Z początkowego chaosu, błota, wstrzykiwanego w glebę betonu w miejscach, gdzie inwestycja wymagała palowania, wyłania się ostateczny kształt bulwaru nad Nogatem w Malborku. Jedni są zachwyceni nowym traktem, inni nadal punktują niedociągnięcia, choć tak naprawdę końcowy efekt będzie można podziwiać dopiero w połowie 2022 r. Wtedy będzie można przejść nowym pasażem od ujścia Kanału Juranda aż do byłej plaży wojskowej, bo część nawierzchni zostanie wymieniona poza projektem, na który miasto pozyskało fundusze z Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Rosja 2014-2020.
Na topie krytycznych uwag od dawna utrzymuje się kwestia stanu rzeki, który - zdaniem części mieszkańców - nie pasuje do tego, co dzieje się na brzegu.
- Nogat zarasta i powinien zostać oczyszczony – wyrokują internauci.
Pytamy więc w magistracie, czy "dzikość" rzeki będzie nieco ujarzmiona. To, co prawda, domena Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie i jego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Skoro jednak miejska inwestycja realizowana jest nad wodą, to może są jakieś wspólne plany.
W przyszłym tygodniu mamy spotkanie z Wodami Polskimi, bo to ich obowiązek. Bagrowanie powinno być zrobione przynajmniej od drewnianego mostu do miejskiej plaży. Tam aż się prosi, by to zrobić, bo bulwar wygląda pięknie, a to akurat szpeci – dowiedzieliśmy się od Józefa Barnasia, wiceburmistrza Malborka.
Dlatego władze będą namawiać RZGW, by oczyścił chociaż najbardziej reprezentacyjne odcinki Nogatu, choćby tuż przy zamku.
- Ale także dalej, bo realizujemy również pomosty, które są rodzajem punktów widokowych. Nie można więc pozostawić rzeki w takim stanie, w jakim jest. Jeśli nie uda się uzgodnić tego z Wodami Polskimi, moim zdaniem powinniśmy zrobić to sami – uważa wiceburmistrz.
Na razie trudno oszacować, ile pieniędzy pochłonęłyby takie prace.
Spotkanie da nam odpowiedź, co wykonają Wody Polskie, a co ewentualnie miałoby być po naszej stronie. Wtedy będziemy wiedzieli, jakie nakłady musielibyśmy ponieść. Ale jest to potrzebne – mówi Józef Barnaś.
Zarządca drogi wodnej widzi tę sprawę nieco inaczej.
- Nadmierna roślinność w korycie rzeki lub kanału jest koszona tylko tam, gdzie stwarza zagrożenie powodziowe i dotyczy głównie wałów przeciwpowodziowych – tłumaczył nam w ub. roku Bogusław Pinkiewicz, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
W mieście oczyszczanie Nogatu to przede wszystkim wyciągnięcie zalegających przy brzegu śmieci, zaplątanych między roślinnością. A przy okazji częściowe usunięcie roślin.
- One wrócą, ale brzeg, jak wszystko, trzeba konserwować i co jakiś czas puścić urządzenie, które musi regularnie robić – przyznaje Józef Barnaś.
Zarastanie rzeki ma związek z zanieczyszczeniami pochodzenia rolniczego, ale również z niskim stanem wód, co jest konsekwencją zmian klimatycznych. I właśnie sytuacją hydrologiczną RZGW tłumaczy, dlaczego stawia na naturalność.
Usuwanie roślinności tam, gdzie to nie jest niezbędne, nie jest właściwe ze względu na konieczność retencjonowania wody w korycie rzeki. Nogat i tak pozostaje szlakiem żeglownym – podkreślał Bogusław Pinkiewicz.
Sprawdzimy, jakie będą ostateczne ustalenia. Nie pierwszy raz wydatek związany z bagrowaniem zostałby pokryty z miejskiej kasy. Wiosną 2021 r. na zlecenie magistratu oczyszczono Nogat w okolicy przystani kajakowej.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?