Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Geodeta-bohater. Na Nogacie uratował życie dwunastoletniemu chłopcu

(RK)
Pan Henryk opowiada, co w czwartek ok. godz. 12 zdarzyło się na Nogacie. Za nim znajduje się miejsce, z którego wydostał Patryka, ratując mu życie.
Pan Henryk opowiada, co w czwartek ok. godz. 12 zdarzyło się na Nogacie. Za nim znajduje się miejsce, z którego wydostał Patryka, ratując mu życie. Fot. Radosław Konczyński
56-letni Henryk Ostenda, geodeta z firmy z Sosnowca, przed południem w czwartek uratował życie 12-letniemu chłopcu, pod którym zarwał się lód na Nogacie w Malborku. Patryk dochodzi do siebie w malborskim szpitalu.

Dwunastolatek wszedł z psem na bardzo cienką taflę na Nogacie przy moście drogowym - od strony zamku. Około 6 metrów od brzegu lód się zarwał i dziecko wpadło do lodowatej wody. Kilkadziesiąt kolejnych, bardzo dramatycznych sekund zakończyło się dla chłopca bardzo szczęśliwie. Na bulwarze nad Nogatem w okolicy mostu była w tym momencie tylko jedna osoba i - na szczęście - zauważyła, że dzieje się coś złego.

Henryk Ostenda, geodeta firmy z Sosnowca, stał od strony kąpieliska miejskiego, ok. 100 metrów od miejsca zdarzenia. Pracował przy pomiarach geodezyjnych, wykonywanych na potrzeby sporządzenia dokumentacji projektowej drugiej nitki mostu. Konsultował się z kolegami znajdującymi się na drugim brzegu Nogatu. Spojrzał w prawo, w kierunku mostu akurat wtedy, gdy 12-letni Patryk wpadł do Nogatu.
- Chyba Bóg kazał mi tam spojrzeć - mówi pan Henryk. - Pobiegłem w tamtą stronę, krzycząc po drodze do kolegów na drugim brzegu, że człowiek w wodzie. Biegnąc, skonstatowałem, że z wody wystaje głowa chłopca.

Dobiegł do mostu błyskawicznie, położył się na lodzie i rzucił chłopcu - jak linę ratunkową - swoją, wcześniej ściągniętą kurtkę. Bardzo szybko na miejscu była też policja. Traf chciał, że funkcjonariusze znaleźli się w pobliżu.

- Patrol wracał z interwencji w Szawałdzie. Policjanci akurat przejeżdżali przez most, gdy pracownicy firmy geodezyjnej biegnący na pomoc [panu Henrykowi, który w tym czasie prowadził akcję ratunkową pod mostem - red.] dali im znać, że w Nogacie tonie chłopiec - opowiada sierż. Katarzyna Marczyk, oficer prasowy KPP Malbork.

Pan Henryk zachował zimną krew, a chłopiec, trzymając się kurtki, mimo szoku współpracował z mężczyzną.
- Mówiłem, żeby się nie ruszał i że tylko spokój może nas uratować - opowiada geodeta. - Gdy wciągnąłem chłopca z wody na lód, ciągle się bałem, że zarwie się pod nami dwoma.

Gdy patrol dotarł na miejsce, Henryk Ostenda już wyciągnął Patryka na brzeg. Policjanci, przed przybyciem karetki pogotowia, ściągnęli z chłopca mokre rzeczy i okryli swoimi kurtkami. Dwunastolatek ogrzał się w radiowozie. Był przytomny, ale w wielkim szoku, bardzo przestraszony wypadkiem. Obecnie przebywa na oddziale dziecięcym malborskiego szpitala.

- Warto podkreślić dobre zachowanie policji, świadomość działań ratowniczych. Dzięki temu, że ściągnęli z chłopca mokre ubranie, okryli kurtkami, nie trafił do nas z wysoką temperaturą - mówi dr Danuta Stanek-Gutowska, ordynator pediatrii. - Z opisu wydarzeń wynikało, że chłopiec mógł nawet utonąć. Na szczęście, nie zachłysnął się wodą. Został przywieziony wyziębiony, ale w tej chwili nic mu nie zagraża. Ogrzany, doszedł do siebie.

Psu Patryka nic się nie stało. Nie wpadł do rzeki, utrzymał się na lodzie i po wszystkim wrócił na brzeg. W trakcie akcji psiak... dał się nawet nieco we znaki panu Henrykowi. Mężczyźnie na "pamiątkę" została rana na palcu.
- Rozumiem psa. Bronił chłopca - dodaje Henryk Ostenda.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto