Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Burmistrz Nowego Stawu i były prezes GS niewinni. Sąd: "Są ofiarami pomówień"

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Przed malborskim sądem skończył się 1 marca trzeci proces burmistrza Nowego Stawu Jerzego Szałacha i Józefa Michalewicza, byłego już prezesa Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska w Nowym Stawie. W sprawie o rzekomą korupcję z 2006 roku obaj zostali uniewinnieni. Wyrok jest nieprawomocny.

Przypomnijmy, że burmistrz Nowego Stawu Jerzy Szałach i były prezes tamtejszej GS SCh Józef Michalewicz (zgadzają się na podanie nazwisk) zostali oskarżeni przez malborską prokuraturę o rzekomą korupcję przy przetargu na dostawę miału do gminnej kotłowni prowadzonej przez Administrację Domów Mieszkalnych. Przetarg odbył się 19 września 2006 roku. Zdaniem śledczych, powołujących się na zeznania głównego świadka, którym jest były dyrektor ADM Mirosław M., przed tą datą burmistrz miał nakłaniać go do ustawienia przetargu, a po tej dacie ówczesny prezes GS za pośrednictwem samego dyrektora miał przekazać rzekomą łapówkę włodarzowi.

Prokuratura mówi, że było to nie mniej niż 15 tys. zł. Obrona wskazywała natomiast, że nawet sam świadek nie był w stanie podać, o jaką kwotę chodzi, a wnioski wyciągał po grubości rzekomych kopert.

Pierwsza rozprawa w trzecim procesie odbyła się w sierpniu ub.r. Po pół roku zapadł wyrok, który okazał się druzgocący dla oskarżenia.

- Ten wyrok uniewinniający nie zapadł dlatego, że były jakieś wątpliwości. Bardzo ważną rzeczą, którą trzeba podkreślić, jest fakt, że sąd uznał, iż przestępstwa po prostu nie było. Nie było żadnej zmowy, nie było żadnej korupcji, przetarg był prawidłowy - komentował mec. Łukasz Rumszek, jeden z obrońców burmistrza Nowego Stawu, po ogłoszeniu wyroku.

Sędzia Andrzej Iwanowski w ustnym uzasadnieniu stwierdził, że obaj oskarżeni są nie tylko niewinni, ale są wręcz ofiarami pomówień ze strony głównego świadka, byłego dyrektora ADM.

- Niewątpliwe jest to, że przetargi na dostawę miału się odbywały. Niewątpliwe - że GS w nich startowała i niewątpliwe - że odbył się przetarg w 2006 roku, który wygrała. Natomiast materiał dowodowy nie pozwala ustalić, że takie okoliczności [próba ustawienia przetargu, dop. red.] miały miejsce - uzasadniał Andrzej Iwanowski.

Sędzia przypomniał, że to burmistrz Nowego Stawu jako pierwszy zgłosił się w tej sprawie do prokuratury, składając zawiadomienie o próbie szantażowania go przez b. dyrektora ADM nagraniami.

- Jerzy Szałach udał się do prokuratury, uważając, że te nagrania go nie obciążają. W miejsce wszczęcia postępowania w sprawie szantażu czy pomówień pojawiło się oskarżenie Jerzego Szałacha - przypomniał sędzia. - Co do nagrań, wiemy na pewno, że zostały stworzone przez Mirosława M., że rozmawiają Jerzy Szałach i Mirosław M., a osobą inicjującą był były dyrektor ADM.

To ten świadek - według sądu - próbował skierować rozmowę na interesujący go temat, a burmistrz "odpowiadał w sposób nieprecyzyjny na pytania nachalnego rozmówcy". Sąd zwrócił uwagę również na fakt, że nagrania nie pochodziły z oryginalnego nośnika, były "wycięte" z pewnej całości i zostały użyte przez świadka dopiero po kilku latach od ich wykonania (bo w 2011 roku), a ta okoliczność "dyskredytuje ten dowód".

- Oprócz nagrań, na których oskarżenie opiera zarzuty, pozostają zeznania Mirosława M. U podstaw rozstrzygnięcia leży to, że sąd nie daje wiary tym zeznaniom. To jest pomówienie oderwane od reszty materiału dowodowego - uzasadniał sędzia Andrzej Iwanowski, wskazując m.in. że główny i jedyny świadek prokuratury pozostawał na przełomie 2010 i 2011 roku w otwartym konflikcie z burmistrzem.

Sąd - oceniając wiarygodność zeznań - przypomniał też wątek obliczania wartości rzekomej łapówki tylko na podstawie grubości domniemanych kopert (tak zeznawał świadek). Ale już samo angażowanie ówczesnego dyrektora ADM w ewentualny proceder korupcyjny byłoby według sądu pozbawione sensu, skoro burmistrz i prezes GS znali się na tyle dobrze, że mogliby "się porozumieć" bez pośrednika.

- Motyw, jakoby chcieli uwikłać Mirosława M., też jest niewiarygodny. Takie wikłanie kogoś, kiedy przede wszystkim obciążamy siebie, jest nielogiczne - stwierdził Andrzej Iwanowski. - Z kolei czy opłacałoby się "inwestować" w łapówkę, żeby GS wygrała przetarg? Chodzi o dysproporcje. 15 tys. zł łapówki dla Jerzego Szałacha, 10 tys. zł obiecane Mirosławowi M., a zysk z transakcji dla GS 1900 zł. Z ekonomicznego punktu widzenia to jest nieopłacalne. To wszystko jest nieracjonalne, niesensowne i nielogiczne. Poza zeznaniami Mirosława M. innych dowodów nie ma. Wszystko razem prowadzi do wniosku, iż brak jest dowodów, że oskarżeni dopuścili się zarzucanych im czynów - mówił sędzia Andrzej Iwanowski.

Burmistrz był zadowolony z tego, co usłyszał w sądzie, ale...
- Poczekajmy na to, czy prokuratura się odwoła; chociaż wydaje mi się, że to zrobi - komentował na sądowym korytarzu Jerzy Szałach. - Szkoda, że nie było tu prokuratury, która usłyszałaby uzasadnienie zupełnie inne niż akt oskarżenia. Jestem bardzo zadowolony. W wyniku ośmiu lat pomówień dzisiaj usłyszałem sprawiedliwy, według mnie, wyrok na sali sądowej.

Zdaniem byłego prezesa GS, "skończył się długodystansowy horror" spowodowany "pomówieniami o korupcję".

- To nie my powinniśmy zasiąść na ławie oskarżonych, tylko ten, kto składał fałszywe zeznania. Ja uważam jednak, że prokuratura chyba się nie odwoła z uwagi na to, że nie będzie miała punktów zaczepienia. Sędzia jednoznacznie stwierdził i udokumentował swoją wypowiedzią, że my jesteśmy niewinni. Uważam wyrok za prawidłowy i myślę, że już tak zostanie, że on się uprawomocni - powiedział nam po ogłoszeniu wyroku Józef Michalewicz,

Sprawa ciągnie się od 2011 roku. Wtedy to wpłynęło zawiadomienie do organów ścigania (Komenda Wojewódzka Policji i Prokuratura Rejonowa w Malborku). Pierwszy proces miał się rozpocząć 25 lipca, a ostatecznie ruszył 19 września 2013 roku i w styczniu 2015 roku zapadł wyrok, którym obaj oskarżeni zostali uniewinnieni - ale potem skutecznie odwołała się prokuratura. W drugim procesie wyrokiem ze stycznia 2018 r. obaj zostali skazani - ale równie skutecznie apelację złożyli obrońcy. W kwietniu ub. roku Sąd Okręgowy w Gdańsku uchylił wyrok w całości i zwrócił do ponownego rozpatrzenia przez pierwszą instancję po raz trzeci.

Obecny wyrok jest nieprawomocny. Prokuraturze przysługuje zażalenie do drugiej instancji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto