Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Legendy Żuławskie” - filmowa opowieść fantasy z Pomorza. Gdzie kręcono zdjęcia? Kiedy powstawała? O czym opowiada?

Grażyna Antoniewicz
Grażyna Antoniewicz
Matka - legenda "Mokra Koszulka"
Matka - legenda "Mokra Koszulka" fot. Agnieszka Pałka
Żuławy Wiślane - kraina pełna tajemnic. Tu każda wierzba szumi legendą. Stowarzyszenie „Nasza droga do kina” część tych tajemnic odkrywa w krótkometrażowym filmie fabularnym „Legendy Żuławskie”. To obraz kostiumowy z gatunku fantasy - trzy historie inspirowane legendami. Każda opowiedziana jest z perspektywy innego reżysera, ale ostatecznie tworzą spójną całość. Zdjęcia kręcono na Żuławach Wiślanych.

„Legendy Żuławskie” - filmowa opowieść fantasy z Pomorza

- Jesteśmy stowarzyszeniem, które narodziło się z potrzeby tworzenia. Połączyła nas pasja do filmowania - mówią Mateusz Waloszek, jego żona Justyna Michalkiewicz-Waloszek oraz Nikodem Maszota. Wszyscy zawodowo są związani z branżą filmową.

W „Legendach Żuławskich” zagrali aktorzy profesjonalni i amatorzy. Pierwszy klaps padł w sierpniu 2021 roku.

Nie ma prądu

Zaczyna się pierwszy dzień zdjęciowy, wieś Wróblewo (gmina Suchy Dąb). Ekipa filmowa zjawia się punktualnie przed zabytkowym kościołem, ale tu spotyka ich niemiła niespodzianka, w całej wsi nie ma prądu.

- Musieliśmy czekać pięć godzin na jego włączenie i skończyliśmy bardzo późno - wspomina Mateusz Waloszek, reżyser „Pomornicy”. - Tego dnia kręciliśmy dwie legendy jednocześnie, moją i „Mokrą koszulkę” Nikodema. Ci sami aktorzy, którzy grali u mnie główne role, u Nikodema siedzieli w kościelnych ławach jako statyści, ale już w innych kostiumach.

Natomiast pierwszy dzień zdjęciowy do „Kaśki” we wsi Mokry Dwór (gmina Pruszcz Gdański) przywitał ekipę deszczem. Na szczęście, dużą część ujęć kręcono pod dachem, w zagrodzie edukacyjnej u Wiesława Zbroińskiego, sołtysa i właściciela zabytkowego wiatraka.

- Była tam scena, jak matka z ojcem idą przez las, więc musieliśmy wyjść na dwór, tymczasem wciąż padało - opowiada Justyna, reżyserka tej legendy. - Wiedzieliśmy, że jeżeli tego dnia nam się nie uda, trzeba będzie przyjechać ponownie, a to zwiększa koszty. Na szczęście, na moment niebo się przejaśniło.

Kapryśna Niunia i mądry Stefek

Na planie filmu „Kaśka” gwiazdą był Stefek.

- Jest bardzo mądry, to ulubiona koza Wiesława Zbroińskiego - opowiada Justyna Michalkiewicz-Waloszek. - Nauczył się reagować na polecenia, oczywiście, skuszony chlebem, na słowo „akcja” odgrywał swoją rolę perfekcyjnie. Po trzecim dublu, żeby dostać przysmak, szedł dokładnie tam, gdzie chcieliśmy. Teraz Stefek podobno zaczął gwiazdorzyć i trochę mu się przytyło. Można go odwiedzić w zagrodzie „U Młynarza” w Mokrym Dworze.

Do zdjęć na starej brukowanej drodze we wsi Leszkowy (gmina Cedry Wielkie) potrzebny był koń pociągowy, ciągnący zabytkowy wóz, którym jedzie pomornica. Koń miał na imię Niunia. Po wielu godzinach na planie był niespokojny, jedynie jego właścicielka Teresa potrafiła go prowadzić. Dlatego do pewnych scen zgodziła się ubrać strój pomornicy. Stuletni wóz drabiniasty, którym jechała pomornica, został zrekonstruowany specjalnie na potrzeby filmu przez Wiesława Zbroińskiego, który pracował nad nim cztery dni.

Nocą na cmentarzu

Do największych wyzwań należały sceny kręcone na cmentarzu mennonickim w Stogach Malborskich. Żeby nie zniszczyć oryginalnej płyty nagrobnej, trzeba było stworzyć nową.

Zdjęcia zaczynano o godzinie 19:00, ale zanim filmowcy rozstawili sprzęt i oświetlili plan, zapadł mrok.

- Mieliśmy zgodę od wójta gminy Malbork na kręcenie w tym miejscu. Niestety, agregat prądotwórczy, konieczny, żeby oświetlić cmentarz, dosyć głośno chodził, a lampy dawały dużą łunę, więc niektórzy mieszkańcy przychodzili zaniepokojeni sprawdzić, czy na cmentarzu nic się nie pali - opowiada Nikodem Maszota.

Tempo, w jakim kręcono film, było niesamowite, a liczba osób, które zaangażowały się w produkcję, zaskoczyła samych filmowców. Muzyka do filmu została skomponowana przez lokalnego twórcę.

- Najwięcej frajdy przyniosła mi praca nad „Pomornicą”, którą Mateusz chciał utrzymać w specyficznym klimacie filmów Tima Burtona: trochę mrocznym, ale nie do końca horrorowym, więc starałem się inspirować twórczością Danny’ego Elfmana - mówi Tomasz Karc, pisarz fantasy i kompozytor.

- Dla mnie - opowiada Justyna Michalkiewicz-Waloszek - najdziwniejszym i chyba najpiękniejszym momentem tworzenia filmów jest chwila, gdy zdajesz sobie sprawę, że to, co kilka miesięcy wcześniej zrodziło się w twojej głowie, zaczyna się urzeczywistniać. Dlatego najlepiej wspominam pierwszy dzień zdjęciowy do mojego filmu, kiedy kręciliśmy sceny z główną bohaterką Kasią, jej matką i siostrą. Było wszystko dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam; chatka, sytuacja, dialogi i śpiew. Pamiętam moment, kiedy uświadomiłam sobie „o rany, to się naprawdę dzieje!”.

Dom z mroczną historią

Aby zrealizować sceny tańca w legendzie „Kaśka”, potrzebny był stary dom, który udało się znaleźć w Sobieszewie. Była to zagroda gburska z 1840 roku, która idealnie wpasowała się w klimat tej opowieści.

- To było trudne przedsięwzięcie. Kręciliśmy tam sceny taneczne do legendy Justyny i dialog ojca z synem do mojej „Pomornicy” - mówi Mateusz Waloszek. - W jednej izbie były tańce statystów Justyny, a w drugim pomieszczeniu mój główny bohater czytał starą księgę. Kręciliśmy do nocy. Gdy wszyscy pojechali do domu, nasza ciężarówka ze sprzętem zakopała się w błocie. Próbowaliśmy ją wydostać, bez skutku - dodaje Mateusz Waloszek. Trzecia w nocy, ciemno, daleko od ludzi. Nie mieli żadnego oświetlenia, tylko latarki, było trochę straszno. Ten dom ma swoją trochę mroczną historię, zimą 1945 roku zastrzelił się w nim jego właściciel.

Końskie kopyta i pazury

Bartosz Bielicki lubi rysować i tworzyć kostiumy w swoim laboratorium.

- Robię potwory i planuję zapanować nad światem w przyszłości, światem kinematografii - żartuje. - A tak naprawdę moje laboratorium to garaż w małej wiosce, w której mieszkam. Realizuję w nim swoje szalone pomysły. Do pomornicy potrzebne były łapki. Długo zastanawiałem się, jak je zrobić, wreszcie wybrałem rękawice robocze, do których przymocowałem palce zrobione ze specjalnego tworzywa, które po zaschnięciu jest dość elastyczne, w efekcie łapami można robić dziwne ruchy, które wyglądają demonicznie - opowiada.

Twórca ciekawych rekwizytów zaprojektował też efektowne końskie kopyta dla diabła.

