Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirus. W Malborku targowisko działa tylko na części prywatnej. Niektórzy handlujący chcą wrócić na miejską drogę

Anna Szade
Fot. Radosław Konczyński
Miejskie targowisko w Malborku powinno być otwarte, jak radzi minister rolnictwa, który martwi się o producentów żywności? Czy raczej zamknięte, jak zaleca minister zdrowia, który zaleca ograniczenie wychodzenia z domu, bo to sposób na powstrzymanie epidemii? Burmistrz wybiera to drugie.

Miejskie targowisko jest niedostępne i dla kupców, i dla klientów od 16 marca 2020 r. Zamknięcie zarządził burmistrz Malborka. Kierował się wówczas względami sanitarnymi i wytycznymi resortu zdrowia.

Handlujący rozkładają się nie tylko na miejskim terenie. Tuż obok znajdują się również prywatne stragany, gdzie już "władza" burmistrza nie sięga. I tam we wtorki i piątki, czyli dni targowe, robi się tłok. Ale na tak małej powierzchni trudno o zachowanie rządowych obostrzeń dla targów i bazarków. Liczba osób, które tam przebywają, nie może być większa niż trzykrotność liczby punktów handlowych.

We wtorek (7 kwietnia 2020 r.) na prywatnym terenie też było wielu klientów. To dowód na to, że mimo epidemii wielu mieszkańców nie potrafiło zrezygnować z zakupów na targu, gdzie kupcy oferują jajka, śmietanę, ryby, wędliny, warzywa i owoce, ale i gałązki bukszpanu, którym dekoruje się wielkanocne koszyki i stoły.

Sprzedawcy sami zwracali uwagę, że trzeba byłoby uwolnić miejską część, bo w ten sposób wszyscy byliby bezpieczniejsi.

- Dobrze, że tu można handlować, bo przecież my też chcemy żyć. Ja tu stoję już 18 lat, w tym samym miejscu. Też się boję tego koronawirusa, ale to stoisko to moje źródło utrzymania - mówiła nam we wtorek jedna z pań na prywatnym targowisku. - Przestrzegam środków bezpieczeństwa. Mam rękawiczki i maseczkę.

Zresztą, podobne wyposażenie osobiste można było zauważyć u większości sprzedających. Też cieszyli się, że mają miejsce do handlu i zbyt na swoje produkty i towary. Momentami robiło się tłoczno w wąskich "alejkach". Ale sporo klientów chodziło w maskach ochronnych i rękawiczkach.

- Ten tłok można łatwo rozładować. Przenieśliśmy się tutaj z miejskiej drogi, po tym, jak burmistrz wydał zakaz korzystania z miejskiego targowiska (droga jest z zatokami postojowymi jest jego częścią, przyp. red.). Wystarczy, że będziemy mogli tam wrócić, to tu zrobi się luźniej - mówi nam jeden z handlujących.

O tym, że kupcy z miejskiej części targowiska, chcieliby tam wrócić, mówił nam niedawno jego zarządca, Piotr Sadowski, dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji.

- Zarządzenie burmistrza jest przestrzegane, chociaż muszę powiedzieć, że handlujący dzwonią do mnie, żeby ich wpuścić. Ja ich rozumiem, bo przecież jest czas nowalijek, to wszystko porosło, ludzie chcieliby to sprzedać. Ale z drugiej strony jest bezpieczeństwo. Tu nie ma mądrych decyzji - wyjaśniał nam Piotr Sadowski.

Handlujących wspiera Paweł Dziwosz, przewodniczący Rady Miasta Malborka. Według niego, to również okazja, by wspierać lokalnych przedsiębiorców, którzy zajmują się handlem.

- Uważam, że Targowisko Miejskie w Malborku powinno wznowić swoją działalność. Oczywiście, przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności i zaleceń rządu oraz Ministerstwa Zdrowia. Głównie po to, aby zachować byt rolników, polskich lokalnych sprzedawców oraz umożliwić konsumentom dostęp do polskich owoców oraz warzyw wprost od producentów – napisał Paweł Dziwosz na swoim profilu w mediach społecznościowych.

Według radnego, nie ma żadnej różnicy między zakupami pod dachem i pod chmurką.

- Wszyscy przecież wychodzimy do sklepów, robimy zakupy w zagranicznych supermarketach. Nie rozumiem, dlaczego nie można wyjść na miejskie targowisko. Przy odpowiedniej kontroli służb jesteśmy w stanie zachować dystans i wszystkie środki ostrożności – uważa przewodniczący Rady Miasta.

Ale burmistrz Malborka jest nieugięty. Jego zdaniem, miejska część, na której zwykle prowadzona jest sprzedaż, i tak ma bardzo niewielką powierzchnię. Ogranicza się właściwie do fragmentu drogi łączącej ul. Mickiewicza z ul. Targową. Dlatego ze względu na ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa swojego zarządzenia nie cofnie.

- Nie będziemy otwierać naszego targowiska. Takie mamy zalecenie od sanepidu, więc się z niego wywiązujemy – usłyszeliśmy od burmistrza Marka Charzewskiego, 7 kwietnia, w kolejny dzień targowy.

Trzeba dodać, że handel nie odbywa się nie tylko na części miejskiej, ale również w trzech pobliskich prywatnych halach targowych.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto