Gmina Miłoradz. Po pożarach traw strażacy mówią wprost: "Kiedyś ktoś nie zdąży i będzie duży płacz"

Ostatnio zdarzają się dni, że do stanowiska kierowania komendanta powiatowego PSP w Malborku dociera po kilka takich zgłoszeń. Trwa „sezon na trawy”, jak sami strażacy nazywają okres na przełomie zimy i wiosny. Czyli w rzeczywistości sezon dodatkowej, niepotrzebnej dla nich pracy, niepotrzebnego angażowania Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej oraz jednostek OSP przez „niewidzialną rękę”.

Już sami strażacy tracą powoli cierpliwość.
- Ostatnie kilka dni, cztery razy Pogorzała Wieś, Mątowy Wielkie, Stara Kościelnica – informowała w środę (23 marca) Ochotnicza Straż Pożarna w Miłoradzu.

W czwartek (24 marca) ponownie straż pożarna została wezwana w okolice Pogorzałej Wsi... Podobne zgłoszenia przychodzą z każdej gminy bez wyjątku, a nawet z Malborka.

Oczywiście, nikt nikogo za wspomnianą rękę nie złapał, więc – teoretycznie – przyczyna pozostaje nieustalona (ale wybór jest między celowym podpaleniem a przypadkowym zaprószeniem). Niemniej, druhowie z Miłoradza mają tylko jedno przypuszczenie graniczące z pewnością: że ktoś robi to rozmysłem. Zresztą, statystyki Komendy Głównej PSP świadczą o tym, że za 94 proc. tego typu pożarów odpowiada człowiek.

Ciągłe wypalanie traw, zawsze w tych samych miejscach. Kiedyś ktoś nie zdąży i będzie duży płacz. Wtedy od razu znajdą się lokalni podpalacze, ale będzie za późno, bo ktoś straci zdrowie lub majątek – ostrzega OSP Miłoradz.

Nie są to puste słowa. Dosłownie kilka dni temu, 20 marca, doszło do tragedii na Mazowszu. Strażacy wezwani do pożaru traw w Czekanowie znaleźli ciało 77-letniej kobiety.

Do 30 kwietnia 2022 roku trwa kampania edukacyjna „Stop Pożarom Traw” prowadzona przez Komendę Główną PSP. Jednak apele, prośby i groźby nie pomagają, a co gorsza, nie widać, by coś w tej kwestii miało się zmienić.