Do kolizji doszło 1 października ubiegłego roku w Malborku. Kartuska prokuratura zajęła się sprawą w grudniu, na wniosek Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Do KWP wystąpił bowiem ówczesny komendant powiatowy, mł. insp. Ryszard Borkowski. Informował, że jest szantażowany sprawą rzekomych nieprawidłowości przez jednego z podwładnych, który chciał w ten sposób wymusić awans.
Kartuscy śledczy przesłuchali świadków, przeanalizowali wewnętrzną dokumentację z komendy i zlecili wykonanie ekspertyzy pisma. Na tej podstawie twierdzą dziś, że właściwa notatka, sporządzona zaraz po zdarzeniu 1 października, została zniszczona. Była w niej mowa o mandacie w wysokości 400 zł dla żony burmistrza, który nie został przyjęty. Według prokuratury, kilka godzin po kolizji została spreparowana nowa notatka, w której widniało już tylko "pouczenie". O takim przebiegu wydarzeń ma świadczyć m.in. opinia biegłego z zakresu badania pisma ręcznego, dotycząca tego drugiego dokumentu.
- Adnotacje na notatce służbowej zostały sporządzone przez osobę, która według mojej oceny, nie powinna ich złożyć, bo nie była do tego uprawniona - mówi Remigiusz Signerski, zastępca prokuratora rejonowego z Kartuz. - Postawiliśmy zarzuty trzem policjantom. Dotyczą one przekroczenia uprawnień, usunięcia notatki urzędowej i poświadczenia nieprawdy w nowo utworzonej notatce.
Cała trójka nie przyznaje się do winy. Ryszard Borkowski, który jak tłumaczyła KWP, ze względów zdrowotnych z końcem marca br. przestał pełnić funkcję szefa malborskiej policji, podtrzymuje, że kiedy on kierował komendą, nie wiedział o żadnych nieprawidłowościach dotyczących tej kolizji.
- Dla mnie to jest wątek poboczny. Przypominam, że to ja zgłosiłem sprawę do KWP w związku z wywieraniem na mnie wpływu przez podwładnego. O okolicznościach dotyczących rzekomych nieprawidłowości dowiedziałem się w toku postępowania w prokuraturze. W aktach sprawy nadal występuję jako pokrzywdzony - mówi Ryszard Borkowski.
Policjant, który został oskarżony przez byłego komendanta, zeznał, iż to jego ówczesny szef był inicjatorem zmian w notatce z kolizji. Cały wątek rzekomego szantażu (bądź też niedozwolonego wpływu ze strony komendanta na podwładnych) będzie badany w dalszym etapie, ale już przez inną prokuraturę. Kartuska - dla przejrzystości działań - wystąpiła o przydzielenie sprawy jednostce spoza terenu działania Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Pracuje w niej bowiem rodzina byłego komendanta.
Burmistrz Malborka kategorycznie się odcina od głosów, jakoby miał cokolwiek wspólnego ze sprawą notatki z kolizji.
- Nie jestem przełożonym policjantów, nie jest więc zręczne, bym publicznie komentował ich pracę i procedury, na których się nie znam. Nie mogę też odpowiadać za czyjeś rzekome czyny, trudno mi recenzować tę kwestię. Nic więcej nie mogę na ten temat powiedzieć, gdyż nic mi o tym nie wiadomo. Policjanci prowadzili czynności, a ja w żaden sposób na nich nie wpływałem - mówi burmistrz Andrzej Rychłowski.
To, z czyjej inicjatywy policjanci sfałszowali notatkę, będzie przedmiotem dalszego postępowania. Cała trójka została zawieszona w czynnościach do czasu wyjaśnienia sprawy.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?