Od 20 września trwa kampania cukrownicza w malborskiej fabryce cukru. O ile w poprzednich latach mieszkańcy zwykle skarżyli się na hałas związany z rozruchem technologicznym, o tyle obecnie z uwagą przypatrują się kominowi.
- Dym straszny idzie z cukrowni i osadza nam się na oknach, ale najważniejsze jest nasze zdrowie, a tu wydaje się, jakby cukrownia paliła byle czym - mówi mieszkanka ul. Sienkiewicza, która w poniedziałek zadzwoniła do naszej redakcji.
- Coś niepokojącego jest w tym, że cukrownia w tym roku tak bardzo „dymi” - dodaje mieszkaniec pl. Narutowicza.
Dyrektor fabryki zapewnia, że cukrownia byle czym nie pali, natomiast normy dotyczące pyłów dostających się do atmosfery też są jak najbardziej w normie.
- Ten czarny dym również dla mnie był trochę zaskoczeniem. Dlatego przeprowadziliśmy badania pyłów. To, że dym był czarny, nie oznacza, że nie spełniamy norm. Bo spełniamy. W tzw. pozwoleniu zintegrowanym mamy zapisaną emisję spalin 400 mg/m3 na kocioł, a podczas badania zmierzyliśmy 247 mg. Jako opału używamy polskiego węgla – mówi Mariusz Kaźmierczak, dyrektor Cukrowni Malbork.
To odpowiedź dla tych, którzy mogli podejrzewać, że czarny dym to „sprawka” tańszego węgla zza wschodniej granicy, czyli z Rosji. Jaka więc jest przyczyna? Mariusz Kaźmierczak tłumaczy, że węgiel był po prostu za suchy i nie ulegał całkowitemu spaleniu, przez co drobinki przedostawały się do komina i na zewnątrz.
CZYTAJ TEŻ: Cukrownia Malbork przed kampanią 2014
Mieszkańcy w sprawie dymu dzwonią też do Wydziału Środowiska i Rolnictwa Starostwa Powiatowego; tam wpłynęła również jedna skarga na piśmie.
- Jesteśmy w stałym kontakcie z dyrektorem cukrowni. Czekamy teraz na pisemny raport w tej sprawie, ale wstępne informacje od firmy wskazują, że nie ma żadnych przekroczeń w elementach normowanych - mówi Bogusława Luterek, naczelnik Wydziału Środowiska i Rolnictwa.
Normy środowiskowe dotyczą pyłów w zależności od wielkości ich cząsteczek. W polskim prawie do tej pory nie została jednak uregulowana kwestia najdrobniejszych pyłów.
Dyrektor cukrowni, chcąc uspokoić mieszkańców, dodaje, że obecnie fabryka emituje do atmosfery o 30 proc. pyłów mniej niż dwa lata temu. W normie są parametry dotyczące tlenków siarki i azotu. W związku z ostatnio zaistniałą sytuacją w fabryce sprawdzono też wszystkie kotły i okazało się, że są sprawne. Ta kontrola wiązała się jednak z pewnymi niedogodnościami - czyli z hałasem, który mógł w ostatnich dniach docierać do uszu mieszkańców.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?