Od kilku tygodni malborski magistrat funkcjonuje trochę jak… przychodnia czy fryzjer. Aby wejść do środka w jakiejś sprawie, trzeba najpierw zadzwonić i „zaklepać” konkretny termin. Ma to swoje plusy, bo w Urzędzie Miasta nie ma teraz kolejek, no i jest pewność, że zajmujący się konkretnym problemem pracownik jest na miejscu.
To sposób na ograniczanie rozprzestrzeniania się koronawirusa i na razie ten system działania jeszcze będzie utrzymany.
W kontekście tego, co dzieje się w Malborku, Urząd Miasta będzie tak funkcjonował jeszcze przez dwa tygodnie, do połowy czerwca nic się nie zmieni – informuje o swojej decyzji burmistrz Marek Charzewski.
Aby zarejestrować się na spotkanie, trzeba dzwonić, a następnie przyjść mniej więcej 5 minut przed wyznaczoną godziną.W magistracie obowiązuje bowiem reżim sanitarny, trzeba więc zdezynfekować ręce przed wejściem. No i koniecznie zasłonić usta i nos, nawet jeśli na dworze nie ma już konieczności chodzenia w maseczce.
Wciąż do odwołania zawieszone są środowe rozmowy mieszkańców z burmistrzem i jego zastępcami. Wielu malborczyków traktuje je jak „ostatnią instancję” albo okazję na wyżalenie się z powodu trudnej sytuacji życiowej. Jednym z popularniejszych tematów są mieszkania, a raczej ich brak, na co skarżą się rozmówcy.
- W związku ze zmniejszeniem obostrzeń powoli będziemy wracać również do tych spotkań – zapewnia Marek Charzewski.
Warto też pamiętać, że do urzędu można teraz wejść tylko głównym wejściem. Osoby z trudnościami w poruszaniu się, chcące skorzystać z windy, proszone są o zgłoszenie takiej potrzeby podczas rejestracji. Wówczas będą miały możliwość wjazdu lub wejścia od strony dziedzińca, gdzie nie ma schodów, które mogą stanowić barierę.
WARTO WIEDZIEĆ
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?