Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

76 lata temu przez powódź runął most na Wiśle. Ledwie go odbudowano...

Anna Szade
Anna Szade
Końcowe momenty odbudowy mostu kolejowego na Wiśle. Widok z tczewskiego brzegu.
Końcowe momenty odbudowy mostu kolejowego na Wiśle. Widok z tczewskiego brzegu. Źródło: Łukasz Brządkowski, Przemysław Zieliński "Mosty Tczewskie"
„Most w Tczewie runął” – donosił 76 lata temu na pierwszej stronie „Dziennik Bałtycki”. To stało się 24 marca o godz. 10.40. Przeprawa miała łączyć nie tylko dwa brzegi Wisły. Otwarta z pompą kilkanaście dni wcześniej była symbolem współpracy i wysiłku odbudowujących Polskę po drugiej wojnie światowej.

76 lata temu przez Polskę przechodziła wielka powódź. Rzeki przez zimę skute lodem nagle zaczęły być wielkim zagrożeniem.

Jak spodziewano się, punkt kulminacyjny parcia fali nadszedł z 23 na 24 marca. Mimo nadludzkich wysiłków ekip saperskich i minerów, jak również i zatrudnionych w akcji przeciwpowodziowej robotników, most w Tczewie runął w dniu 24 marca o godz. 10.40 – napisał 25 marca 1947 r. „Dziennik Bałtycki”.

Ujście Wisły jest wolne i odbywa się tam spływ kry, „natomiast zwały lodu spiętrzają się na zawalonym moście drogowym w Tczewie”.
- Fakt runięcia mostu w Tczewie jest tym boleśniejszy, że most ten został odbudowany niesłychanym wysiłkiem wszystkich pracowników podczas ostrej zimy i oddany do użytku już w dniu 8 marca br., o czym swego czasu obszernie donosiliśmy. Skutkiem tej katastrofy ziemia malborska i dalsze tereny, położone na wschód od Wisły, zostały znowu całkowicie odcięte od Gdańska i Gdyni – czytamy w notatce prasowej.

Most w Tczewie wyrósł w rok. To było wielkie osiągnięcie

Uroczyste oddanie mostu na Wiśle łączącego Lisewo Malborskie z Tczewem nastąpiło 8 marca 1947 r. To była sobota, pogoda taka sobie, bo jak to na przedwiośniu, było chłodno i ciężkie chmury odbijały się w lustrze wody. Ale kto by się wtedy przejmował takimi drobiazgami.

- Na długo przed godziną 10 podążały delegacje organizacji politycznych, społecznych i młodzieży przed most na Wiśle, na którego wysokich murowanych basztach powiewały z dala widoczne biało-czerwone flagi. Przed wejściem na most ustawiono bramę triumfalną ze stylizowanym orłem oraz napisem „Ojczyźnie". Jakże wymowny, a przy tym słuszny jest ten napis. Przecież nie mogli lepiej przysłużyć się swej ojczyźnie inżynierowie, technicy, majstrowie i robotnicy, zatrudnieni przy odbudowie mostu drogowego przez Wisłę w Tczewie, jak właśnie dając z siebie maksimum wysiłku, dobrej woli i rzadko spotykanego poświęcenia, ażeby most ten oddać już po roku do użytku – czytamy w relacji, która ukazała się na łamach „Dziennika Bałtyckiego” w poniedziałek (10 marca 1947 r.).

To był naprawdę wielki wyczyn. Teraz po prostu z całego kraju czy nawet Europy zamówiony zostałby odpowiedni sprzęt, a pracujący nad Wisłą zostaliby odpowiednio zaopatrzeni w ciepłą odzież, kurtki, a nurkowie – w nowoczesne skafandry, by nie odczuwać chłodu. Wtedy wszystko wyglądało inaczej.

- Nie jest tylko czczym frazesem, co wyżej powiedziano o wyjątkowym poświęceniu i zgodnej współpracy wszystkich zatrudnionych przy odbudowie osób, skoro zanotować i podkreślić należy takie fakty, jak poszukiwania z narażeniem życia wszelkiego rodzaju sprzętu wśród pól minowych czy w nurtach Wisły, które dały wspaniałe wprost wyniki. Wydobyto zatem względnie odszukano m.in. 45 pontonów pionierskich, 4 barki płaskodenne 80-tonowe, 15 sztuk podnośników korbowych i wind, jeden kran portalowy 16-tonowy, 600 metrów bieżących lin stalowych, 4000 metrów kabla ogumowanego, 3 przyczepy samochodowe oraz dużo drobnego sprzętu technicznego – wyliczał autor notatki prasowej pt. „W zgodnym wysiłku wszystkich pracowników odbudowano most drogowy w Tczewie”.

Po wojnie jak po zawiei śnieżnej. Sukces i słońce nad Wisłą

Uroczystość rozpoczęła się pośród zawiei śnieżnej, „lecz później słońce jasno zabłysło, budząc radosne refleksje u uczestników pięknego aktu otwarcia mostu”.
Pierwszy przemawiał wówczas inż. A. Witkowski, kierownik III Rejonu Odbudowy Mostów Drogowych, zaznaczając m.in., iż odbudowa tego mostu drogowego odbyła się wybitnie sposobem gospodarczym, a nieocenione wprost zasługi położył pierwszy kierownik robót, śp. inż. Stefan Litwiniszyn, który zmarł przedwcześnie, nie doczekawszy się realizacji swego dzieła.

Stały most drogowy w Tczewie o długości 1034 m został w czasie wojny zniszczony w 50 procentach. Jak relacjonowali budowniczowie, w celu dokonania odbudowy mostu należało m.in. odbudować dwa przyczółki mostowe, zbudować 10 jarzm drewnianych, zmontować 10 przęseł oraz ułożyć kompletną jezdnię i chodniki na 850 m.

Wreszcie łączą się ściśle i bezpośrednio prastare ziemie warmińsko-mazurskie z Macierzą poprzez ten pierwszy w dolnym biegu Wisły odbudowany most kołowy, łączą się wsie i miasta po obu brzegach Wisły, łączy się robotnik i inteligent polski w zgodnym wysiłku, budując Polskę demokratyczną, Polskę sprawiedliwości społecznej – podkreślił Antoni Duda-Dziewierz, przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej w Gdańsku.

Po hymnie i podziękowaniach władz Tczewa głos zabrał przedstawiciel Ministerstwa Komunikacji.

Zgodny, zespołowy wysiłek inżyniera, technika i robotnika przy minimalnym wkładzie środków potrafił doprowadzić tak szybko do wspaniałego rezultatu. Wprawdzie konstrukcja mostu nie jest taka, jaką może chcielibyśmy widzieć, niemniej oddanie do użytku tego mostu ma niesłychanie ważkie znaczenie gospodarcze dla ogromnych obszarów, leżących po obu brzegach dolnego biegu Wisły. Szlachetny upór, jaki cechował pracowników, nie pozwolił im na zaprzestanie pracy nawet wśród silnych mrozów tegorocznej zimy – mówił Aleksander Gajkowicz, dyrektor Departamentu Dróg Kołowych.

Ten powojenny budowniczy polskich dróg dekorował w Tczewie zasłużonych przy odbudowie mostu: order „Polonia Restituta" otrzymał pośmiertnie śp. inż. Stefan Litwiniszyn, Złoty Krzyż Zasługi - Alfons Feder, Srebrne Krzyże Zasługi — Adam Borkowski, Leon Ciurla, Jan Dreżyński i Piotr Kołotka, 18 pracowników odebrało Brązowe Krzyże Zasługi, 3 - pamiątkowe zegarki, 50 - dyplomy pochwalne.

Przeprawa kolejowa w Malborku. Była wielka nadzieja

W połowie marca 1947 r. oczy Polaków skierowane były na rzeki. Komunikaty informowały o stopniowym podnoszeniu się poziomu wód. Ale wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się kataklizmu. Tym bardziej więc normalnie prowadzono przygotowania do otwarcia mostu kolejowego na Nogacie w Malborku. 16 marca w „Dzienniku Bałtyckim” pojawiła się nawet planowana data otwarcia.

- Tereny prawobrzeżnej Wisły, a w szczególności miasta i osiedla położone na obszarze ziemi malborskiej (Malbork, Elbląg, Sztum i Kwidzyn wraz z powiatami) — oczekują w tej chwili doniosłego wydarzenia, które wpłynie bezpośrednio na podniesienie poziomu życia i ożywi panującą dotychczas martwotę w każdej dziedzinie. Najważniejsza bolączka, jaka dawała się we znaki ludności zamieszkującej obszar województwa gdańskiego po prawej stronie Wisły, zostanie niebawem usunięta. Oto odbudowa mostu kolejowego na Nogacie pod Malborkiem dobiega końca i w dniu 29 marca br. nastąpi uroczyste otwarcie. Jednocześnie w dniu tym wyruszy pociąg z odzyskanej ziemi malborskiej do Tczewa – pisał autor tekstu pt. „Otwarcie mostu na Nogacie. Pierwszy pociąg wyruszy z Malborka do Tczewa”.

Inwestycja była w końcowym stadium. W ciągu kolejnych dni jeszcze tylko tory miały zostać oczyszczone.

Na razie pociągi dojeżdżać będą z Malborka do krańcowej stacji w Lisewie, skąd pasażerowie zmuszeni będą przebyć pieszo przez uruchomiony w tych dniach most na Wiśle. Fakt powyższy posiada kolosalne znaczenie dla rozwoju i przyszłej egzystencji terenów prawobrzeżnych Wisły – informował „Dziennik Bałtycki” sprzed 74 lat.

Niszcząca powódź. Walka z żywiołem trwała wiele dni

Ale sytuacja powodziowa przekreśliła te plany. 74 lata temu Pomorze skupiło się na tym, co działo się na Wiśle i innych rzekach. Non stop pracowały lodołamacze. 24 marca fala, która dotarła do Tczewa, miała 9,20 m.

- W ciągu dnia napór lodów spowodował zniesienie izbic, pociągając za sobą podcięcie jarzm i runięcie do koryta rzeki 6 przęseł mostu drogowego – relacjonował „Dziennik Bałtycki”. - Przęsło nr 3 mostu drogowego w Tczewie, które runęło do Wisły, zostało pod naporem lodów o godz. 17.30 przesunięte w dół rzeki równolegle do osi nurtu, wskutek czego zapora, wstrzymująca przepływ kry, została usunięta. Tym samym piętrzące się zwały lodów mają swobodny odpływ na całej szerokości koryta Wisły. Sytuacja powyższa daje większe bezpieczeństwo dla mostu kolejowego, przy którym nastąpiło już uszkodzenie 1 izbicy w 80 proc.

25 marca pełnomocnik wojewody gdańskiego do spraw przeciwpowodziowych przeprowadzał inspekcję terenów zagrożonych. Towarzyszył mu reporter „Dziennika”.
- Spokojny, senny niemal krajobraz przedwiośnia stanowi dziwny kontrast z widokiem, który za chwilę oglądamy w Tczewie. Tu przyroda wyraźnie zadrwiła z człowieka, pokazując utajone swe moce. Jak mała zabawka z klocków, leży w środku Wisły strzaskany wpół most. Wszystkie przęsła zniosła kra. Niczym waleczna reduta wystrzela z wody jedyna ocalała izbica betonowa, której zwały lodowe nie mogły pokonać. W poniedziałek runął ten most. Poszło w niwecz wielkie dzieło pracy setek rąk ludzkich – relacjonował dziennikarz w tekście pt. „Przyroda silniejsza od człowieka. Echa katastrofy w Tczewie”.

To, co wydarzyło się z mostem, wstrząsnęło mieszkańcami.

W ów krytyczny poniedziałek fala raptownie się podniosła, osiągając wysokość 9,60 m. Poziom wody rósł po prostu w oczach, z minuty na minutę. Olbrzymi zwał lodowy spiętrzał się gwałtownie, wreszcie o godz. 10.40 rano woda zerwała pierwsze przęsło. Potem runęły kolejno dwa następne przęsła. Kra była tak duża, że ludzie, których katastrofa zastała w trakcie przeprawiania się przez most, po krze przeszli na drugą stronę. Na szczęście ofiar nie było - opowiadał jeden z mieszkańców Tczewa.

Dzień później, jak opisał reporter, po burej toni rzeki szybko, bo 12 m/s sunęły małe pagórki lodowe. Woda niosła porwane łupy: strzechy domostw, bale drzewne, resztki łodzi. Stanu wód pilnowali saperzy. Informacje z jednej strony rzeki na drugą przekazywali sobie przez tubę.
Jak twierdzono, mostu nie dało się uratować. Żywioł wodny był silniejszy od człowieka. Nie umniejsza to w niczym zasług saperów, jak i załóg lodołamaczy. Akcję prowadzono niejednokrotnie z narażeniem życia. Saperzy sami skakali na krę z ładunkami wybuchowymi.

Nie wypada mi, jako dowódcy, chwalić czy ganić publicznie mych podkomendnych. Jedno mogę powiedzieć: że żaden z biorących udział w akcji saperów nie może dziś prawą ręką ruszać, bo nadwyrężyli je od rzucania ładunków - mówił kpt. Kowalski, dowódca batalionu saperów.

Ale choć wszystko legło w gruzach, budowniczowie mostu, którzy pomagali przy jego ratowaniu, już myśleli o przyszłości.

Przecież musi być jakieś połączenie. Tylko teraz to by warto zbudować już „pewniak”, na żelbetonie, żeby go nic nie ruszyło - mówili.

Woda zaczęła opadać 27 marca.
- Bodaj od 100 lat nie było tak grubego lodu w okresie wiosennych pochodów lodów, jak na wiosnę br. W związku z tym sytuacja na odcinku komunikacji kolejowej oraz na drogach kołowych zapowiadała się groźnie, zwłaszcza że w wyniku działań wojennych większość naszych mostów tak kolejowych, jak i drogowych odbudowanych w czasie wojny lub bezpośrednio po wojnie ma charakter prowizoryczny – relacjonował „Dziennik Bałtycki” ocenę Ministerstwa Komunikacji.

Straty spowodowane przez powódź na drogach i mostach w całym kraju wycenione zostały na 1 mld zł. Dla porównania, w 1947 r. koszty odbudowy zniszczonego malborskiego zamku szacowano na ok. 300 mln zł.

Malborski most w końcu powstał. Były skargi na PKP

15 kwietnia 1947 r. - trzy tygodnie później, niż pierwotnie planowano - odbyła się w Malborku uroczystość otwarcia mostu kolejowego na Nogacie. Wzięły w niej udział tłumy malborczyków oraz przedstawiciele władz na czele z Marianem Olewińskim, wiceministrem komunikacji .

Nowo otwarty most posiada 2 przęsła o ogólnej długości 210 m, wybudowany został z materiału, który otrzymaliśmy drogą przydziału z dostaw UNRRA. Odbudowa trwała rok. Most ten posiada dla terenów prawobrzeżnych Wisły bardzo doniosłe znaczenie i przyczyni się do podniesienia poziomu życia gospodarczego na ziemi malborskiej. Jednocześnie most ten połączył ogniwem komunikacyjnym miasta Malbork, Elbląg, Sztum i Kwidzyn z Macierzą – podkreślił autor notatki w „Dzienniku Bałtyckim”.

16 kwietnia 1947 r. uruchomiona została linia kolejowa do Lisewa. Na tej trasie jeździły trzy pary pociągów. Według rozkładu z Malborka odjeżdżały o 6.09, 8.57 i 13.10, a z powrotem o 8.05, 12.14 i 16.16.
- Jakkolwiek pociągi odjeżdżające z Malborka do Lisewa odpowiadają bardzo dla połączeń w ruchu pasażerskim prawobrzeżnych terenów Wisły ze stroną przeciwną — to nie można o tym powiedzieć o pociągach odjeżdżających z Lisewa w kierunku Malborka i dalej. Głównie chodzi tu o pociąg, wychodzący z Lisewa o godz. 16.16 – czytamy w interwencyjnej notce, która ukazała się 24 kwietnia, a więc tydzień po uruchomieniu połączenia.

Pasażerowie skarżyli się na to, że rozkład jest tak skonstruowany, że... grozi im spanie pod mostem.
- Wyjeżdżając z Malborka do Gdańska czy Gdyni pociągiem najwcześniejszym, nie zdoła się nigdy powrócić tego samego dnia do miejsca zamieszkania, nie zdąży się bowiem w żadnym wypadku na ostatni pociąg odchodzący z Lisewa. Specjalnie chodzi tu o sfery urzędnicze z terenu miast: Malborka, Sztumu i Elbląga, dla których czas jest tak bardzo drogi. Dlatego też mieszkańcy z terenów prawobrzeżnych Wisły kierują tą drogą pod adresem DOKP Gdańsk gorący apel o przesunięcie pociągu, odchodzącego z Lisewa o godz. 16.16, na porę późniejszą – występował w ich imieniu „Dziennik Bałtycki”.

Nie znaleźliśmy jednak na łamach gazety informacji, czy godzina odjazdu została zmieniona...

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto