Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat malborski. Piłkarz zaatakowany paralizatorem na meczu B-klasy

Radosław Konczyński
Polska Press
- To ma być zabawa, a nie gra w strachu o swoje życie - mówi prezes Juranda Lasowice Wielkie o tym, co wydarzyło się w trakcie niedzielnego meczu jego drużyny ze Skrą Kończewice. Policja została wezwana na miejsce, ale wyjaśnia, że teraz zawiadomienie powinien złożyć piłkarz.

Aktualizacja - 24 września, godz. 15

Skra Kończewice już kilka godzin po meczu wydała oświadczenie na swoim profilu na Facebooku:

Dzisiejszy mecz nie należał do tych, które powinny zapaść na długo w naszej pamięci. Nie ze względów piłkarskich, lecz patrząc od drugiej strony - ludzi, którzy przychodzą na mecz i śmią nazywać się "kibicami". Najgorsze jest to, że przez takie osoby nasza ciężka praca, którą wkładamy w funkcjonowanie klubu, idzie na marne.
Jako PSS Skra Kończewice potępiamy zdecydowanie takie zachowania, będziemy jeszcze bardziej starali się i dbali o to, aby na boisku było bezpiecznie!!! Mamy nadzieję, że to był jednorazowy incydent, do którego już nigdy więcej nie dojdzie .
Jeżeli chodzi o drużynę Juranda, możemy tylko przeprosić, iż takie zdarzenie miało miejsce na naszym boisku. Osoba, która dokonała ataku na zawodnika, w żaden sposób nie jest związana z klubem PSS Skra Kończewice ani jej zawodnikami. Zapewniamy, że będziemy jeszcze mocniej dbać o bezpieczeństwo na stadionie, by już nigdy do takiej sytuacji nie doszło.

Wcześniej pisaliśmy...

W meczu szóstej kolejki B-klasy Skra Kończewice w niedzielę (23 września) podejmowała Juranda Lasowice Wielkie. Spotkanie zostało przerwane po szokującej sytuacji, do której doszło w przerwie. Jak relacjonuje prezes Juranda, do szatni gości wtargnął człowiek z paralizatorem.

- Nasi zawodnicy po pierwszej połowie schodzili do baraku ustawionego przy boisku. Jako pierwszy wszedł mój syn, a za nim wtargnął mężczyzna, który paralizatorem poraził go w szyję. Zaraz z tyłu szli kolejni nasi piłkarze i zabrali temu człowiekowi broń - mówi Jerzy Kondys, prezes Juranda Lasowice Wielkie.

Mężczyzna miał wcześniej oglądać mecz, ale dlaczego zaatakował - nie udało nam się jeszcze ustalić. Zdaniem przedstawicieli klubu z Lasowic Wielkich, było to zachowanie irracjonalne.

- Trudno powiedzieć, że ten człowiek wykazywał jakąś agresję podczas pierwszej połowy. Siedział gdzieś z boku. Tylko kolega mówił mi potem, że on się odgrażał naszym piłkarzom słowami typu "zabiję cię". Paralizator był ponoć kogoś innego, jakiegoś mężczyzny, który jeszcze przed meczem chodził z nim i strzelał - relacjonuje prezes Juranda.

Po ataku na swojego kolegę lasowiczanie zdecydowali, że nie wyjdą na drugą połowę, nie wiedząc, co ich może spotkać ze strony kibiców.

- Chłopcy się wystraszyli. Żaden nie chciał grać i trudno się dziwić. Może wyszlibyśmy na drugą połowę, gdyby sędzia nie był tak wystraszony w pierwszej połowie. W Kończewicach boisko nie jest odgrodzone od kibiców, ludzie stoją 2 metry od linii. Nasi piłkarze obawiali się, że nawet gdy będą biec po piłkę, by wyrzucić aut, może grozić im niebezpieczeństwo - mówi Jerzy Kondys. - Jeżdżę na mecze od 40 lat, ale jeszcze czegoś takiego, jak napaść z bronią na zawodnika, bo tak to traktuję, nie widziałem. To ma być zabawa, a nie gra w strachu o swoje życie, dlatego będę dążyć do tego, żeby to boisko zamknąć. Pomorski ZPN musi tę sprawę rozwiązać.

Prezes Juranda wyjaśnia, że na miejsce w niedzielę została wezwana policja.

- Była taka interwencja. Ze zgłoszenia wynikało, że kibic zaatakował piłkarza. Interweniujący policjanci usłyszeli na miejscu od zgłaszającego, że doszło do próby użycia paralizatora. Zgłaszający nie potwierdził, że doszło do porażenia. W tej sprawie nie jest prowadzone postępowanie wyjaśniające. Zawodnik został pouczony, że może złożyć zawiadomienie - wyjaśnia mł. asp. Sylwia Kowalewska, rzeczniczka prasowa KPP Malbork.

- Jaka próba porażenia? - dziwi się Jerzy Kondys. - Skutkiem ataku są krwiaki na szyi, mamy obdukcję.

Do szpitala piłkarz pojechał już po interwencji policji na boisku. Działacze Juranda byli przekonani, że postępowanie zostało już wszczęte. Niemniej, i tak zamierzali sami równolegle złożyć zawiadomienie do prokuratury i zapowiadają, że to zrobią.

Za zapewnienie bezpieczeństwa widzom, zawodnikom i sędziom odpowiada klub - organizator meczu. W wytycznych Pomorskiego ZPN na ten temat jest mowa m.in. o wymogu czterech porządkowych ubranych w kamizelki odblaskowe na poziomie B-klasy. Sprawa została opisana w protokole pomeczowym, ale klub z Lasowic Wielkich i tak zamierza interweniować bezpośrednio w Pomorskim ZPN w Gdańsku. W biurze malborskiego podokręgu Pomorskiego ZPN potwierdzono nam, że w niedzielę doszło do incydentu podczas meczu w Kończewicach, jednak czekają jeszcze na szczegółowy protokół sędziego.

Posiadanie paralizatora zgodnie z ustawą o broni i amunicji jest zupełnie legalne. Aby kupić to urządzenie, wystarczy mieć ukończone 18 lat.

Do sprawy wrócimy, gdy uda nam się uzyskać komentarz klubu z Kończewic. Napastnik z paralizatorem zaszkodził miejscowej drużynie, bo ta do przerwy prowadziła 1:0... W zaistniałych okolicznościach wynik schodzi jednak na dalszy plan.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto