Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cymański: „Przeraża nas sposób, metody, forma i tempo odejścia od samochodów spalinowych. Zwykłych ludzi nie będzie na to stać”

Stanisław Balicki
Stanisław Balicki
Gdańsk. Protest polityków SP przeciw zakazowi aut spalinowych. Pojawiły się też... robaki
Gdańsk. Protest polityków SP przeciw zakazowi aut spalinowych. Pojawiły się też... robaki S. Balicki
Politycy Solidarnej Polski postanowili zaprotestować przeciw zakazowi sprzedaży samochodów spalinowych, który Parlament Europejski chciałby przeforsować od 2035 roku. Przekonują, że samochód daje wolność, a na droższe „elektryki” będzie stać mniej zmotoryzowanych Polaków. W przekazie pojawił się też inny przykład możliwego ograniczenia wolności, głośna ostatnio propozycja C40 Cities, by racjonować konsumpcję mięsa.

Gdańsk. Politycy: Stanowcze NIE dla zakazu sprzedaży samochodów spalinowych

Akcja polityków Solidarnej Polski pod hasłem „Stanowcze NIE dla zakazu sprzedaży samochodów spalinowych” odbywała się w sobotę w całym kraju. Poseł Tadeusz Cymański i wicewojewoda Aleksander Jankowski spotkali się w tej sprawie z dziennikarzami pod najdłuższym „falowcem” na gdańskim Przymorzu.

- Nieprzypadkowo wybraliśmy to miejsce, ponieważ ono pokazuje w dość sugestywny i oczywisty, zobiektywizowany sposób, jak szalone i nierealne są te pomysły. Tu jest 1795 mieszkań. Jeżeli przyjmiemy statystyczne wskaźniki w Polsce, to tu jest tak lekko licząc 2,5-3 tys. samochodów. I widzimy tu, że przeciętne samochody to nie są bentleye i ferrari. Tak krawiec kraje, jak mu materiału staje – stwierdził poseł Tadeusz Cymański.

Polityk uważa, że zakaz sprzedaży samochodów na benzynę, czy olej napędowy od 2035 roku, co chce uchwalić Parlament Europejski, jest absurdem. Mniej ludzi, których stać obecnie na samochód, będzie w stanie udźwignąć zakup droższego „elektryka”. Przy obecnej technologii problematyczne też będzie ładowanie pojazdu.

CZYTAJ TAKŻE: „Nowa Warszawska” w Gdańsku już otwarta! Tramwaje ruszą regularnie od niedzieli 5 marca. Będą jednak zmiany w trasach autobusów

- Ktoś, kto ma domek, może sobie jakoś zabezpieczyć ładowanie, natomiast tutaj, proszę zobaczyć, panie wojewodo, jakby to w praktyce miało wyglądać? – Cymański ogarnął szerokim gestem morze samochodów na parkingu pod „falowcem”.

Wicewojewoda Aleksander Jankowski rozłożył ręce, pomysłu na gąszcz ładowarek wśród gęsto zaparkowanych aut nie miał. Zwrócił jeszcze uwagę, że koszty środowiskowe produkcji, eksploatacji a następnie utylizacji samochodów elektrycznych są wyższe niż spalinowych. Cymański odniósł się z kolei z nadzieją do deklaracji Volkera Vissinga, niemieckiego ministra transportu w PE, że „niemiecka delegacja nie jest gotowa” na proponowaną zmianę.

- Rozum zaczął działać! To szaleństwo, „eko – do przodu”, ten postęp, musi się zderzyć z racjonalizmem, myśleniem, analizą. Niemcy, którzy są potęgą motoryzacyjną, zrozumieli, że "zaraz" to jest zbyt wcześnie – cieszył się Cymański.

Poseł zadeklarował w imieniu swojego ugrupowania, że „wszyscy jesteśmy za pięknym światem, czysta wodą, powietrzem, energią od słońca, od wiatru, to wszystko jest ok. Elektryczne samochody nas nie przerażają”.

- Przeraża nas co innego: sposób, metody, forma i tempo wprowadzania tych zmian, które ma bardzo silny aspekt społeczny. Bogaty sobie poradzi, obojętnie kto będzie rządził, czy będą „eko”, czy „nie-eko”, czy będą robaki, czy wołowina… My protestujemy, patrząc na sytuację i perspektywę milionów zwykłych ludzi, którzy żyją na co dzień – deklarował poseł.

Jeszcze jednym powodem spotkania właśnie pod „falowcem” było nawiązanie do PRL-owskiej przeszłości, z której wywodzi się budynek.

- Czym był pojazd w PRL, czego był wyrazem? – zastanawiał się Aleksander Jankowski. - Ja mogę nie pamiętać z racji wieku, ale pan poseł bardzo dobrze pamięta. To był wyraz wolności. Każdy chciał mieć samochód, bo pozwalał on „uciec” od problemów dnia codziennego, przemieścić się, rozszerzał horyzonty, pozwalał myśleć i działać indywidualnie, jak wolna jednostka. Dzisiaj europosłowie wybrani przez naród polski, jak pani Spurek, jak pan Miller, głosują za tym, żeby tę wolność znów polskiemu obywatelowi odebrać. Chcą, żeby Polak nie mógł się przemieszczać, żył w jednym miejscu, był chyba „uwiązany do ziemi” w jakimś neofeudalizmie i jadł robaki. Jeżeli chcemy powrócić do PRL, do kartek na żywność, do braku pojazdów dla zwykłego obywatela, do braku możliwości przemieszczania się, wyjechania gdziekolwiek, czy to dla rekreacji, czy w celach zarobkowych, to może od raz zawołajmy tutaj Moskwę i Brukselę i stwórzmy kolejny czerwony kołchoz – podsumował wicewojewoda Jankowski.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto