Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Budżet miasta na 2021 r. uchwalony. To nie kończy dyskusji o finansach miastach, które nie są w dobrej kondycji

Anna Szade
Anna Szade
Materiały Urzędu Miasta Malborka
Budżet Malborka na 2021 r. uchwalony. Jednak zdaniem niektórych radnych już teraz trzeba byłoby się zastanowić, jak mają wyglądać finanse miasta w ciągu najbliższych lat. Co to może oznaczać dla mieszkańców?

Każda uchwała budżetowa, także ta przyjęta we wtorek (29 grudnia 2020 r.) w Malborku przez Radę Miasta, to nic innego jak plan dochodów, które władze miasta spodziewają się otrzymać przez kolejne 12 miesięcy z różnych źródeł, oraz wydatki, jakie trzeba będzie ponieść w tym czasie, wydzielając część na inwestycje.

W identyczny sposób można zaplanować budżet domowy. Z góry można oszacować, ile przez rok wpłynie na konto wynagrodzenia, emerytury, renty czy innych świadczeń. I dopasować do tego wydatki. Najpierw te konieczne - na mieszkanie, prąd czy gaz, żywność, leki itp., potem na przyjemności - czyli wyjścia do kina, na koncert, kupno książki i płyty, wakacje. I wygospodarowanie jeszcze części na inwestycje, czyli remont swojego lokum lub kupno nowego, zmianę samochodu czy lodówki.

Wieloletnia prognoza finansowa w Malborku. Perspektywa do 2038 r.

Uchwale budżetowej od 11 lat towarzyszy wieloletnia prognoza finansowa. To, w skrócie, taka tabelka, w której rozpisane są powtarzalne wydatki bieżące, rozpisane koszty inwestycji, jeśli są rozłożone na lata, a także planowane dochody. Ale również harmonogram spłat pożyczek i kredytów. Gdy pożyczamy prywatnie pieniądze z banku, też dostajemy taki spis terminów i wysokości rat i odsetek, które trzeba oddać.

W przypadku Malborka Wieloletnia Prognoza Finansowa przyjęta we wtorek (30.12.2020) w formie uchwały obejmuje lata 2021-2038.

Zawsze podchodziliśmy do WPF troszeczkę z rezerwą, skupiając się na budżecie. Ja bym odwrócił, bo budżet jest konsekwencją pracy władz przez cały rok i na etapie uchwalania niewiele można zrobić. Tymczasem to przy prognozie powinniśmy popracować, i to bardzo poważnie. Jeszcze kilka miesięcy temu mówiło się, że dochody i wydatki będą oscylowały w granicach 150-160 mln zł. Rzeczywistość pokazuje, że wydatki na 2021 r. mają wynieść 184 mln zł. W WPF mamy zapisane na 2022 i 2023 r. wydatki na poziomie ok. 170 mln zł. Na czym mamy zaoszczędzić 14 mln zł, z zapisów nie wynika – mówił radny Jacek Markowski.

Jego zdaniem, właściwie dzień po uchwaleniu prognozy i budżetu władze powinny zacząć zastanawiać się, co robić dalej z miejskimi finansami.
- Powinniśmy się obudzić i zacząć mocno myśleć o tym, jak zarządzać tym miastem, by urealnić to, co jest w WPF. Jak będziemy dalej prowadzić taką politykę, to nie widzę szans, by nie wystąpił deficyt w kolejnych latach – podkreślał radny Markowski.

Aby tego uniknąć, konieczna wydaje się współpraca.

Chciałbym zadeklarować, chyba w imieniu wszystkich radnych, że trzeba usiąść i zacząć myśleć, jaki budżet będzie w 2022 r.. By nie było sytuacji takiej, czego się obawiam, że deficyt będzie za 2-3 lata większy o 10-15 mln zł niż dotychczas. Wtedy możemy znaleźć się na granicy wytrzymałości i wskaźników, które pozwalają nam na zaciąganie kredytów. Chciałbym, byśmy poważnie podeszli do tematu, na czym chcemy oszczędzać i skąd wziąć kolejne pieniądze – przekonywał Jacek Markowski.

Takie współdziałanie poparła skarbnik miasta.
- Myślę, że i burmistrz, i ja jesteśmy otwarci na rozmowy z radnymi w zakresie oszczędności w wydatkach – zapewniła skarbnik Małgorzata Pilarska-Downar.

Głosowanie radnych pokazało, że nie wszystkim podoba się plan finansowy Malborka do 2028 r. Za było 8 radnych, 2 było przeciwnych, 4 wstrzymało się od głosu.

Wydatki bieżące w 2021 r. Radni krytykują burmistrza

Na bieżące funkcjonowanie miasta w przyszłym roku trzeba będzie wydać 162 mln 768 tys. 914 zł. Najwięcej na pomoc społeczną, rodzinną i ochronę zdrowia, gdzie plan przewiduje nawet 65 mln 961 tys. 131 zł. Na działalność Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, prócz dotacji z budżetu państwa, trzeba będzie dorzucić 11 mln zł.
Drugą pozycją jest oświata. Tam całoroczne koszty oszacowano na 53 mln 716 tys. 34 zł, z czego subwencja to 26 mln 580 tys. 76 zł. Reszta pochodzić będzie z dochodów miasta.

Prezentując plan finansowy, skarbnik miasta odniosła się do wcześniejszej dyskusji i konieczności cięć.
- Z tej racji, że są to największe wydatki bieżące, można tutaj dokonać największych oszczędności – przyznała Małgorzata Pilarska-Downar.

Zdaniem radnych, burmistrz Marek Charzewski jest zbyt mało zdecydowany, jeśli chodzi o radykalne rozwiązania.

Jak się jest burmistrzem, to trzeba mieć odpowiedzialność za to, by patrzeć pięć lat do przodu. Być może pewne decyzje w 2021 r. nie przyniosłyby żadnego zmniejszenia wydatków, ale dawałyby perspektywę na kolejne lata. Oczekiwałbym od burmistrza, że jeśli nie chce się sam zajmować, to niech z radnymi chociaż porozmawia – mówił Dariusz Rowiński.

Oświata na celowniku. Czy władze będą miękiszonami?

Radny Rowiński krytykował również zbyt powolne działania wobec oświaty. W 2020 r. powstał raport, który pokazał sytuację w malborskich placówkach. Jedyne kroki, jakie zostały poczynione, to brak zajęć dodatkowych w szkołach od września (nauczanie zdalne sprawia, że to i tak nie jest odczuwalne dla uczniów), elektroniczny nabór do szkół, który usprawnił cały proces tworzenia nowych klas, a także zaplanowana likwidacja Szkolnego Schroniska Młodzieżowego. O jego zamknięcie radni postulowali od lat, wytykając nierentowność i konieczność dopłacania do jego funkcjonowania.

- Wydatki bieżące w 2021 r. rosną o 9 mln zł w stosunku do planu wydatków na 2020 r. To znaczy, że samorząd nie oszczędza – komentował radny Adam Ilarz.

Radny Ilarz odniósł się do kolejnego wzrostu wydatków na oświatę.

Komisja, która szukała oszczędności, za dużo tych oszczędności nie znalazła. Bardziej miała mieć wydźwięk medialny niż realny. Jeśli mówić o realnych decyzjach, czyli zamknięciu schroniska, to nawet nie byłby listek figowy, który miałby cokolwiek zakryć, bo byłby zdecydowanie za mały – krytykował Adam Ilarz.

Wydaje się więc, że dla finansów miasta najlepsze byłoby radykalne cięcie.
- Już kiedyś mówiłem i będę mówił, że jedną ze szkół trzeba zlikwidować. Nie schronisko, ale konkretną szkołę, która generuje koszty. Jako radni nie powinniśmy być miękiszonami, bo nie da się inaczej – przedstawił receptę radny Edward Orzęcki.

Malbork się zwija czy rozwija? Zdania są podzielone

W sprawie finansów miasta wypowiedział się również radny Paweł Dziwosz.

- To jest lepszy budżet niż w 2020 r., ale jaka jest tego przyczyna? Paradoksalnie pandemia pomogła miastu i budżetowi. Ogłaszano, że finanse staną się dużo gorsze, że miasto będzie traciło. Ale miasto zaoszczędziło na wielu wydarzeniach kulturalnych i spotkaniach, które się nie odbyły, ok. 1 mln zł. Jeśli się mylę, proszę mnie poprawić. Otrzymało również wsparcie rządowe, czyli ponad 2 mln zł z budżetu państwa. Te pieniądze spadły, rząd przekazał je naszemu miastu – oceniał Paweł Dziwosz, przewodniczący Rady Miasta.

Za „plusy ujemne” uznał również inne okoliczności, które sprzyjały miejskiej kasie.

Trwa dobra koniunktura, jeśli chodzi o sprzedaż miejskiego majątku. Pandemia pomogła branży budowlanej i deweloperom. Ceny nieruchomości i zainteresowanie nimi wzrosło. Mimo że na koniec roku nie będzie to planowany dochód na poziomie 8 mln zł, to miasto i tak sprzedało swoje grunty po dobrej cenie. Trzeba się zastanowić, czy to dobra droga, bo kiedyś ten majątek się skończy. Miasto jest otoczone przez gminę Malbork i sprzedaż się skończy, bo gruntów zabraknie – zauważył Paweł Dziwosz.

Radny odniósł się również do kosztów ponoszonych bezpośrednio przez mieszkańców, którzy płacą za korzystanie z lokalnych usług. Część tych pieniędzy wpływa bezpośrednio do miejskiej kasy.

- Jest jeszcze jedno źródło dochodu, najbardziej bolesne, choć niektórzy powiedzą, że to populizm. To podniesienie opłat lokalnych. Większość radnych zgodziła się na podniesienie podatku od nieruchomości, opłaty śmieciowej, cen biletów MZK. Oczywiście, w podniesieniu podatku nic złego nie ma. Ale po drugiej stronie musimy widzieć oszczędności. Nie można złego zarządzania przerzucać na mieszkańców albo oczekiwać środków z budżetu państwa czy środków unijnych. Boję się o kolejne budżety, gdy nie będzie wsparcia rządowego, bo pieniądze ze wsparcia państwa kiedyś się skończą – mówił Paweł Dziwosz.

Do tych słów odniósł się radny Adam Hoderny.

Tyle pan mówi, że podnieśliśmy podatki, że coraz więcej mieszkańcy wnoszą. Ale nie podnieśliśmy ich do maksymalnych kwot, jakie były dozwolone. A tak zrobiło wiele innych miast i gmin. Myślę, że każdy powinien mieć wkład, by to miasto się rozwijało, niezależnie, czy to obywatel, czy przedsiębiorca – komentował radny Hoderny.

I rozpoczęła się dalsza wymiana zdań na ten temat.
- Jak podnosimy podatki, to widziałbym, by te pieniądze szły na inwestycje, które generują dochody, ale nie, my podnosimy podatki i je przejadamy, o czym świadczy wzrost wydatków bieżących. Podnosimy podatki, ale nie są przeznaczone na rozwój miasta. Chyba że inaczej rozumiemy rozwój. Ja uważam, że miasto się nie rozwija, mogłoby się prężniej i szybciej rozwijać – podkreślał radny Dziwosz.

- Wybudowany blok komunalny, wiele domków powstało na Wielbarku i cały czas powstają, buduje się bloki. Jakoś to miasto się rozwija. Ci, co to robią, skądś mają pieniądze. Ja uważam, że w ostatnich latach dużo się zmieniło – ripostował radny Hoderny.

- Pracuję w Gdańsku, jeżdżę do Gdańska i widzę, jak miasta potrafią się rozwijać – mówił Paweł Dziwosz.

Podsumował tę dyskusję inny radny.

Co to jest rozwój? Może miasto się nie rozpycha i nie rozrasta. Ale jak patrzę na miasto, to potwierdzam to, co mówił radny Hoderny o rozwoju budownictwa. Dodam jeszcze inwestycje, jakie poczynił PWiK, o autobusach elektrycznych, które kupi MZK. Nic nie stoi w miejscu i spada z nieba. To wszystko jest realizowane z naszych pieniędzy. Ta jak i rząd nie ma pieniędzy, zarządza tylko pieniędzmi, które dostaje od wszystkich obywateli. W naszym przypadku gros budżetu pochłania oświata i pomoc społeczna. Gdyby te pieniądze zostały w budżecie, wtedy i przewodniczący mówiłby pewnie o rozwoju. Ale z pustego to i Salomon nie naleje – podkreślił Edward Orzęcki.

Czy zatem przez kolejne miesiące faktycznie władze miasta będą przyglądać się każdej budżetowej złotówce? Czy ograniczą wydatki bieżące? Składa się na nie, prócz oświaty i pomocy społecznej, również utrzymanie dróg, zieleni, kultura i rozrywka, sport, transport, mieszkania. To podstawowe zadania, na które składają się mieszkańcy w ramach płaconych przez siebie podatków. Mogą więc domagać się właściwego ich wykorzystania.

Jak wyglądają finanse miasta na 2021 r., można przekonać przeglądając slajdy w galerii. Podczas wtorkowej sesji prezentowała je skarbnik Małgorzata Pilarska-Downar.

Malbork. Powstają nowe budynki mieszkalne [ZDJĘCIA]. Prywatn...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto