Epidemia koronawirusa spowodowała zamknięcie wszystkich basenów. W Malborku te „wszystkie” to dwa całkowicie prywatne obiekty. Trzeci, w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 4, jest od dłuższego czasu remontowany, więc i tak nikt nie mógł z niego korzystać.
A tęsknota za pluskaniem się w wodzie w malborczykach wciąż jest. Świadczą o tym pojawiające się co jakiś czas komentarze wypisywane w internecie. Najczęściej mieszkańcy wypominają włodarzowi, że podczas kampanii wyborczej wszelkie obietnice lały się strumieniami. W tej wyliczance obok m.in. kina był też aquapark. O tę niezrealizowaną inwestycję internauci pytają nawet teraz, podczas pandemii, choć obecnie, ze względu na ograniczenia sanitarne, atrakcja stałaby pusta.
Miejsce pod park wodny już dawno jest wybrane, bo ponad dekadę, jeszcze za poprzedniego włodarza, wytypowano na ten cel boisko przy ul. Parkowej. Pierwotnie mówiło się o kompleksie odkrytych basenów za ok. 20 mln zł na ówczesne czasy. Później zrodziła się nowa wizja, czyli całoroczny aquapark pod dachem, który miał być gotowy na tip-top w 2014 r. Ale okazało się, że nie tak łatwo znaleźć pieniądze na realizację, a ta miała pochłonąć ok. 30 mln zł. Sama dokumentacja techniczna kosztowała blisko 300 tys. zł.
Nic dziwnego, że część mieszkańców nie chce obchodzić tylko "kolejnej rocznicy nieotwarcia aquaparku", jak żartują sobie w internecie. Dlatego naciskają na jego realizację. Włodarz zapewnia, że nikt nie wywiesił czerwonej flagi dla tego przedsięwzięcia.
Gdyby pojawił się podmiot prywatny, to moglibyśmy rozważać realizację tej inwestycji w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego – tłumaczy Marek Charzewski, burmistrz Malborka.
Obecnie, zdaniem władz, to praktycznie jedyna możliwa formuła, tyle że do tej pory nie pojawił się przedsiębiorca zainteresowany taką ścisłą współpracą z sektorem publicznym.
- Nie widzę szans, by w najbliższym czasie ta inwestycja się rozpoczęła. Nie ma możliwości uzyskania dofinansowania na tego typu zadanie ani miasta nie stać na taki wydatek – mówi Marek Charzewski.
Przypomnijmy, sytuacja miejskich finansów przed epidemią nie prezentowała się zbyt atrakcyjnie, bo dług miasta według prognoz może na koniec 2020 r. przekroczyć 60 mln zł. Epidemia i towarzyszący jej kryzys gospodarczy też nie wróży nic dobrego dla kasy samorządu. Wpływy z tytułu udziału w podatku dochodowym czy dochody z podatku od nieruchomości w skali roku mogą być mniejsze, niż planowano, nawet o kilkanaście milionów złotych.
WARTO WIEDZIEĆ
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?