Gdyby nie telefon od rodziny 69-latka, który otrzymała malborska policja, mogłoby dojść do tragedii. Mieszkaniec województwa lubelskiego był zaniepokojony, ponieważ od świąt nie miał kontaktu ze swoim 69-letnim bratem, który mieszka sam w Malborku.
- Mężczyzna zadzwonił we wtorek przed południem (28 grudnia) do dzielnicowego st. asp. Rafała Cielasińskiego. Policjant wraz z drugim dzielnicowym, mł. asp. Grzegorzem Zdrojewskim, natychmiast pojechali pod wskazany adres. Pomimo głośnego pukania i nawoływania nikt nie otworzył drzwi, a z wnętrza mieszkania nie dochodziły żadne odgłosy - relacjonuje asp. Sylwia Kowalewska, oficer prasowy KPP Malbork.
Policjanci ustalili, że sąsiedzi ostatni raz widzieli 69-latka w Wigilię. Potwierdzili również, że nie trafił do żadnego szpitala. Nie ma też w okolicy żadnej rodziny i znajomych, do których mógłby się udać. Wszystko więc wskazywało na to, że znajduje się w mieszkaniu. Jak dodaje asp. Sylwia Kowalewska, sytuacja wymagała pilnej reakcji, dlatego dzielnicowi wezwali na miejsce strażaków i pogotowie ratunkowe.
To była właściwa decyzja. Służby po wejściu zobaczyły leżącego na podłodze mężczyznę.
69-latek żył, ale był skrajnie wycieńczony i wyziębiony. Okazało się, że dwa dni wcześniej przewrócił się, uszkodził biodro i nie mógł się poruszać. Natychmiast został zabrany do szpitala – informuje asp. Sylwia Kowalewska.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?