Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historyk z Elbląga opowiedział o walkach o Malbork w 1945 r. Muzeum Miasta zapowiada kolejne spotkania o tematyce historycznej

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Dużym zainteresowaniem cieszyło się spotkanie z Tomaszem Glinieckim zorganizowane przez Muzeum Miasta Malborka. Historyk z Elbląga opowiadał o walkach o Malbork zimą 1945 roku.

W styczniu 1945 r. zaczął się wyścig o mosty na Nogacie

Dr Tomasz Gliniecki, obecnie pracownik naukowy Muzeum Stutthof w Sztutowie, wcześniej zastępca dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i kierownik działu w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu, od kilkunastu lat zgłębia tematykę działań wojennych prowadzonych pod koniec II wojny światowej w Elblągu i okolicach. W miniony czwartek (25 maja) na przykładzie dokumentów archiwalnych Armii Czerwonej, ale również niepublikowanych dotąd materiałów III Rzeszy opowiedział o walkach o Malbork i okolicach w 1945 r.

Uczestnicy spotkania w Muzeum Miasta Malborka mogli się dowiedzieć, że zdobycie ówczesnego Marienburga – obok propagandowego – miało czysto praktyczne znaczenie. Chodziło o przeprawy na Nogacie i możliwość przerzutu ciężkiego sprzętu na Żuławy z celem osiągnięcia linii Wisły. Cofająca się z Prus Wschodnich armia niemiecka oraz nacierające jednostki Armii Czerwonej w styczniu rozpoczęły więc wyścig, które stawką było opanowanie linii Nogatu.

- Pierwsze wzmianki o tym, że Sowieci docierają pod Malbork, mówią o 23 stycznia. W tym samym czasie pierwsze sowieckie czołgi jadą sobie przez ulice Elbląga. W Malborku zostaną powstrzymane, a w Elblągu wjeżdżają zupełnie przez przypadek. Docierają w te okolice i trochę korzystają ze śnieżyc, wszystkich problemów, które mają Niemcy (m.in. z paliwem do maszyn wojskowych – red.), olbrzymich korków tworzących się przez masy ludności, która ucieka z wozami – opowiadał Tomasz Gliniecki.[/cyt]

Jak dodał historyk, 23 stycznia 1945 r. radzieckie czołgi do Malborka „się nie dostają, ale się pojawiają”. Dwa dni później jest już inaczej. Jednostki 8 Korpusu Zmechanizowanego 2 Armii Uderzeniowej wkraczają do miasta.

Robią błąd, bo próbują atakować zabudowę miejską czołgami bez piechoty lub z niewielką liczbą piechoty, co jest niedopuszczalne, również w podręcznikach sowieckich. Dotarli do Malborka i tutaj stanęła naprzeciw nich lepsza lub gorsza, ale tarcza – mówił Tomasz Gliniecki.

Jak to mogło wyglądać? Wystarczy obejrzeć - tu już dodajemy od siebie - choćby amerykańską produkcję "Szeregowiec Ryan", w której nie brakuje scen ukazujących walki w miastach.

Himmler gratulował obrońcom Marienburga

Z ustaleń elbląskiego historyka na podstawie dokumentów, do których dotarł, wynika, że miasta mogło bronić około 3 tysięcy osób, w tym zmobilizowani na szybko cywile, a wśród nich również młodzież od 16 roku życia. Duże szkody Sowietom wyrządziła artyleria przeciwlotnicza wykorzystana przez Niemców do walk w mieście, a także panzerfausty.

Sowieci zdobywają 90 procent miasta. Nie zdobywają części Starego Miasta, zamku, najważniejszych dla nich rzeczy, czyli przepraw na rzecze. Czyli cała ta wielka akcja bierze przynajmniej na początek w łeb, dlatego że bez piechoty próbują atakować ciężkim sprzętem żołnierzy, którzy są dobre chronieni, kryją się w budynkach – mówił Tomasz Gliniecki.

Jednym z dokumentów, które zaprezentował historyk, był rozkaz dziękczynny przysłany przez Heinricha Himmlera pod koniec stycznia, który gratulował obrońcom Marienburga ich dotychczasowej postawy. Kilka dni wcześniej, jak przypomniał Tomasz Gliniecki, Himmler 19 stycznia 1945 r. był w Malborku i rozmawiał z załogą twierdzy.

Jak podkreśla Tomasz Gliniecki, 26 stycznia 1945 r. Marienburg nie został zdobyty, wbrew temu, co podawała radziecka propaganda. W kolejnych dniach – już z mniejszą intensywnością – toczyły się walki o zamek i mosty. Gdy jednak w połowie lutego Armia Czerwona przełamała linię Nogatu w okolicach Elbląga, malborskie przeprawy straciły już dla Sowietów strategiczne znaczenie związane z przerzutem ciężkiego sprzętu. Także dla Niemców z każdym dniem utrzymywanie tego przyczółka mijało się z celem.

Gdy – jak opowiadał gość Muzeum Miasta Malborka – po stronie radzieckiej w końcu zapadł rozkaz zdobycia zamku, zanim Sowieci przystąpili do szturmu, usłyszeli w nocy z 8 na 9 marca detonacje. Wycofujący się Niemcy wysadzili w powietrze mosty.

Co działo się w Malborku między 9 marca, gdy Armia Czerwona zajęła już całe miasto, a 29 marca 1945 roku, gdy zaczęła napływać polska ludność cywilna? Tutaj podczas spotkania pojawił się temat, którym nie tylko malborczycy żyją do dziś, czyli masowej mogiły odkrytej w 2008 roku przy zamku. Swoją hipotezą podzielił się Bernard Jesionowski, malborski historyk. Jego zdaniem, ponad 2 tysiące osób, których szczątki odkryto, mogło być uchodźcami z Prus Wschodnich uciekającymi przed frontem wojennym. Mogli chcieć schronić się w Malborku, ale trafili w śmiertelną pułapkę, znajdując tu śmierć z powodu działań wojennych, ale też być może głodu, zimna i chorób.

Muzeum Miasta Malborka zapowiada, że spotkania o tematyce historycznej będą kontynuowane od września br.

CZYTAJ TEŻ: Wyzwolenie czy zdobycie Malborka? Kiedy i co obchodzić?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto