Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Do ministra po pieniądze na meliorację

(JS), (RK)
Fot. Piotr Jankowski
Pieniądze na utrzymanie urządzeń wodnych na Pomorzu są zbyt małe - takie jest zdanie samorządowców z powiatu malborskiego, którzy w środę jadą do Warszawy walczyć o dodatkowe środki dla swojego terenu. Umówili się w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Gminy powiatu ucierpiały w styczniu br., gdy na polach uprawnych powstały wielohektarowe rozlewiska. Rolnicy podnieśli larum, że trzeba wreszcie porządnie inwestować w meliorację.

Problem bardzo dotyka rolników, dlatego samorządowcy mają nadzieję, że resort wysupła środki z rezerwy budżetowej na utrzymanie urządzeń melioracyjnych. Inicjatorem wyjazdu do Warszawy jest wójt Lichnów Jan Michalski. Udostępnia służbowy samochód z Urzędu Gminy. Spotkanie ma się odbyć w środę w samo południe.

- Nie możemy sobie pozwolić na podtapianie pól co roku. Sprawa pieniędzy na meliorację jest gardłowa. Za dużo mamy do stracenia. Z tego co wiemy, minister ma 210 mln złotych rezerwy budżetowej, stąd próba uzyskania pieniędzy - mówi Jan Michalski.

W powiecie malborskim w styczniu pod wodą znalazło się kilka tysięcy hektarów pól uprawnych. Woda wdzierała się też do piwnic na terenie gospodarstw i w wielorodzinnych budynkach mieszkalnych. Rolnicy, którzy są odpowiedzialni za utrzymanie tzw. rowów szczegółowych (przy swoich polach), przeważnie twierdzą, że nie mają sobie nic do zarzucenia, bo dbają o te urządzenia wodne. Wskazują raczej na ZMiUW i należące do niego kanały podstawowe. Natomiast melioranci bardziej winią tegoroczną aurę: po dużych opadach śniegu wystąpiła odwilż, zmrożona ziemia nie odbierała wody. Faktem jest jednak, że na utrzymanie żuławskiej melioracji, w tym na kanały zarządzane przez ZMiUW, potrzeba większych środków: na hakowanie rowów, pogłębianie, odchwaszczanie. By sprawniej odbierały wodę z pól.

- Poza tym, zachwaszczony, zarośnięty kanał dużo szybciej zamarza. I potem jest problem, gdy zimą pojawia się odwilż, jak ostatnio - argumentują rolnicy.
I powoli już liczą straty. Szkód nikt obecnie, póki woda nie spłynie, nie będzie szacował, ale gospodarze są przekonani, że wiele hektarów upraw ozimych (głównie rzepak i pszenica) poszło na zmarnowanie. Pod tak długo, od stycznia, stojącą wodą czy zamarzniętymi "jeziorami" rośliny prawdopodobnie pogniły.

- Oczekuję deklaracji ministra, że zostaną uruchomione rezerwy finansowe na regulację rzek i meliorację - mówi Tadeusz Majewski, przewodniczący Rady Gminy Miłoradz. - Od 10 lat na Żuławach nic się nie robi. Na szczeblu wojewódzkim świadomość potrzeb finansowych w tym zakresie jest coraz większa, ale bez przypominania tematu Żuław na szczeblu centralnym nic się nie zrobi. Trzeba wstrząsnąć warszawką.

Także w gm. Nowy Staw wystąpiły podtopienia w niżej położonych sołectwach.
- Jak się nie spróbuje, to nie będziemy wiedzieli, czy jest szansa na zdobycie pieniędzy. Obiecaliśmy rolnikom, że będziemy pomagali w sprawie melioracji - dodaje Jerzy Szałach, burmistrz Nowego Stawu.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto