Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hamas otworzył dla Rosji drugi front? Czy ten konflikt będzie miał wpływ na Europę?

Redakcja
Moim zdaniem atak Hamasu to w dużej mierze kwestia wewnętrzna pomiędzy Palestyńczykami: o to, kto jest tym liderem społeczności palestyńskiej - Hamas, Islamski Dżihad czy Fatah. Konflikt na Bliskim Wschodzie nie odciągnie uwagi USA od wsparcia Ukrainy - uważa prof. Piotr Mickiewicz, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego. - Wznowienie konfliktu na Bliskim Wschodzie ma swoich, potencjalnych beneficjentów. I na pewno nie są nim Stany Zjednoczone i Ukraina - podkreśla dr Łukasz Wyszyński, wykładowca Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.

Za uderzeniem Hamasu na tereny izraelskie przyległe do Strefy Gazy stoją Iran i Rosja - tak uznaje część ekspertów zajmujących się stosunkami międzynarodowymi i obronnością, a konkluzja taka pojawiła się również w jednej z ocen Pentagonu. O wsparciu takim miałaby świadczyć skala sobotniego ataku oraz to, że zaognienie sytuacji na Bliskim Wschodzie może być tym dwóm państwom na rękę. Rosji, która liczy na odciągnięcie uwagi od jej próby zniszczenia Ukrainy, Iranowi, tradycyjnie wrogiemu Izraelowi (i wspierającemu Rosję w wojnie na Ukrainie). Czy nowa faza konfliktu na Bliskim Wschodzie odbije się na bezpieczeństwie naszej części Europy?

- Ta sytuacja jest o wiele bardziej złożona - podkreśla jednak prof. Piotr Mickiewicz.

Trzeba brać to pod uwagę

Prof. Mickiewicz zwraca uwagę, że przede wszystkim Iran miałby dużo do stracenia w tym kontekście, głównie gospodarczo - chodzi o potencjalne zyski wynikające ze współpracy z Chinami.

- Zauważmy, Iran po pierwszym „warknięciu” po odpowiedzi Izraela na atak Hamasu, przyjął dosyć spolegliwą postawę w tej sprawie. Rzadko się o tym mówi, ale w tej chwili na obszarze Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale także i Iranu właśnie, Chińczycy budują infrastrukturę morską - dokładnie dziewięć portów kontenerowych. To element realizacji pomysłu poprowadzenia alternatywnej wobec Kanału Sueskiego trasy przewozów. To jest na tyle niewielkie w stosunku do przewozów przez Kanał Sueski rozwiązanie, że nikt tego nie traktował jako zagrożenie, a konieczną alternatywę na wypadek zablokowania Kanału Sueskiego. To dlatego Iran nie za bardzo mógł sobie pozwolić na takie jawne poparcie Hamasu, co skutkowałoby eskalacją na całym Bliskim Wschodzie. Takim ruchem strzeliłby sobie w stopę - tłumaczy prof. Piotr Mickiewicz.

O tym, że atak Hamasu na Izrael i idąca za nim eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie może służyć odwróceniu uwagi Stanów Zjednoczonych od wspierania Ukrainy i jest na rękę Rosji, mówi dr Łukasz Wyszyński, politolog z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.

- Jest to jedna z hipotez, którą trzeba bardzo poważnie brać pod uwagę. Stany Zjednoczone zaangażowały się w obronę Ukrainy, przekazując temu państwu partie sprzętu niezbędnego do prowadzenia działań, po drugie dokonały w sprawie wsparcia Ukrainy konsolidacji politycznej i strategicznej Paktu Północnoatlantyckiego. USA, co oczywiste, weszły tym samym na kurs kolizyjny z Moskwą, co ma swoją cenę. Wiadomo, że zasoby USA nie są nieograniczone, jest też pewien koszt, który obecna administracja USA płaci w polityce wewnętrznej. Wiemy, że poparcie dla obrony Ukrainy w Stanach Zjednoczonych cały czas się utrzymuje, ale ten poziom też się zmienia. Poza tym USA są przed wyborami - mamy zatem bardzo wiele elementów, które oddziaływają na decyzję strategiczną. I kiedy wszyscy zastanawialiśmy się, co może Stanom Zjednoczonym potencjalnie w tym momencie przysporzyć problemów, jeżeli chodzi o zaangażowanie się na świecie, to była kwestia przede wszystkim Cieśniny Tajwańskiej oraz relacji z Chinami. Bardzo wielu komentatorów i ekspertów wskazywało, że potencjalna eskalacja napięcia w tamtym regionie, nawet w randze incydentu, spowodowałaby, że Amerykanie musieliby swoją uwagę przenieść na obszar Azji i Pacyfiku, zostawiając Europę, co sprzyjałoby Rosji. W tym momencie mamy jednak konflikt na Bliskim Wschodzie, mrożony i wznawiany od dziesięcioleci, ale w ostatnim czasie uspokojony. I trzeba przyznać, że jego wznowienie ma potencjalnych beneficjentów. I na pewno nie są nim Stany Zjednoczone i Ukraina - mówi dr Łukasz Wyszyński.

Ekspert AMW zauważa, że linia podziału wsparcia dla Izraela po ataku Hamasu przebiega mniej więcej tak, jak w kwestii Ukrainy. W grupie państw „propalestyńskich” znajdują się Iran i Rosja, tych samych, które „kontestują” liderowanie USA, wartości demokratycznego świata.

- Pojawiają się pytania, czy ktoś bojowników Hamasu wspierał i po co to robił. Czy była to np. próba storpedowania porozumienia politycznego między Izraelem i Arabią Saudyjską? I czy było to działanie prowadzone w jakimś uzgodnieniu z Federacją Rosyjską, żeby właśnie otworzyć kolejny front, odwrócić uwagę od Ukrainy, podzielić możliwość amerykańskiego zaangażowania? - zastanawia się Łukasz Wyszyński.

Od soboty wojna na Ukrainie musi, jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi, dzielić „czas antenowy” z wojną w Izraelu.

- Wiemy, że prezydentowi Ukrainy bardzo zależało, żeby uwaga była skupiona na Ukrainie, stąd jego zaangażowanie medialno-polityczne na świecie. Atak Hamasu to zmienił. Teraz Rosja może budować narrację, że dla państw europejskich czy też państw zachodniej koalicji wojna w Izraelu wymaga skupienia uwagi, zaangażowania potencjału politycznego, a co za tym idzie, każdy będzie kalkulował „czy stać nas”, „czy mamy możliwości”, czy opinia publiczna będzie gotowa do zaangażowania w kilku miejscach na świecie. To ważny kontekst dla społeczności państw zachodnich, w których wsparcie dla Izraela lub Ukrainy może rzutować na ich oceny i decyzje polityczne, w tym oczywiście te, związane z wyborem przedstawicieli do władz - podkreśla Łukasz Wyszyński.

Sprawa wewnętrzna

Stanowisko Rosji jest wyraźne - wybuchowi konfliktu na Bliskim Wschodzie winne są Zachód i USA. Tak mówił w Moskwie Siergiej Ławrow.

- To zwykła „maskirowka”, wykorzystanie sytuacji. Rosji nie mogło zależeć na zaognieniu tego konfliktu z dwóch względów - atak na Izrael, z którym Moskwa utrzymuje poprawne stosunki, jest również pośrednim atakiem na Arabię Saudyjską. Rosjanie zbyt dużo pracy włożyli w to, aby nawiązać dobre relacje z Saudami, by w taki sposób to marnować. Moim zdaniem atak Hamasu to przede wszystkim kwestia wewnętrzna pomiędzy Palestyńczykami: o to, kto jest tym liderem społeczności palestyńskiej - Hamas, Islamski Dżihad czy Fatah. W dodatku przeprowadzony w symbolicznym dniu - rocznicy wojny Jom Kippur i w formule, jaką zastosowały wtedy Syria i Egipt. I chyba najważniejsze - islamiści wykorzystali po prostu sytuację wewnętrzną w Izraelu - podkreśla z kolei Piotr Mickiewicz.

Zaznaczmy, przez Izrael przetaczała się w ostatnich miesiącach fala protestów przeciw rządowi premiera Beniamina Netanjahu, które obejmowały także wojskowych. I kolejny kontekst - przeoczenie przygotowań do ataku Hamasu przez uchodzący za jeden z najlepszych na świecie wywiadów, czyli izraelski Mossad. To był ludzki błąd? Rozprężenie związane ze świętem, które miało podobne konsekwencje kilkadziesiąt lat temu, gdy wybuchła wojna Jom Kippur?

- Wiemy, że wojsko nie chce popierać przywódcy państwa, który prowadzi politykę antydemokratyczną. Kto wie, czy przypadkiem wojskowi izraelscy nie zamknęli na chwilę oczu, zakładając, że atak Hamasu zniszczy karierę polityczną Netanjahu. Tylko że nie przypuszczali, że będzie on miał taką skalę, a zachowania Hamasu będą przypominały raczej bestialstwo ISIS. Byłaby to ogromna sensacja, gdyby to okazało się prawdą, niemniej należy brać to pod uwagę - zaznacza prof. Piotr Mickiewicz.

- Na pewno przyjdzie jeszcze przestrzeń na ocenę tego, na ile Izrael dał się zaskoczyć Hamasowi. Zwróćmy uwagę jednak, jak szybko izraelskie siły zbrojne rozpoczęły kontrataki, jak błyskawicznie zmobilizowały rezerwistów. Asymetria działa na rzecz Izraela. Zupełnie inaczej niż w przypadku agresji na Ukrainę, gdzie ewidentna przewaga potencjału jest na korzyść Federacji Rosyjskiej - tłumaczy ekspert AMW.

Budżet w USA i perspektywa Ukrainy

Jak zatem należy traktować koincydencję między wstrzymaniem finansowania pomocy Ukrainie przez USA, z uwagi na nieuchwalony budżet, a następnie prośbą złożoną do USA przez Izrael o wsparcie wojskowe? Wydawać by się mogło, że jest to wymarzona dla Moskwy sytuacja. I jeden z „odnośników” do bliskowschodniego kotła.

- Oczywiście, że jest to element tej układanki. Ale zwróćmy uwagę - uchwalenie budżetu USA jest blokowane przez Republikanów. To powoduje, że środki na wsparcie Ukrainy są ograniczone, ale o pomoc zwrócił się też Izrael. I Republikanie, z uwagi na względy wewnętrznej i zagranicznej polityki USA, muszą się zgodzić na pomoc dla Izraela. To automatycznie oznacza rezygnację z blokady i przyjęcie budżetu. Paradoksalnie zatem wznowienie konfliktu na Bliskim Wschodzie oznacza dalsze wsparcie wojskowe dla Ukrainy. W tym momencie prezydent Biden będzie pomagał i Izraelowi, i Ukrainie. Trzeba pamiętać, że amerykański przemysł zbrojeniowy z reguły sprzyja Republikanom. A wsparcie amerykańskie jest dla nich zastrzykiem pieniędzy. Niestety, logiczna konsekwencja wojny jest taka, że ktoś się na niej bogaci. W tym przypadku Amerykanie - zaznacza politolog.

USA już zdążyły podkreślić, że wsparcie dla Izraela nie spowoduje zakłóceń dostaw dla walczącej Ukrainy, kontynuację wsparcia deklarowały też inne państwa.

- Tak, choć ja nadal twierdzę, że Joe Biden, mając świadomość, że zbliża się termin wyborów w USA, uzna, że potrzebny jest mu sukces. Dlatego będzie parł ku rozwiązaniu tego przeciągającego się konfliktu, niewykluczone, że poprzez rozwiązania pokojowe. Pytanie, czy prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski przystanie na jakąkolwiek kompromisową formułę. Na polu walki rozstrzygnięcia nie widać. Ukraińcy mają niewielkie postępy, mamy już październik, za chwilę zrobi się grząsko, co wykluczy działania wojsk zmechanizowanych. Uważam, że z uwagi na warunki pogodowe praktycznie rzecz biorąc do wiosny w polu będziemy mieli status quo i będzie to czas na politykę - tłumaczy Piotr Mickiewicz.

- Administracja prezydenta Joe Bidena, zdając sobie sprawę ze zbliżających się wyborów, tego, że pewne ruchy polityczne mogą być zablokowane, stara się, za wszelką cenę, jak najszybciej przeforsować znaczącą pomoc dla Ukrainy, jej utrzymanie na odpowiednim poziomie, także wśród sojuszników. Będzie sporo znaków zapytania związanych z polityką wewnętrzną USA. Trzeba jednak podkreślić jedną kwestię. Potencjalne dojście do władzy Republikanów nie wywróci o 180 stopni amerykańskiej polityki międzynarodowej, aczkolwiek może położyć akcenty na inne kwestie. Może to być inna forma zakończenia lub też ustabilizowania sytuacji w Ukrainie niż ta, którą dziś forsują Demokraci - mówi Łukasz Wyszyński z Akademii Marynarki Wojennej.

Zaznaczmy, stosunkowo szybko USA skierowały w rejon wybrzeży Izraela grupę okrętową lotniskowca „Gerald R. Ford”. W Izraelu wylądowały też transporty uzbrojenia. Jednak ewidentnie Jerozolima nie potrzebuje takiego wsparcia, jakie musi otrzymywać Ukraina, nie w takiej skali.

- To prawda, natomiast trzeba pamiętać, że państwo ogarnięte wojną będzie miało problemy natury gospodarczej, finansowej, politycznej. W tych zakresach Izrael będzie o wsparcie prosił - podkreśla Łukasz Wyszyński. - Musimy pamiętać, że zaangażowanie, kiedy jest podzielone, jest bardziej podatne na porażkę. Inna sprawa, że pojawiały się już komunikaty o tym, że zasoby zbrojeniowe państw zachodnich nie są nieskończone. Wiemy też, że Ukraina prowadzi w tej chwili dużą operację mającą na celu odbicie zajętego terytorium, potrzebuje sprzętu na tu i teraz - dodaje politolog z AMW.

Ochrona cywili

Czy Izrael zdecyduje się na „likwidację” Strefy Gazy, na co mogą wskazywać zapowiedzi o „działaniach, które zmienią Bliski Wschód”? Na razie trwają bombardowania jedynego nadmorskiego obszaru Autonomii Palestyńskiej, w tym budynków cywilnych wykorzystywanych przez Hamas do celów militarnych (z magazynami broni w podziemiach czy np. centrami dowodzenia). Izrael zapowiada lądową inwazję swoich wojsk na Gazę.

- Mamy do czynienia z bardzo poważnym problemem związanym z prawem konfliktów zbrojnych. Mówimy tutaj o poziomie prawa międzynarodowego, ale też kwestiach natury etycznej. Zauważmy - atak Hamasu był przeprowadzony przede wszystkim na ludność cywilną, obliczony także na pojmanie zakładników. Mówimy o działaniach, które noszą w większym stopniu znamiona działań terrorystycznych niż partyzanckich. I one wywołały określone nastroje, armia izraelska będzie reagowała w określony sposób. Politycy również. Trzeba wiedzieć, że działania są prowadzone w jednym w najgęściej zaludnionych miejsc świata. Musimy postawić pytanie, czy mimo tego, że doszło do ataku na ludność cywilną, to daje to legitymizację do tego, żeby odpowiadać w taki sam sposób. Oczywiście działania Izraela wobec Gazy nie są takie same jak Hamasu wobec mieszkańców terenów izraelskich, są też pewne „uwarunkowania operacyjne”. Natomiast w narracji państw, nie tylko tych „propalestyńskich”, ale też zachodnich, pytania o los cywilów w Gazie się pojawiają. Myślę, że im dłużej działania izraelskie będą trwały, w tym większym stopniu wszyscy interesariusze tej wojny będą starali się podnieść kwestię, że realizacja celów wojskowych to jedno, ale konieczność zadbania o bezpieczeństwo ludności cywilnej powinna być cały czas jednym z najważniejszych punktów - tłumaczy dr Łukasz Wyszyński.

- Myślę, że będą międzynarodowe naciski na Izrael, aby jednak nie rozpoczynał operacji lądowej w Gazie. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że wkroczenie na teren zurbanizowany oznacza wielkie ofiary śmiertelne, i to w liczbie większej niż te, które do tej pory zginęły. Mamy dziś, obok bombardowań, blokadę żywnościową, gospodarczą, polityczną, energetyczną Gazy. Strefa nie jest w stanie się sama utrzymać, a do pomocy, po tych bestialskich działaniach Hamasu oraz zapowiedziach dalszych egzekucji, ani Egipt, ani żadne państwo arabskie nie będzie się do tego paliło. Natomiast Netanjahu nie ma wyjścia. On musi po prostu postępować radykalnie, jeżeli chce utrzymać się przy władzy. Z jednej strony, z uwagi na brutalność Hamasu wobec ludności cywilnej, otrzymał na razie carte blanche od społeczności międzynarodowej na działania w Gazie. Są jednak coraz wyraźniejsze głosy, że w Izraelu powstanie rząd jedności narodowej. Netanjahu musi się dogadać z opozycją. Moim zdaniem zostaną wkrótce podjęte działania polityczne. Izrael nadal będzie bombardował Gazę, ale jednocześnie Katar wynegocjuje porozumienie dotyczące wymiany jeńców. Być może na tym, na pewien czas, konflikt się zakończy - mówi Piotr Mickiewicz.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Hamas otworzył dla Rosji drugi front? Czy ten konflikt będzie miał wpływ na Europę? - Dziennik Bałtycki

Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto