Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chóry Cartusia i Kakofonia wystąpiły w Sierakowicach z koncertem dla chorego Arka [ZDJĘCIA, WIDEO]

Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
W niedzielny wieczór w Sierakowicach odbył się niezwykły koncert charytatywny. Z kolędami, pastorałkami i piosenkami świątecznymi wystąpiły chóry Cartusia i Kakofonia. Na dodatek do występu prowadzona była też zbiórka pieniędzy na pomoc 4-letniemu Arkowi, choremu na raka.

Koncert odbył się w niedzielę 26 stycznia w kościele św. Jana Chrzciciela w Sierakowicach. Chóry Cartusia i Kakofonia, działające przy Kartuskim Centrum Kultury, wystąpiły po mszy wieczornej.

Pod przewodnictwem Małgorzaty Kuchtyk i przy prawdziwie nastrojowym akompaniamencie w wykonaniu Adama Pietrzaka zespoły zaśpiewały mniej oraz bardziej znane kolędy, pastorałki czy piosenki świąteczne. Były zarówno wykonania grupowe, jak i występy solistów. Obecni w kościele po każdym utworze nagradzali artystów brawami, na zakończenie zaś owacjami na stojąco wręcz zmusili ich do bisu.

Po wszystkim nastąpiły też liczne gratulacje - dla dyrygent Małgorzaty Kuchtyk, za świetne prowadzenie, dla proboszcza sierakowickiej parafii ks. Marka Wery, za udostępnienie obiektu, a także dla samych pomysłodawców koncertu...

Niezwykły pomysł

Wydarzenie było przy tym wyjątkowe, nawet z samego względu na jego organizacje. Koncert odbył się bowiem z inicjatywy grupy uczniów Zespołu Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Kartuzach, którzy zorganizowali go, aby wesprzeć zbiórkę pieniędzy na pomoc dla 4-letniego Arka Bykowa, chorego na raka.

Zarówno w trakcie występu, jak i już po nim młodzi pomysłodawcy prowadzili loterię przy wyjściu z kościoła. Za ok. 30 zł można było wylosować przeróżne upominki - od prostych ozdób, poprzez książki i kosmetyki, aż po sprzęt elektroniczny i AGD, jak np. suszarki czy żelazko. Wiele osób decydowało się też po prostu wrzucić do puszki pieniądze na wsparcie chorego Arka.

Walka z rakiem

Arek Bykow zachorował ponad pół roku temu i do tej pory nie opuścił szpitala. Jak podaje jego matka chłopiec z dnia na dzień osłabł, gdy zaczynało się lato. Pełna obaw rodzina natychmiast pojechała sprawdzić, co mogło się stać.

- W nadnerczu lekarze wykryli nerwiaka - złośliwego raka z przerzutami do węzłów chłonnych, kości i szpiku. To był szok, cios, którego nikt się nie spodziewał. To zmieniło wszystko, cały nasz świat legł w gruzach - czytamy na stronie zbiórki na portalu siepomaga.pl. - Nie było czasu do stracenia, bo okazało się, że rak dał przerzuty. Był właściwie wszędzie… Od razu podali synkowi chemioterapię, która trwa do dzisiaj.

Sposób na zwiększenie szans przeżycia 4-latka to poddanie go immunoterapii. Jedyną nadzieją jest jednak leczenie w Niemczech, kosztujące ponad 350 tys. euro, ale dla rodziny to niestety kwota wręcz niewyobrażalna, stąd właśnie pomysł zbiórki. Na portalu siepomaga.pl zgromadzono już ponad 1 mln zł, co stanowi 62,5 proc. potrzebnej kwoty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto