Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kobiety na malborskich MiG-ach 29. To była „miłość od pierwszego wejrzenia”

Radosław Konczyński
Por. pil. Katarzyna Tomiak-Siemieniewicz
Por. pil. Katarzyna Tomiak-Siemieniewicz Fot. Moment Photo
Dzisiaj Międzynarodowy Dzień Kobiet. To okazja, by przypomnieć, że wśród nas są panie wykonujące zawody z pozoru nieprzypisane kobietom. Stereotypy łamią na przykład dwie "lotniczki" z 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego, a jedną z nich jest por. pil. Katarzyna Tomiak-Siemieniewicz.

Niedawno informowaliśmy, że pani porucznik została Pilotem Roku 2017 w 22 BLT. Promocję w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie uzyskała w 2011 roku i trafiła do 22 BLT w Malborku. Jest pierwszą kobietą w polskim lotnictwie, która zasiadła nie tylko w kokpicie myśliwca MiG-29, ale w ogóle za sterami samolotu bojowego. Swój pierwszy samodzielny lot myśliwcem wykonała 18 października 2012 r. Poniżej rozmowa, którą wcześniej publikowaliśmy w "Dzienniku Malborskim".

Jak przyjęła Pani decyzję o przyznaniu tytułu Pilota Roku 2017 w malborskiej bazie lotniczej?

Byłam naprawdę zaskoczona. To piloci - koledzy i koleżanki - decydowali w tajnym głosowaniu. Wiadomo, że każdy daje z siebie wszystko w swojej pracy, stara się ją wykonywać jak najlepiej. Tym bardziej jestem jednocześnie zdziwiona, szczęśliwa i zaszczycona faktem, że postanowili wyróżnić mnie w ten sposób. Trudno mi powiedzieć, co wzięli pod uwagę; o to trzeba by już ich zapytać.

Ile godzin do tej pory spędziła Pani w powietrzu?

Na MiG-u 29 wylatałam blisko 500 godzin, natomiast ogółem na wszystkich typach samolotów - około 750 godzin. Wcześniej pilotowałam także TS-11 Iskra w szkole [Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych - dop. red.], PZL-130 Orlik, latałam też w aeroklubie na pierwszym roku studiów.

Jak wspomina Pani pierwsze loty MiG-iem 29 - te z instruktorami i samodzielny?

Pierwszy lot MiG-iem 29 odbyłam z pułkownikiem Leszkiem Błachem, drugi - z pułkownikiem Piotrem Wyrembskim, kolejne loty - z innymi doświadczonymi pilotami, ale te dwa pierwsze najbardziej zapadły mi w pamięć. To było coś dosłownie nieziemskiego. Pułkownik Błach bardzo dużo opowiadał mi między innymi o samym samolocie, ale zapamiętałam głównie to wielkie wrażenie, jakie zrobiły na mnie prędkość, przeciążenia i zwrotność MiG-a 29.

Z kolei pierwszy samodzielny lot był tak niesamowitym przeżyciem, że nie zapomnę go do końca życia. Byłam strasznie zestresowana, ale jednocześnie wiedziałam, że skoro instruktorzy dopuścili mnie do tego lotu, to muszą we mnie wierzyć. Na początku siadając w kabinie, odczuwałam niepokój związany z tym, że nie będzie nikogo na siedzeniu z tytułu, kto podpowie. Jednak zaraz po starcie powiedziałam sobie, że teraz jestem panią własnego losu. Oczywiście muszę wykonać zadanie tak, jak wcześniej zostało zaplanowane, ale teraz wszystko zależy ode mnie. Pierwszy samodzielny lot trwał około godziny.

Czy uważa się już Pani za doświadczonego pilota wojskowego?

Patrząc na mój wiek, staż i wylatane godziny - ktoś mógłby powiedzieć, że taki pilot jest już doświadczony. Ale co to w ogóle znaczy: doświadczony? Ja się uczę przy każdym locie. Poświęcam tyle samo czasu na przygotowania, briefingi, debriefingi, co początkujący pilot, bo nie ma lotów idealnych, zawsze można coś poprawić. Dlatego z pokorą podchodzę do swoich obowiązków, ciągle uczę się siebie i ciągle uczę się samolotu.

Właśnie, samolot. Czy MiG-29 to Pani „miłość od pierwszego wejrzenia”?

Mam nadzieję, że mój mąż się nie obrazi (śmiech), ale tak, to jest „miłość od pierwszego wejrzenia”. Już w szkole mówiłam, że chcę latać tym typem samolotu. Czy tak zostanie - nie wiem. Bo jak każdy pilot chciałabym poznać inne typy statków powietrznych, stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej. Dlatego głównie ze względu na ciekawość i wyzwanie, gdyby była taka możliwość, chciałabym się sprawdzić na F-16.

Natomiast wracając do MiG-a 29, upatrzyłam go sobie i ukochałam za kształt, wygląd, parametry. W ogóle Malbork jako jednostkę upodobałam sobie ze względu na atmosferę, która tu panuje, za to, że piloci tak życzliwie mnie przyjęli i że tworzymy jedną wielką rodzinę. Nic w tym dziwnego. Razem lecimy w Polskę, razem uczestniczymy w dyżurach bojowych i musimy być siebie pewni.

Na początku trochę się obawiałam, czy piloci przyjmą mnie do swojego grona. Musieliśmy poznać się nawzajem. Ale od początku zdawałam sobie sprawę, że to ja wchodzę do męskiego towarzystwa, ja się pcham, żeby robić rzeczy przypisane mężczyznom. Oni nigdy jednak nie dali mi odczuć, że jestem gorszym pilotem, bo jestem kobietą, dlatego mówię o nich, że to są „moi mężczyźni”, właśnie mężczyźni, a nie chłopcy. Bardzo dobrze tutaj się czuję, to najlepsza baza, jaka mogła mi się trafić.

I na koniec o początkach... Kiedy Pani wiedziała, że zostanie pilotem?

Pochodzę z małej wsi Niedźwiedź w województwie lubuskim. Mam dwóch starszych braci i od dziecka musiałam „przetrwać” w ich towarzystwie i ich kolegów (śmiech). Może nie byłam chłopczycą, to za dużo powiedziane, ale od dziecka wiedziałam, że chcę pójść do wojska. Kiedy byłam w podstawówce, jeden z moich braci szedł do wojska. Poszłam razem z nim do WKU i powiedziałam tamtejszemu kapitanowi, że też kiedyś będę żołnierzem. Wyśmiał mnie, a ja się zawzięłam, że on jeszcze zobaczy, jeszcze będzie mi wydawał książeczkę wojskową (śmiech). I rzeczywiście tak się stało. Kilka lat później ten sam kapitan wydał mi ją, ale wtedy już z komentarzem „szacun”.

Potem było IV LO w Zielonej Górze, dawna szkoła lotnicza, i właśnie tam zdecydowałam, że jak mierzyć, to wysoko, i będę startować do „Szkoły Orląt”. Mimo że bardzo nie lubiłam matematyki i fizyki, wybrałam klasę z tymi przedmiotami rozszerzonymi, bo wiedziałam, że będę musiała je zdawać na egzaminach na studia. Pamiętam, że kiedy wybierałam się po raz pierwszy na uczelnię, dla młodej dziewczyny to była prawdziwa wyprawa. I kosztowna ze względu na badania i życie w Warszawie przez tydzień. Ale tato przyniósł wypłatę, dał mi chyba trzy czwarte i powiedział: „Jedź, Kasiunia, spełniaj marzenia”. Zmierzam do tego, że to, gdzie jestem teraz, w dużej mierze zawdzięczam też swoim rodzicom i bardzo im za to dziękuję

Dziękuję za rozmowę.

Dodajmy, że por. pil. por. Katarzyna Tomiak-Siemieniewicz w malborskiej bazie poniekąd przecierała szlaki drugiej kobiecie. MiG-a 29 pilotuje też ppor. Katarzyna Rychter.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto