Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oblężenie Malborka 2013. Czas na podsumowania, wyciągnięcie wniosków i pomysły na kolejną edycję

Radosław Konczyński
Fot. Radosław Konczyński
O Oblężeniu Malborka nie da się nie mówić. Jakby nie było, nadal jest to jedna z największych imprez plenerowych na Pomorzu. I pewnie tak zostanie. Otwarte pozostaje jednak pytanie o jej dalszą formułę.

Bitewny kurz po tegorocznym Oblężeniu (19-21 lipca) powoli opada. Przed organizatorami, czyli Muzeum Zamkowym i Urzędem Miasta, podsumowanie i wyciąganie wniosków. Opinie uczestników są skrajnie różne, ale sporo jest pozytywnych, w przeciwieństwie do edycji 2012. Wtedy pojawiło się mnóstwo głosów, że impreza w dotychczasowej formule się przeżyła.

Zobacz też serwis specjalny: Galerie zdjęć z Oblężenia 2013

Właśnie dlatego w tym roku organizatorzy wprowadzili zmiany. Nie było jednej dużej inscenizacji powtarzanej dzień po dniu, tylko pięć spektakli układających się w serial o obleganiu zamku w 1410 roku. Spektakle odbyły się przy samej warowni, w fosie wschodniej (także dlatego, że wały von Plauena, gdzie w poprzednich latach miało miejsce widowisko, są czasowo wyłączone z użytkowania).

Generalnie, tegoroczna impreza przypominała duży średniowieczny jarmark z rycerskimi atrakcjami. Wielu to się spodobało, m.in. osobom związanym z dawnym Stowarzyszeniem Anno Domini 1410. To oni prawie 15 lat temu wymyślili Oblężenie.

Grzegorz Kucman opowiada, że Anno Domini 1410 zawsze miało wizję, by wokół zamku dużo się działo: pokazy konne, turnieje kusznicze, pokazy sokolnicze, itd.

Bitwa jest potrzebna, jako pewne ukoronowanie dla rycerzy, ale w pewnym momencie ona zdominowała wszystko i, praktycznie, była to najdroższa "podimpreza" całej imprezy. Czternasta edycja w moim odczuciu wraca do korzeni - mówi Grzegorz Kucman.

Za rok trybuna na wałach von Plauena powinna być jednak zdatna do użytku i w związku z tym... powstaje dylemat: zostawić średniowieczny "serial" bitewny przy samym zamku (skoro się spodobał), czy wrócić do jednej dużej inscenizacji?

- Nie da się pogodzić wody z ogniem - musimy dokonać wyboru. To, co pokazaliśmy w tym roku, to wierne odtworzenie rycerskiej walki. Pojedynki nie były reżyserowane, a widzowie mogli je oglądać z bardzo bliska. Mogli usłyszeć szczęk broni, wystrzały z hakownic czy tętent rozpędzonego konia, niezagłuszane muzyką. Tegoroczne Oblężenie to pięć niezależnych inscenizacji opowiadających o różnych epizodach bitwy o Malbork w 1410 roku. Zmiana formuły i odejście od jednego spektaklu z muzyką filmową i animacjami laserowymi to był główny postulat ubiegłorocznej debaty poświęconej przyszłości Oblężenia - mówi Rafał Mańkus, wicedyrektor Muzeum Zamkowego.

Muzeum zapowiada, że będzie jednak szukało takiego rozwiązania, by ucieszyli się zwolennicy "serialu", jak i widowisk na wałach.

Pewne jest, że na wałach "coś" musi się dziać. Miejska widownia została wybudowana za ok. 8 mln zł m.in. właśnie na potrzeby Oblężenia Malborka.

Więcej refleksji po zakończonym Oblężeniu przeczytasz w piątkowym (26 lipca) papierowym wydaniu "Dziennika Malborskiego".

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto