Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szamotuły. Policjant spowodował kolizję i uciekł?

Marcin Pomianowski
Marcin Pomianowski
Policjant spowodował kolizję?
Policjant spowodował kolizję? archiwum
Jedna kolizja i aż trzy postępowania. Dlaczego niewielkim drogowym zdarzeniem zajmuje się prokuratura, policja w Szamotułach i Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu? Ukarana mandatem została żona Kierownika Referatu Ruchu Drogowego KPP Szamotuły. Zachodzi jednak podejrzenie, że zdarzenie wyglądało zupełnie inaczej, niż to, co zostało opisane w policyjnych protokołach. Według świadków za kierownicą siedział właśnie policjant.

Po naszej ubiegłotygodniowej publikacji rozpętała się niemała burza - temat podchwyciły media regionalne i ogólnopolskie. W niedzielę 14 września około 19.30 dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach otrzymał informację o tym, że na ulicy Długiej doszło do kolizji. Samochód Renault wpadł w poślizg i rozbił się na słupie latarni – mówi st. sierż. Sandra Śrama, rzecznik KPP w Szamotułach. – Policjanci, którzy dojechali na miejsce zdarzenia, zastali tam kobietę, która przyznała się do spowodowania kolizji. Została ukarana mandatem w wysokości 200 zł.
Nikomu nic się nie stało i wydawało się, że sprawa kolizji jest zamknięta. Po Szamotułach zaczęły jednak krążyć informacje o tym, że przebieg zdarzeń był zupełnie inny. Dotarliśmy do świadków, którzy twierdzą, że samochodem kierował mężczyzna.

– Usłyszałem huk, potem zgasły latarnie na ulicy, wyszedłem sprawdzić co to za hałas i zobaczyłem rozbite auto i próbującego się z niego wydostać mężczyznę – mówi nam świadek, chcący zachować anonimowość. – Dość bezładnie próbował się wygramolić z samochodu, w końcu pomógł mu nasz sąsiad. Potem kręcił się nerwowo po ulicy. Powiedział, żeby nie informować policji i poszedł – relacjonuje nasz świadek.

Mieszkańcy jednak zadzwonili na policję i na miejsce przyjechał patrol. Okazało się, że przy samochodzie jest też „nowy” kierowca. Była nim kobieta, która zjawiła się, według relacji świadków, kilka minut po zderzeniu. To ona przyznała się policjantom, że prowadziła auto i straciła panowanie nad samochodem, a potem wpadła w poślizg i uderzyła w latarnię. Po badaniu alkomatem i wystawieniu mandatu, kobietę zwolniono do domu.

Okazało się, że kobieta jest żoną naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach. Te informacje dotarły do szamotulskiego komendanta. Natychmiast wszczęto śledztwo, by ustalić kto faktycznie prowadził samochód. Jednocześnie wszelkie materiały przekazano szmotulskiej prokuraturze.

– W sprawie pojawił się wątek sugerujący, że kierującym nie była kobieta tylko jakiś mężczyzna, w domyśle jej mąż – policjant tutejszej komendy – mówi prok. Michał Franke. – W związku z tym wystąpiliśmy do Prokuratury Okręgowej z wnioskiem o wyznaczenie innej jednostki do prowadzenia tej sprawy.

Teraz sprawą zajmie się Prokuratura Rejonowa w Wągrowcu.

Wątek zamiany kierowców i ewentualnej ucieczki bada też Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu.
– Ustalenia dotyczące tego incydentu na bieżąco są przekazywane przez szamotulską jednostkę Wydziałowi Kontroli KWP w Poznaniu. Ponieważ sprawa nie została rozstrzygnięta, nadal jest badana, to wszystkie informacje, jakie możemy w tej chwili podać – powiedział nam sierż. sztab. Dawid Marciniak z KWP w Poznaniu.
Materiał zebrany dotychczas przez śledczych kilka dni temu już wpłynął do Prokuratury Rejonowej w Wągrowcu.
– Badamy sprawę pod kątem złamania artykułu 272 Kodeksu Karnego, który mówi: „Kto wyłudza poświadczenie nieprawdy przez podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego lub innej osoby upoważnionej do wystawienia dokumentu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3” – powiedziała nam w rozmowie telefonicznej prok. Renata Bocheńska - Bejnarowicz, szefowa Prokuratury Rejonowej w Wągrowcu. – Zapadły już decyzje co do dalszych działań, na razie jednak o szczegółach, mając na uwadze dobro postępowania, nie możemy mówić. – zastrzega prokurator z Wągrowca.
Daniel K. nadal pełni służbę w Komendzie Powiatowej Policji w Szamotułach.
– Ewentualne decyzje co do konsekwencji zapadną dopiero po zakończeniu postępowań wyjaśniających– mówi st. sierż. Sandra Śrama z policji w Szamotułach. Jeśli wersja przedstawiana przez świadków się potwierdzi, to pozostaje pytanie, dlaczego kierowca uciekł z miejsca zdarzenia?
ierzetelność, choć same o sprawie wiedziały i, jak widać, nie sprawdziły. Do „ataku” Gazeta Szamotulska ruszyła dopiero po naszej publikacji, zarzucając nam, że mylimy naczelnika Mirosława Gogołka z kierownikiem Danielem K. (choć w ubiegłotygodniowym tekście jednoznacznie pada informacja, że o sprawę Daniela K. chodzi).

O sprawie czytaj tutaj

Koledzy z Gazety Szamotulskiej sami przyznają, że mieli sygnał od świadka o danym zdarzeniu, ale widocznie woleli poczekać na nas. W końcu o sprawie napisali na podstawie naszego tekstu, skupiając się na jednej nieścisłości. Słusznie zauważyli, że mandatem nie mogła być ukarana żona „Naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego”(jak przyznaję napisałem) - nie mogła być, bo takiego stanowiska w Komendzie Powiatowej Policji w Szamotułach nie ma. Ale uderz w stół, a nożyce się odezwą. Mimo, że w tekście jasno piszemy, że chodzi o sprawę Daniela K. (kierownika Referatu Ruchu Drogowego), na łamach GS zaprotestował Naczelnik Wydziału Prewencji i Ruchu Drogowego KPP Szamotuły, który jest bezpośrednim przełożonym Kierownika Referatu Ruchu Drogowego, Daniela K.

Zarzucił nam błąd i zdementował naszą rzekomą informację o tym, że to jego żona uczestniczyła w kolizji na ul. Długiej. A jakie są fakty - dotarliśmy do świadków, którzy twierdzą że autem nie kierowała kobieta (w policyjnych protokołach żona Daniela K.) tylko Kierownik Daniel K. Wiemy już, że po naszej publikacji są już pierwsi ukarani w sprawie.

– Postępowanie prowadzone przez KPP Szamotuły zostało zakończone. Prowadzący postępowanie stwierdził uchybienia w sposobie obsługi zdarzenia, gdyż uznał, że czynności mogły zostać przeprowadzone sprawniej. Wobec powyższego względem policjantów zostaną wyciągnięte stosowne konsekwencje dyscyplinarne – poinformowała nas w środę st. sierż. Sandra Śrama z KPP Szamotuły. Czyli na razie do odpowiedzialności pociągnięto aktorów drugoplanowych farsy zwanej już „Wydarzeniami na ul. Długiej”.

Z tekstu w Gazecie Szamotulskiej dowiedzieliśmy się ilu pracuje w KPP policjantów i policjantek z nazwiskiem na „K.”. My dowiedzieliśmy się, że „Daniel K.” jest tylko jeden - Kierownik Referatu Ruchu Drogowego.

A jakie jest Wasze zdanie na temat tej całej sprawy? Komentujcie.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Miała 2 promile, rozbiła auto i uciekła

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto