Początki powojennego sądownictwa w Malborku sięgają 20 lipca 1945 roku. Tego dnia dekret powołania na stanowisko sędziego sądu grodzkiego w Malborku otrzymał z rąk ówczesnego kierownika resortu sprawiedliwości Jerzy Jędrzejewski. Tę datę uznaje się za dzień, w którym sąd w Malborku rozpoczął swoją działalność.
- Pan Jerzy Jędrzejewski przed wojną orzekał w Sądzie Grodzkim w Nowogródku, czyli na ziemiach, które utraciła Rzeczpospolita. Zgłosił się jako sądownik przedwojenny i uzyskał przeniesienie do Malborka, a po kilku miesiącach dostał powołanie – mówi sędzia Maciej Helmin, prezes Sądu Rejonowego w Malborku.
Prezes SR przeprowadził kwerendę w archiwach, rozmawiał też z córką Jerzego Jędrzejewskiego. Stąd wiadomo, że pierwszy sędzia w mieście do wyboru miał trzy miejscowości.
- Sędzia Jędrzejewski wybrał Malbork ze względu na to, że od strony Kałdowa najbardziej przypominał mu warszawską Starówkę. Pan Jerzy Jędrzejewski urodził się w Łodzi, studiował w Warszawie, przeżył Powstanie Warszawskie, w czasie II wojny światowej stracił rodziców - wyjaśnia prezes Helmin.
W pierwszych powojennych miesiącach malborski sąd działał przy ówczesnej ul. Komendanckiej, a dzisiejszej 17 Marca 32. Ten budynek zarezerwowała jedna z grup operacyjnych Ministerstwa Sprawiedliwości idących za frontem i docierających na tzw. Ziemie Odzyskane.
- O ten budynek walczyło wiele jednostek, bo był bardzo atrakcyjny, jeden z niewielu zachowanych w tym rejonie miasta. Dobrze się prezentował, co wcale nie znaczyło, że był odpowiednio wyposażony i w odpowiednim stanie. Miał też mankamenty, wyburzone ściany w środku, dziury, nieszczelny dach. Obsługa sądu w mozolny sposób, szukając ich po biurach poniemieckich i mieszkaniach, gromadziła meble, przybory, które służyły do orzekania. A i tak, pozostawiając ten sąd nie do końca zabezpieczony, pracownicy narażali się na szabrowników, którzy byli tutaj istną plagą w 1945 roku – opowiada Maciej Helmin.
Przy Komendanckiej warunki były trudne
Zanim sędzia Jędrzejewski przyjechał do Malborka, grunt pod działalność sądu przygotowały trzy osoby: rejestrator najprawdopodobniej o nazwisku Gabriel Juda, woźny o nieznanych personaliach oraz protokolant Rytel.
- To są pierwsze osoby, które się tutaj pojawiły i wykonywały przede wszystkim pracę organizacyjną. Córka sędziego Jędrzejewskiego pamięta, że budynek przy Komendanckiej był wykorzystany w nikłej części. W jej pamięci pozostał taki obraz: wchodziło się do sieni, potem na salę rozpraw, a za salą znajdował się gabinet jej ojca, gdzie on siedział przy „kozie”, otulony, w czapce i rękawiczkach, bo takie były warunki pracy. W zasadzie wszystko, co było potrzeba, bo tak z kolei relacjonuje we wspomnieniach pan Jerzy Jędrzejewski, trzeba było przywieźć na własnych plecach – wyjaśnia prezes Maciej Helmin.
Pierwszy sędzia obsługiwał też Sąd Grodzki w Sztumie, gdzie musiał chodzić na piechotę i pełnił tam również obowiązki notariusza. Gdy dostał polecenie obsługiwania Kwidzyna, był bliski zrezygnowania z pracy. Oba miasta dzieli dystans ok. 40 km, a w tamtym czasie, jak wspomina córka, w Malborku były tylko dwa sprawne samochody. Jeden z nich należał do lekarza, przyjaciela pana Jędrzejewskiego.
Do Kwidzyna ostatecznie nie musiał dojeżdżać, ale i bez tego na brak pracy nie narzekał.
Poczta nie działała, wprawdzie już była, ale nie funkcjonowała tak, jak należy, więc samo prowadzenie rozpraw było uciążliwe. Jeśli chodzi o orzecznictwo, to w 1945 r. niewiele się działo. Pierwsza sprawa była sprawą cywilną o wydanie konia. Najwięcej na początku było spraw nieprocesowych związanych z ustaleniem aktów stanu cywilnego bądź stwierdzeniem zgonu albo, tutaj bardzo charakterystycznych, dotyczących rehabilitacji w związku z wpisaniem na Volkslistę - opowiada Maciej Helmin.
Jerzy Jędrzejewski mocno zaangażował się też w szerzenie świadomości prawnej, np. szkoląc Milicję Obywatelską. W Malborku pracował do 1950 roku. Wtedy doszło do dużych zmian ustawodawczych związanych ze zmianą struktury sądownictwa i otrzymał propozycję w pierwszej kolejności pracy w sądzie w Gdyni, a potem w Opolu. Ostatecznie został prezesem Sądu Apelacyjnego w Opolu.
Z Malborka do Trybunału Konstytucyjnego
Od 1947 roku obowiązki notariusza w malborskim sądzie pełnił Stefan Dubyna, dzisiaj znany jako patron malborskich przewodników z PTTK.
- Pan Dubyna w wymiarze sprawiedliwości może potem mniej pracował, ale córka sędziego Jędrzejewskiego pamięta, że był osobą niesamowitą, gawędziarzem i erudytą. Zapoczątkował ten ruch przewodnicki tutaj. Mówiła też, że był niesamowicie uzdolniony wokalnie. Pamięta tamte lata jako beztroski czas, wspomina spływy, które urządzali razem z jej tatą w dół Nogatu. Ale był to na pewno trudny okres dla sądownictwa i jednocześnie bardzo ciekawy, bo w zasadzie spowodował, że wymiar sprawiedliwości zaczął tutaj funkcjonować – mówi prezes SR w Malborku.
Widać to po danych dotyczących wpływu spraw. W pierwszym roku działalności - 3, w następnym - 17, a już w latach 50. były to setki spraw: karnych, cywilnych, rehabilitacyjnych, pracy było bardzo dużo
Od 1954 aż do 1989 roku prezesem był Marian Żytyński. W międzyczasie, w 1958 r., nastąpiły przenosiny do budynku przy ul. Poczty Gdańskiej, a dziesięć lat temu sąd wrócił również na ul. 17 Marca, tyle że w inne miejsce, do budynku po zlikwidowanym Zespole Szkół Zawodowych nr 4, kupionego od samorządu powiatu malborskiego.
- Przez te 75 lat w malborskim wymiarze sprawiedliwości pracowało bardzo dużo sędziów, którzy potem trafiali do sądów okręgowych, apelacyjnych. Pani sędzia Maria Łabor-Soroka, która orzekała w Malborku od 1954 do 1975 r., została również sędzią Trybunału Konstytucyjnego - przypomina prezes Maciej Helmin.
Utrwalają bieżącą pracę sądu
To ważny, ale tylko zarys historii i wstęp do czegoś większego. Prezesi Sądu Rejonowego w Malborku przygotowują się do wydania monografii na temat wymiaru sprawiedliwości w powojennym mieście.
- Robimy to dlatego, żeby utrwalić pamięć o instytucji, która wyznaczała pewien status społeczny miasta, ale też porządkowała to życie w latach 40., 50. A takiego opracowania i spojrzenia od tej strony nie ma. Dlatego staramy się gromadzić dokumentację. Jest jej niewiele, zachowały się oczywiście repertoria spraw, poszczególne sprawy przykładowe, trochę korespondencji i sprawozdań, niewiele zachowało się zdjęć. Natomiast chcielibyśmy dotrzeć do osób, które były świadkami tamtych zdarzeń – mówi Maciej Helmin.
Postanowiliśmy też udokumentować naszą bieżącą pracę, sfotografować budynki, pomieszczenia, ale przede wszystkim ludzi przy pracy, żeby łatwo można było w przyszłości zapoznać się z naszą działalnością - dodaje prezes sądu.
W październiku w planach była też uroczystość jubileuszowa, m.in. z udziałem byłych i obecnych pracowników sądowych oraz zaproszonych gości, podsumowująca ostatnie 75 lat. Niestety, z oczywistych powodów nie doszła do skutku.
Warto wiedzieć, że w 1945 roku w malborskim sądzie było 4 pracowników, w tym jeden sędzia. Obecnie jest 106 pracowników, w tym 17 sędziów. W 1945 roku odbyły się 3 sprawy cywilne, dzisiaj spraw ogółem jest ponad 3000 rocznie.
- Skala tej statystyki pokazuje też, jak to miasto się rozwinęło i jak sąd musiał się rozwinąć, dostosowując się do rozwoju społecznego samego Malborka, miasta wyjątkowego moim zdaniem. Jeżeli pan sędzia Jędrzejewski, który mieszkał w Warszawie, kochał ją, przeżył tam powstanie, a wybrał Malbork, to „coś” musi być w tym mieście – dodaje Maciej Helmin.
WARTO WIEDZIEĆ
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?