Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork: Po pożarze w budynku przy 500-lecia. Kuchnia całkiem zniszczona, mieszkanie okopcone

Redakcja
Fot. Radosław Konczyński
- Żona w szpitalu, dzieci u mamy, a mi każą tutaj spać - mówi mieszkaniec ul. 500-lecia w Malborku, którego mieszkanie ucierpiało w pożarze. M.in. ze strony MOPS sprawa wygląda inaczej, mianowicie tak, że mężczyzna sam chciał tam zostać.

Do pożaru w budynku przy ul. 500-lecia 3 w Malborku doszło w czwartkowy wieczór. Paliło się w mieszkaniu na I piętrze zajmowanym przez małżeństwo z trojgiem małych dzieci (w wieku do 3 lat). Przyczyna nie została ustalona.

Zobacz także: Pożar w domu przy ul. 500-lecia w Malborku

- Żona trafiła potem do szpitala, bo się podczadziła. Dzieci zawiozłem do mamy, a ja tutaj mam spać - mówił w piątek pan Przemysław. - Kuchnia całkiem spalona, mieszkanie całe okopcone.
- Najgorsze, że temu panu nie zapewniono żadnego mieszkania - wtóruje mu sąsiad. - I jeszcze każą mu spać w tych zgliszczach.

Dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Malborku zapewnia, że nikt nikomu nie kazał tam spać.
- Pan był pytany o to, czy chce, żeby mu pomóc z zakwaterowaniem. Odpowiedział, że musi tam pozostać, bo mu wszystko rozkradną - mówi Jacek Wojtuszkiewicz, dyrektor MOPS.

Pan Przemysław upiera się, że pytał o mieszkanie zastępcze i usłyszał, że tych brakuje, więc nie ma na co liczyć. Teraz mówi już, że nie chce lokalu zastępczego, tylko tymczasowy na czas remontu. MOPS odpowiada, że jeśli mieszkaniec zgłosi taką potrzebę, to na pewno zostaną podjęte rozmowy, przy czym decyzja będzie zależała od Urzędu Miasta.

Nie wiadomo, ile potrwa remont zupełnie zniszczonej kuchni i okopconego mieszkania.
- Chciałem z bratem i znajomymi to wykonać. Szybko by poszło, ale ZGKiM powiedział, że od tego mają ludzi. Na razie i tak trzeba czekać na ubezpieczyciela, żeby to wszystko obejrzał. Pracownik będzie w poniedziałek rano - mówi Przemysław.

Budynek w całości należy do miasta - jest w zarządzie Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej sp. z o.o. Prezes Władysław Krawczyk zapowiada, że od poniedziałku rozpoczną się prace remontowe. Ale obejmą to, co najpilniejsze, czyli wymianę instalacji, które ucierpiały w pożarze. Natomiast co do remontu mieszkania, spółka na razie nie dołoży na ten cel pieniędzy.

- Wszystkie pozostałe ruchy zależą od wyników ekspertyzy dotyczącej pożaru i tego, co powie ubezpieczyciel na temat odszkodowania - mówi Władysław Krawczyk, prezes ZGKiM.

Mieszkanie na szczęście było ubezpieczone. Asystent rodziny z MOPS przekonał mieszkańców do tego ok. 4 tygodni przed pożarem.

- W kuchni spłonęło wszystko, całe wyposażenie. Kuchenka, lodówka, telewizor, meble - wylicza pan Przemysław.

Po remoncie w środku, który nie wiadomo, kiedy dojdzie do skutku, rodzina może liczyć na pomoc MOPS w zakresie nowego wyposażenia.
- Z naszej strony przeznaczymy stosowne środki. Mamy przygotowane pieniądze na zakup rzeczy, które będą najpilniejsze. A i teraz nie będzie na pewno takiej sytuacji, że dzieci i to małżeństwo nie będą zabezpieczeni - mówi Jacek Wojtuszkiewicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto