Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Była dyrektor SP 2 w Nowym Stawie zwolniona z pracy

(RK)
Jeszcze niedawno była dyrektorką - od września nie będzie nawet nauczycielką. Chodzi o Wiolettę Myszkę, byłą dyrektor SP 2 w Nowym Stawie. Uważa, że zwolniono ją za... nazwisko.

Dla Wioletty Myszki, byłej dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Nowym Stawie, od nowego roku szkolnego nie będzie w ogóle miejsca w tej placówce. Od nowego dyrektora nie udało nam się dowiedzieć, jakie są tego przyczyny. Sama zainteresowana twierdzi, że uzasadniono to bardzo oględnie.

Wioletta Myszka jeszcze do niedawna była dyrektorką SP 2. Burmistrz Jerzy Szałach odwołał ją ze stanowiska w styczniu br., twierdząc, że wystąpił przewidziany w ustawie o systemie oświaty szczególnie uzasadniony przypadek zezwalający na taki krok w ciągu roku szkolnego. Ówczesne uwagi do dyrektorki dotyczyły naruszenia dyscypliny finansowej, braku regulaminu organizacji pracy w szkole, zatrudnienie siostry jako woźnej. Odwołana nie zgadza się z decyzją burmistrza. Cały czas czeka na rozpatrzenie spraw złożonych w sądzie pracy w Malborku i Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Gdańsku.
Była dyrektor SP 2 odwołała się do WSA po decyzji wojewody pomorskiego

Z fotela dyrektora Wioletta Myszka trafiła do sali lekcyjnej, ale twierdzi, że już od początku II semestru nie byłoby dla niej miejsca w podstawówce, gdyby nie wakat, który pojawił się z przyczyn życiowych: wychowawczyni poszła na urlop macierzyński. W maju, już jako nauczycielka, otrzymała kolejną korespondencję ze złą wiadomością. Marcin Juś, od niedawna dyrektor SP 2, przekazał jej wypowiedzenie umowy o pracę.
Przeczytaj także: nowy dyrektor w SP 2 Nowy Staw

Nauczycielka mówi, że już wcześniej spodziewała się tej decyzji. Opowiada, że w stworzonym przez dyrektora projekcie organizacyjnym szkoły na nowy rok szkolny figurowała jako nauczycielka klasy III, ale - jak wyjaśnia - po zatwierdzeniu dokumentu w Urzędzie Miejskim w Nowym Stawie nie było już dla niej miejsca w "dwójce".

- Dyrektor powiedział mi, w obecności wicedyrektor, że na komisjach Rady Miejskiej zapadła decyzja o zmniejszeniu zatrudnienia o jeden etat i, tak to dokładnie ujął, "padło na mnie" - mówi Wioletta Myszka. - Jak to "padło"? Podejmując taką decyzję, dyrekcja powinna wziąć pod uwagę merytoryczne kryteria: kwalifikacje zawodowe, staż, doświadczenie. Ponadto, w naszej szkole pracują nauczyciele, którzy są też radnymi, i po radzie pedagogicznej powiedzieli, że na żadnych komisjach nie było mowy o tych oszczędnościach.

Myszka uważa, że została zwolniona za... nazwisko.
- Chodzi o to, że nazywam się tak, jak mój mąż - dodaje.
Przypomnijmy, Mirosław Myszka był do marca 2010 r. dyrektorem Administracji Domów Mieszkalnych. Wtedy rozeszły się jego drogi z samorządową administracją.

W UM, gdzie był weryfikowany projekt organizacyjny, poprosiliśmy o komentarz do uwagi nauczycielki. Burmistrz odsyła do dyrektora szkoły.
- Sprawy z zakresu zatrudniania i zwalniania pracowników jednostek podległych nie należą do kompetencji burmistrza ani też Rady Miejskiej - wyjaśnia Jerzy Szałach.

By przeczytać dalszy ciąg tekstu - kliknij tutaj.

Przewodniczący obu komisji rady, Bogdan Kąkol (oświatowej) i Witold Nowicki (finansowej), potwierdzają, że na posiedzeniach komisji temat oszczędności w SP 2 czy w ogóle w gminnej oświacie absolutnie nie był ostatnio poruszany. Dodają, że radni nawet nie byliby władni zajmować się sprawą cięć personalnych w oświacie.

Wioletta Myszka wie tylko tyle, że została zwolniona na podstawie art. 20 ust. 1 pkt. 2 Karty Nauczyciela - dyrektorowi przysługuje takie prawo w związku ze zmianami organizacyjnymi powodującymi zmniejszenie liczby oddziałów w szkole. Tyle się dowiedziała z wypowiedzenia. Nie wie natomiast, dlaczego "padło" właśnie na nią. Jak mówi, pytała dyrektora o kryteria, jakimi się kierował, ale nie uzyskała odpowiedzi.

Przedstawiliśmy dyrektorowi uwagi zwalnianej nauczycielki, prosząc także o podanie tychże kryteriów.
- To są sprawy dotyczące wewnętrznej organizacji pracy szkoły, dlatego nie muszę ich komentować - odpowiada Marcin Juś, dyrektor SP 2.

Zwalniana jest nauczycielem dyplomowanym z 26-letnim stażem.
- Uważam, że w pierwszej kolejności wręcza się wypowiedzenie osobom, które nabyły praw do emerytury, bo po zwolnieniu i tak będą miały środki do życia. W naszej szkole jest dwóch takich nauczycieli, w tym jeden właśnie w klasach I-III. Jest dużo osób, które mają mniejsze kwalifikacje, niższy stopień awansu zawodowego ode mnie - mówi Myszka. - Poza tym, co to za oszczędność, skoro zwolnienie mnie wiąże się z wypłatą [licząc od września - red.] sześciu miesięcznych pensji? Przecież od września do końca roku, gdybym normalnie pracowała, dostałabym cztery pensje.

Oba związki zawodowe działające w szkole były przeciwne zwolnieniu byłej dyrektorki. Jak się dowiedzieliśmy, obecny dyrektor spełnił wymóg wystąpienia o opinię do związkowców, ale zgodnie z prawem nie musiał jej brać pod uwagę.

Wioletta Myszka zamierza przed sądem pracy wystąpić przeciwko pracodawcy.
- To wypowiedzenie jest dla mnie jak "wilczy bilet" - kończy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto