Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowa publikacja o Malborku. Przewodnicy spisują trudne dzieje miasta

Jacek Skrobisz
Czwórka przewodników zamkowych postanowiła uratować przed zapomnieniem ważną i niezwykle trudną część historii miasta. Zbierają wspomnienia osób żyjących w przedwojennym niemieckim Marienburgu, a potem już w polskim Malborku. Relacje najstarszych malborczyków z okresu 1939-1947 zostaną spisane i niezwykła publikacja trafi do szkół.

Pomysłodawcą akcji jest Piotr Topolski, który namówił do współpracy znajomych z Koła Przewodników Malborskich: Bożenę Sobuń, Bogdana Krauze i Pawła Radziszewskiego.

- Zebraliśmy już około 30 wspomnień, ale ciągle szukamy osób, które żyły w tamtym czasie i chciałyby się podzielić swoją historią – mówi Piotr Topolski. - Mamy przygotowaną ankietę, w której znajdują się różne zagadnienia, prowadzimy rozmowy. Próbujemy dowiedzieć się jak najwięcej. Czasami nie jest to łatwe, bo we wspomnieniach przewijają się między innymi informacje o mordach, gwałtach na miejscowej ludności przez żołnierzy Armii Czerwonej. Dotarliśmy nawet do pani, która przeżyła gwałt.

Rok 1945 był jednym z tragiczniejszych w bogatej historii miasta. W styczniu żołnierze radzieccy rozpoczęli ostrzał miasta chcąc zmusić do ucieczki pozostałych w Marienburgu mieszkańców i żołnierzy. Ci ostatni bronili się w zamku do marca, a Armia Czerwona nie miała litości dla średniowiecznego zabytku i Starego Miasta, burząc je doszczętnie w wyniku ostrzału artyleryjskiego.

Po wycofaniu się niemieckich wojsk władzę w mieście przejęła Radziecka Komendantura Wojenna, a pod koniec maja 1945 roku pojawiła się w mieście oficjalna polska administracja.

Dla wielu byłych malborczyków nowe granice nie miały znaczenia, po zakończeniu walk wracali do miasta, do swojego domu, ale też do innej rzeczywistości.

Nie wszyscy, którzy po walkach wrócili do Malborka, byli dobrze traktowani. Pluto przed nimi, wyzywano od „szwabów” - opowiada Bogdan Krauze. - Postanowiłem przyłączyć się do pomysłu stworzenia publikacji właśnie po to, by te świadectwa nie zaginęły. To ostatni moment, by tych wspomnień nie stracić.

Przewodnikom nie jest łatwo namówić świadków zdarzeń z lat 1939-1947 do zwierzeń. Kilka osób skontaktowało się z nimi po podaniu informacji podczas mszy świętych. Czasami potrzebne są inne metody.

- Przyznam, że czasami zaczepiam starszą osobę i pytam o to, czy żyła w Malborku w czasie wojny. Parę razy w taki sposób udało się zdobyć kontakt do innej osoby – mówi Bogdan Krauze. - Dużo osób, nawet gdy jest gotowa opowiedzieć swoją historię, nie chce zdradzać swojego imienia i nazwiska tłumacząc to obawami o reakcję rodziny czy sąsiadów. Mają już nawet ponad 90 lat i chcą odejść w spokoju.

Autorzy publikacji dotarli m.in. do dwóch więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof, którzy podzielili się tragicznymi doświadczeniami, ale publikacja nie ma na celu pokazywania tylko negatywnych wydarzeń. Przewodnicy spotykają się też ze świadectwami heroizmu, dowodami współczucia i bezinteresownej pomocy osobom innej narodowości.

- Chcemy wydać te wspomnienia jeszcze w tym roku. Takich publikacji brakuje w języku polskim, dlatego zamierzamy przekazać ją do malborskich szkół, by młodzież poznała także tę historię miasta – mówi Piotr Topolski.

Wspomnienia są cały czas zbierane. Osoby chcące pomóc w powstaniu publikacji mogą kontaktować się z Bogdanem Krauze dzwoniąc na numer 600 251 559.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto