Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork-Poznań. Koniec procesu "lotniskowego". Oficer mówi, że padł ofiarą służb

(RK)
Od wizyty CBA na malborskim lotnisku minęły prawie trzy lata.
Od wizyty CBA na malborskim lotnisku minęły prawie trzy lata. Fot. Archiwum
Karą grzywny zakończył się proces byłego dowódcy 22 Bazy Lotniczej w Malborku, płk. Eugeniusza Gardasa. Proces dotyczył rzekomych nieprawidłowości na malborskim lotnisku, które - według prokuratury - miały wielki korupcyjny kaliber, nawet zagrożony karą do 10 lat więzienia. Sąd wojskowy mocno zweryfikował zawartość zarzutów, ale uniewinnienia nie było. Zupełnie niewinny czuje się były dowódca.

Proces Eugeniusza Gardasa, byłego dowódcy 22 Bazy Lotniczej w Malborku, zakończył się 31 maja w Wojskowym Sądzie Okręgowym w Poznaniu. CBA i Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Gdyni prawie trzy lata temu wytoczyły przeciwko niemu ciężkie działa: zarzuty korupcyjne, za które groziło do 10 lat więzienia. Skończyło się na... grzywnie w wysokości 6,5 tys. zł. Oficer nie zgadza się nawet z takim wyrokiem.
Pułkownik Gardas znalazł się na celowniku CBA latem 2007 roku (wtedy, od lipca 2007, już jako zastępca dowódcy 1 Brygady Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie). Jak sam mówi, stało się tak z powodu innego śledztwa - w sprawie pomorskiego wątku afery paliwowej.
- Wcześniej, od 2005 roku, były prowadzone działania operacyjne w naszej jednostce przez Żandarmerię Wojskową i prokuraturę wojskową. Działania nielegalne, filmowanie i nagrywanie żołnierzy, na które nie było żadnej zgody, co okazało się podczas mojego procesu, a wytłumaczono, że to było profilaktycznie. Te działania były prowadzone przez ŻW do 16 lipca 2007 roku. Po dwóch latach znaleziono na mnie to, że wynająłem na lotnisku plac dla szkółki nauki jazdy. Tylko że nikt nie sprawdził, iż miałem na to umowę i że kurs był zorganizowany dla pracowników wojska - mówi Eugeniusz Gardas. - 16 lipca 2007 r. sprawę przejęło CBA i już po dwóch tygodniach siedziałem w więzieniu (areszcie tymczasowym - red.), a wcześniej nawet nie znajdowałem się w kręgu zainteresowań. Głównym powodem zatrzymania była chęć użycia mnie w sprawie mafii paliwowej, a do tego dorobiono całą teorię o moich rzekomych czynach.
W komunikacie, który obiegł media w całej Polsce na początku sierpnia 2007 r., rzeczywiście można było przeczytać: "CBA ustala, czy w dowodzonej przez Eugeniusza G. jednostce wojskowej w Malborku nie dochodziło do przestępstw paliwowych." W akcie oskarżenia sporządzonym przez WPG wiosną 2009 r. nie ma już po tym żadnego śladu.
- W czasie posiedzenia sądu, który zastosował wobec mnie areszt latem 2007 r., wyciągnięto akta... mafii paliwowej. Zadawano mi pytania dotyczące Małgorzaty Ostrowskiej [była posłanka SLD z Malborka - dop. red.], Piotra K. [szef mafii paliwowej w pow. malborskim - dop. red.]. Ale się pomylili, bo nic nie wiedziałem - mówi płk Gardas.

Po półtora roku śledztwa WPG w Gdyni sporządziła akt oskarżenia, a po kolejnym roku procesu WSO w Poznaniu tydzień temu wydał wyrok. Po drodze - od momentu zatrzymania w sierpniu 2007 r. - pojawiły się wobec byłego dowódcy zarzuty z prawa łowieckiego. I w tym zakresie sąd skazał go na grzywnę za to, że nie zapobiegł trzem nielegalnym polowaniom na przełomie roku 2005 i 2006, w których mieli uczestniczyć dwaj wojskowi: Czesław N. z Malborka i gen. bryg. Marian D. z Bydgoszczy. Pułkownik dostał też karę grzywny za to, że w latach 2005- 2006 - jak uznał sąd - nielegalnie zezwolił Czesławowi N. na uprawianie ziemi na lotnisku. Jak twierdzi oficer, na nic takiego nie zezwalał.
- Nie wiedziałem o tych polowaniach i według mojej wiedzy ich nie było, a jest to jedynie po to, by ugryźć mnie za cokolwiek - mówi dziś płk Gardas. - Czesław N. nie miał prawa dysponowania ziemią, a wykazał do ARiMR grunty na lotnisku jako dzierżawione, żeby wyłudzić dopłaty [obszarowe - red.]. Dowiedziałem się o tym dopiero w trakcie postępowania prokuratorskiego i od razu złożyłem zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Nigdy nie dawałem mu żadnych zgód na to, by cokolwiek robił na lotnisku! Nawet nie miałem takich kompetencji, a uzyskanie dopłat było możliwe jedynie po sfałszowaniu dokumentów.
Zainteresowany odpiera, że niczego nie wyłudził, a postępowanie w sprawie dopłat zostało umorzone przez prokuraturę.

Sąd umorzył postępowanie w najistotniejszej części zarzutów, mówiących o tym, że od 2000 r. dwie firmy rolnicze nielegalnie uprawiały ziemię na lotnisku, a Skarb Państwa poniósł straty. - Umorzenie nastąpiło z powodu niskiej szkodliwości czynu - mówi ppłk Daniel Błaszak, rzecznik WSO.
Były dowódca nie zgadza się i z tym punktem. Twierdzi, że upraw nie było, a firmy na podstawie umowy-zlecenia zajmowały się tylko niezbędnymi na lotnisku wykosami trawy.
Oprócz grzywny w wys. 6,5 tys. zł WSO zasądził oficerowi nawiązkę w wys. 500 zł, którą ma wpłacić na konto Polskiego Związku Wędkarskiego.
Prokuratura do czasu otrzymania odpisu uzasadnienia wyroku nie chce go komentować. Wyrok jest nieprawomocny. Stronom przysługuje możliwość odwołania się do Izby Wojskowej Sądu Najwyższego.

Więcej na ten temat w piątkowym wydaniu "Dziennika Malborskiego", 11 czerwca.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Malbork-Poznań. Koniec procesu "lotniskowego". Oficer mówi, że padł ofiarą służb - Malbork Nasze Miasto

Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto