Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Bariery architektoniczne mają się dobrze. Na własnej skórze przekonał się o tym burmistrz

Radosław Konczyński
Fot. Radosław Konczyński
Momentami to jest droga przez mękę, ale oni muszą sobie z tym radzić na co dzień... Stowarzyszenie ON in Malbork zaprosiło radnych i burmistrza na "przejażdżkę" po mieście. Z zaproszenia skorzystał włodarz i z perspektywy wózka inwalidzkiego przekonał się, że chodniki i ulice niekiedy zmieniają się w "góry i doliny".

Grupa na wózkach w czwartkowe popołudnie (14 listopada) wyruszyła sprzed wejścia głównego do Urzędu Miasta. Pierwsze problemy pojawiły się już na przejściu dla pieszych na placu Słowiańskim, tym przy wieży ciśnień bliżej starostwa. To fragment jezdni, który został wyremontowany przy okazji przebudowy ul. Słowackiego. Krawężniki niby bardzo nisko, różnica poziomów między nimi a jezdnią to niecałe dwa palce. Ale tyle wystarczy do dyskomfortu. Wózek nie przejedzie w tempie jednostajnym. Jednostajnie przyśpieszone też niewiele pomoże. Robi się niebezpiecznie. Trzeba się zatrzymać, odchylić, by przednie koła się podniosły, i dopiero wjechać.

- Krawężnik musi być idealnie równo z jezdnią, wtedy można przejechać bez tych ewolucji - mówili uczestnicy happeningu.

Ale to przejście to akurat, jak się okazało, najmniejszy kłopot. Niezbyt przyjemnie było na chodniku wzdłuż ul. Żeromskiego - od Słowackiego do 17 Marca. Stara kostka polbrukowa, miejscami chodnik zapadnięty, w innym miejscu kostki nieco wyżej. Tyle wystarczy, by osobę na wózku solidnie wytrzęsło, jednak o takim "masażu" bynajmniej nie marzy.

- Najlepszą nawierzchnią jest asfalt, duże płyty chodnikowe też mogą być - mówi Mateusz Suszkowski, nowostawianin należący do ON in Malbork. - Na nierównych chodnikach bardzo ważne jest planowanie. Muszę sobie zaplanować kolejne ruchy.

Z perspektywy człowieka stojącego, chodzącego - wszystko wygląda w porządku. Jednak z wózka świat jest inny. Ten chodnik wzdłuż Żeromskiego i dalej na 17 Marca to jeszcze nic. Tylko małe przetarcie przed Jagiellońską. Przy budynku nr 97 na Jagiellońskiej wystają studzienki teletechniczne i jest stromo, kawałek dalej dwa "zdezelowane" wjazdy na targowisko z wysokimi, "postrzępionymi" krawężnikami. Później wzdłuż Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego równo prawie do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego. Prawie, bo problemy zaczynają się na wjazdach do myjni samochodowej i do SOSW. Wysoko i krzywo. Koła klinują się w szparach między nierównościami.

Grupa pokonała jeszcze kilkadziesiąt metrów w stronę Zakopiańskiej, by w okolicy Środowiskowego Domu Samopomocy przejechać na drugą stronę i tamtędy wrócić Jagiellońską do Grunwaldzkiej. Też nie bez kłopotów. Wjazdy na posesje zaraz za ogniskiem plastycznym stanowiły prawdziwe wyzwanie. To, nie przymierzając, jak rollercoaster albo "góry i doliny".

Wnioski. Czasem gołym okiem widać, że jest sporo do poprawienia. Gdzie indziej diabeł tkwi w szczegółach, tak jak na przejściu przy wieży ciśnień. Na własnej skórze mógł o tym przekonać się burmistrz Marek Charzewski, który odpowiedział na zaproszenie członków stowarzyszenia i wytrwale przez godzinę z małym okładem jechał na wózku - od wejścia głównego do magistratu do wejścia tylnego, gdzie skończyła się wyprawa. Właśnie tędy do urzędu mogą dostać się osoby na wózkach inwalidzkich.

- Jest wiele miejsc, gdzie trudno było nam chodzić. Jak "się chodzi pionowo", to tego nie widać. Jak "się chodzi" na wózku, to niestety człowiek najlepiej to dostrzega. My właściwie przejechaliśmy tylko jedną ulicę (Jagiellońska była głównym celem, dop. red.), a w mieście jeszcze trochę ich jest. Pewnie to nie były najgorsze miejsca, w jakich byliśmy - mówił burmistrz, gdy już zsiadł z wózka. - Na Jagiellońskiej w wielu miejscach przejście na wózku bez pomocy drugiej osoby jest niemalże niemożliwe. Na pewno będziemy starać się te miejsca poprawić.

Burmistrz po raz pierwszy miał okazję usiąść na wózku inwalidzkim i na dodatek pokonać kawał drogi. Przyznał, że po wszystkim bolały ramiona, na dłoniach zaczęły się pojawiać odciski, kolana też dostały w kość.

- Bardzo ciekawe doświadczenie. Trochę w sport się bawię, fizycznie nieraz się udzielam, pływałem na smoczych łodziach. To jest tak, jak po dobrym treningu na smoczych łodziach - mówi Marek Charzewski.

Członkowie stowarzyszenia ON in Malbork zapowiadają, że będą to cykliczne spotkania.
- Chcielibyśmy, żeby uczestniczyli w nich radni miejscy, żeby im też pokazywać te problemy - mówi Katarzyna De Guzman. - Teraz wybraliśmy głównie Jagiellońską, bo są tam ośrodki, m.in. ŚDS.

Kolejne spotkania już raczej w okresie pozimowym.

Stowarzyszenie ON in Malbork wspiera osoby z niepełnosprawnościami oraz ich opiekunów. W każdy czwartek w godz. 16-18 zaprasza do punktu prowadzonego w Urzędzie Miasta Malborka na poziomie -1 (wejście obok windy).

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto