Myszewo: Czad zabił 43-letniego mężczyznę

Do tragedii doszło przed weekendem, w piątkowy poranek (22 lutego). Dyżurny Komendy Powiatowej PSP odebrał o godz. 9.34 zgłoszenie o pożarze w domu jednorodzinnym w Myszewie (gm. Nowy Staw). Wcześniej informację odebrało pogotowie ratunkowe. Pomoc wezwał znajomy 43-letniego mężczyzny.

Pierwszy na miejsce dotarł zespół ratownictwa medycznego z Nowego Stawu, a krótko potem zastęp OSP Nowy Staw i strażacy zawodowi z Malborka.

- Z relacji OSP wynika, że gdy przybyli do pożaru, nie było już ognia - informuje st. kpt. Janusz Leszczewski, rzecznik prasowy KP PSP w Malborku.

Przeczytaj też: Mieszkaniec Malborka śmiertelnie zatruł się czadem w październiku 2012 r.

Ratownicy po wejściu do mieszkania zobaczyli nadpalone ściany i meble i znacznie spaloną wersalkę. Wedle wstępnych ustaleń, mężczyzna się zaczadził. Został znaleziony koło fotela, a przyczyną pojawienia się czadu była kanapa znajdująca się w innej części pokoju. Mężczyzna najprawdopodobniej dogrzewał się farelką. Przez dom pociągnięte były przedłużacze.

- Niewykluczone, że niesprawność urządzeń elektrycznych mogła być przyczyną tragedii. Ogień dostał się na wersalkę, ale ona nie tyle się paliła, co topiła się i powstało duże zadymienie. Nie było dostępu powietrza, więc pożar się nie rozwinął - mówi Janusz Leszczewski.

Możliwe, że ogień sam zgasł, m.in. właśnie z powodu dużego zadymienia, które nie pozwoliło mu się rozwinąć.

Sprawę śmierci 43-latka bada malborska prokuratura. Jak wyjaśnia Piotr Wojciechowski, zastępca prokuratora rejonowego, w poniedziałek (25 lutego) zostało wszczęte śledztwo i powołano biegłego, który przeprowadzi sekcję zwłok. Po niej dokładniej będzie można ustalić przyczynę śmierci mężczyzny. W sprawie zostały zabezpieczone przewód elektryczny, fragment wentylatora i bezpieczniki.