Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziewczynka z Malborka wciąż walczy o życie. Jej rodzina wierzy, że to był nieszczęśliwy wypadek

Radosław Konczyński
Fot. Radosław Konczyński
Od kilku dni Malbork żyje historią kilkutygodniowej Luizy, która w ciężkim stanie walczy o życie w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku. O adopcję dziewczynki starają się jej dziadkowie. Rodzina w rozmowie z reporterem "Uwagi!" TVN zapewnia też, że nie wierzy w winę rodziców niemowlęcia.

Wielu już osądziło i "skazało" rodziców miesięcznej dziewczynki. W rozmowach na ulicach Malborka czy w internecie, anonimowo bądź z imienia i nazwiska, pojawiają się opinie, które nie nadają się do zacytowania. Choćby dlatego, że wiele z nich można by uznać za groźby karalne i podżeganie do przemocy… Cierpi dziecko. Stąd ta lawina nienawiści.

Z taką atmosferą muszą sobie radzić dziadkowie małej Luizy.

- Znam obie babcie. Obie bardzo się cieszyły, że mają wnuczkę. Jedna z nich mówiła, że nic złego się nie działo – mówi nam jedna z mieszkanek Malborka.

W takim mieście „świat jest mały”, więc nietrudno trafić na osobę, która zna jedną lub drugą rodzinę.

Rodzice Luizy przebywają za kratami. Decyzją sądu w Malborku zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące. Sąd przyjął za wiarygodny materiał zgromadzony przez prokuraturę, w tym opinie biegłego z zakresu medycyny, który zbadał dziewczynkę na oddziale intensywnej opieki medycznej Szpitala im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku. Jak wyjaśniała Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, według biegłego nie były to przypadkowe obrażenia, lecz powstały w wyniku szarpania i bicia, od dłuższego czasu. I wyliczył: złamanie kości ciemieniowej i urazowy obrzęk mózgu, złamane nóżka, ręka, obojczyk.

Rodzina 21-latka nie jest w stanie w to uwierzyć. A tym bardziej nie dopuszcza myśli, by młodzi rodzice chcieli zabić własną córkę.

- Uważam na sto procent, że oni są niewinni. Syna bardzo znam. Jest bardzo przywiązany do Luizy. Lekarz czy położna po urodzeniu dziecka musi być, to jest podstawą. Czy dziecko jest po prostu dobrze chowane, czy dziecko jest dobrze karmione. Nie było żadnych zastrzeżeń. Przede wszystkim my jako rodzice też o to dbaliśmy. Moja żona była w poniedziałek, wtorek nie była, w środę była. I w środę zaalarmowała wprost, żeby Marcin zgłosił się do SOR, bo zobaczyła, że coś niepokojącego dzieje się z nóżką i że miała coś zasiniaczone na głowie – opowiadał dziadek Luizy reporterowi "Uwagi!" TVN.

Dziadek pokazał dziennikarzowi również zdjęcie dziewczynki. Na fotografii widać dziecko w nosidełku, ładnie ubrane, bez widocznych oznak obrażeń. Powiedział reporterowi "Uwagi!", że zostało wykonane mniej więcej dobę przedtem, zanim Luiza trafiła do szpitala.

W środę (5.02.2020 r.) rodzice zanieśli córkę do nocnej poradni przyszpitalnej w Malborku, skąd zostali skierowani na oddział dziecięcy. Lekarz dyżurna oceniła stan dziecka jako zagrażający życiu i podjęła decyzję o natychmiastowym transporcie do szpitala specjalistycznego w Gdańsku.

Co w kolejnych godzinach działo się z 20-latką i jej partnerem? Rodzice po przyniesieniu córki w środowy wieczór nigdzie nie uciekli. A na to mogły wskazywać czwartkowe informacje, że trwają ich poszukiwania prowadzone przez policjantów z Malborka i Gdańska. Jak się dowiedzieliśmy w prokuraturze, byli w szpitalu w Gdańsku. Kiedy wrócili do Malborka pociągiem w czwartkowe popołudnie, zostali zatrzymani.

- On się załamał. Wracając, całą drogę płakał. Nie mógł sobie zdać sprawy z tego, że jego słońce, jego oczko w głowie zostało w szpitalu – mówił "Uwadze!" ojciec tymczasowo aresztowanego 21-latka.

Rodzice dziewczynki w piątek byli dowożeni na przesłuchania do prokuratury, w sobotę – po kolei do Sądu Rejonowego w Malborku. Składali wyjaśnienia.
- Takie same jak podczas przesłuchań – powiedziała nam Agnieszka Gorczyńska, prokurator rejonowy w Malborku, po wyjściu z posiedzenia aresztowego.

Ale śledczy nie mogą zdradzić ich treści. Wiadomo, że w malborskim szpitalu, gdy rodzice przynieśli dziecko, mówili o nieszczęśliwym wypadku. Dziecko miało się uderzyć o fotelik. Ich rodzina też chce wierzyć, że tak właśnie było. Najbliżsi sąsiedzi zapewniają, że nie dostrzegli niczego złego, nie słyszeli, by dziecko ciągle płakało.

Luiza walczy o życie w gdańskim szpitalu. Tymczasem sąd w Malborku ma zdecydować, pod czyją opiekę trafi, bo do Wydziału Rodzinnego i Nieletnich trafił wniosek o odebranie praw rodzicielskich młodym rodzicom i wskazanie kuratora. Dziewczynką chcą zaopiekować się jej dziadkowie.

Dziecko jest bardzo kochane przez całą naszą rodzinę. Będziemy się starać o adopcję bądź chociaż opiekę – powiedział dla "Uwagi!" TVN dziadek Luizy.

Rodziców niemowlęcia spotkaliśmy na malborskiej porodówce trzy dni po narodzinach ich córki. Zgodzili się na wykonanie zdjęcia do publikacji w gazecie na pamiątkę. Uśmiechnięci, sprawiali wrażenie szczęśliwych, zadowolonych i spokojnych. Ponad miesiąc później "prokurator zarzucił obojgu popełnienie wspólnie i w porozumieniu przestępstwa znęcania się nad dziewczynką i usiłowania w zamiarze ewentualnym pozbawienia jej życia, przy czym celu tego nie osiągnęli z uwagi na udzielenie jej pomocy medycznej". Nie przyznają się do zarzucanych czynów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto