Dyżurny Komendy Powiatowej PSP w Malborku odebrał zgłoszenie o tym pożarze około godz. 8.46.
- Tych zgłoszeń było kilka, o godzinie 8.46 przyjęliśmy pierwsze. Ze zgłoszenia wynikało, że pali się duży dom mieszkalny, parterowy, w zabudowie bliźniaczej. Jedna jego część jest niezamieszkana - informuje st. kpt. Janusz Leszczewski, rzecznik prasowy KP PSP w Malborku. - W momencie dojazdu zastępów na miejsce cała część niezamieszkiwana, kryta dachówką ceramiczną, była w ogniu. W drugiej części ogień był przyduszony pod pokryciem dachowym z blachodachówki.
Na miejsce udali się malborscy strażacy oraz druhowie z jednostek OSP z Lichnów, Lisewa Malborskiego, Nowego Stawu; w akcji brali też udział członkowie miejscowej OSP. W momencie dojazdu jednostek, jak opowiada rzecznik KP PSP, mieszkańcy domu z pomocą sąsiadów ratowali dobytek. Część wyposażenia udało się wynieść, resztę strawił ogień lub została zniszczona podczas akcji gaśniczej.
Do tej pory ustalono, że ogień pojawił się na styku części zamieszkiwanej i pustej. Ale jak było dokładnie - to ma ustalić policja. Na tę chwilę przyczyna jest nieznana. Pożar został zauważony przez właściciela nieużywanej części budynku, który mieszka w innym domu nieopodal.
Po pożarze niezamieszkany fragment domu zawalił się; co do pozostałej części budynku, początkowo zdawało się, że od ognia ucierpiało tylko poddasze, a parter został zniszczony w wyniku akcji gaśniczej. Natomiast o tym, że dom nie będzie się nadawał do użytku, nie było jeszcze mowy. Po intensywnych, około 1,5-godzinnych działaniach strażacy pozostali na miejscu i obserwowali, czy gdzieś nie kryje się ogień.
- Konstrukcja budynku jest drewniana. Istniało zagrożenie, że gdzieś znajduje się zarzewie. Trzeba było obserwować pogorzelisko, poczekać, aż odparuje, żeby była lepsza widoczność, i wtedy sprawdzić miejsce. Podczas prac rozbiórkowych dachu z blachodachówki okazało się, że ogień wszedł w ściany - wyjaśnia Janusz Leszczewski. - Budynek już całkowicie nie nadaje się do zamieszkania. Poinformowany został nadzór budowlany.
W pożarze nie było osób poszkodowanych. Jak się dowiedzieliśmy, rodzina, która straciła dach nad głową, zamieszka u swoich bliskich. Dom był ubezpieczony.
- Z Urzędu Gminy rodzina otrzyma taką pomoc, jaka tylko będzie możliwa. Na miejscu była kierownik GOPS - mówi Jan Michalski, wójt Lichnów, który sam też przyjechał do Pordenowa. - Na temat pomocy będziemy mogli wypowiadać się za kilka dni, gdy będzie więcej wiadomo, po rozmowie z poszkodowaną rodziną. Na pewno możemy służyć pomocą w kwestiach proceduralnych.
Pogorzelcy są właścicielami gospodarstwa, mają m.in. krowy. Gdy wybuchł pożar, wyłączono zasilanie energetyczne na całej posesji.
- Zakład energetyczny ma jeszcze w piątek podłączyć prąd do obory, krowy trzeba doić - powiedział nam wójt Michalski.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?