Z synkiem Antosiem w foteliku

Synek Mateusza i Justyny Antoś ma już 20 miesięcy, wcześniej zdarzało się, że parę razy był z rodzicami na planie.

- Brałam go w chustę i wyruszaliśmy w teren na poszukiwanie ciekawych miejsc. Marta, która zna żuławskie perełki, pokazywała nam ciekawe lokacje.

Dziecko siedziało z tyłu samochodu w foteliku. Jeździliśmy, Marta mówiła: o tu są ładne wierzby, tutaj ładny dom, a tam piękny krajobraz. To ona znalazła dla nas niesamowity dom na Wyspie Sobieszewskiej. Marta Antonina Łobocka prowadzi bloga „Kochamy Żuławy”.

- Każda z legend to osobna historia wzbudzająca inne emocje. Wspólnym mianownikiem są elementy grozy i spójność estetyczna. W „Pomornicy” groza połączona jest z humorem, natomiast w „Kaśce” pojawia się wątek miłosny i sceny w formie musicalu. „Mokra koszulka” to legenda, której najbliżej do dramatu. Łącznikiem między filmami jest postać mnicha-opowiadacza, która sprawia, że całość można oglądać jak jeden film - mówi Nikodem Maszota.

Strzał w dziesiątkę

Młodzi filmowcy postawili na wysoką jakość obrazu. Do realizacji tego celu użyli kamery ARRI Alexa Mini LF. Jest to sprzęt z najwyższej półki. Na takiej kamerze kręci się hollywoodzkie i oscarowe produkcje.

- Było dużo wymagających lokacji, a tempo pracy dość szybkie. Każdy plan wymagał profesjonalnego oświetlenia - mówi Mateusz Waloszek.

Justyna Waloszek dodaje:

- Planując projekt, przede wszystkim chcieliśmy zrobić film oraz zaangażować społeczność lokalną. Postawiliśmy na legendy, a że cała nasza trójka ma bogatą wyobraźnię, okazało się, że jest to strzał w dziesiątkę, że tutaj możemy popłynąć, zrobić film fantastyczny. Chłopaki słusznie mnie poprawiają, że to film fantasy, ale ja lubię o nim mówić, że jest to film fantastyczny, bo fantastycznie połączył różne środowiska i wielu ludziom sprawił radość. Podczas jednej projekcji ktoś powiedział nam, że to czarna baśń i bardzo polubiliśmy to określenie.

Scenariusz powstał na kanwie legend „Mokra koszulka” i „Zwiastunka pomoru”, zapisanych w książce „Legendy z Żuław i Dolnego Powiśla” Anny Koprowskiej-Głowackiej (wyd. Region), oraz „Diabelski taniec” na podstawie książki „Baśnie i legendy Żuław i Mierzei Wiślanej” (wyd. Żuławy Wiślane Marek Opitz). Historie zamieszczone w książkach stanowiły jedynie inspirację. Nie zostały zaprezentowane dosłownie, każda z nich prezentuje autorską wizję twórcy.

Fundusze na ten niezwykły film pochodzą przede wszystkim z dotacji, ale to także wolontariat i współpraca wielu ludzi. W filmie wystąpili zarówno aktorzy profesjonalni, jak i amatorzy. Część z nich to absolwenci Studium Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni. Aktorzy i statyści zostali wybrani podczas castingu. Warto wspomnieć, że jednym z założeń Stowarzyszenia „Nasza droga do kina” jest dawanie szansy nie tylko profesjonalistom, ale i amatorom, co młodzi twórcy zamierzają konsekwentnie realizować w przyszłych projektach.

- Ten projekt jeszcze bardziej zbliżył nas do Żuław Wiślanych, które aż proszą się, aby je odkrywać. Pokochaliśmy tę krainę, a wsparcie produkcji przez miłośników Żuław i dobre przyjęcie filmu przez mieszkańców utwierdza nas w przekonaniu, że warto było zrobić ten projekt. Mamy nadzieję, że w przyszłości zrobimy tu kolejne filmy - podsumowuje Nikodem Maszota.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto