Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Dotacje na sport rozdzielone, ale nie brakuje stowarzyszeń, które oczekują zmian w kolejnych latach. Rozmowa z Radosławem Rabendą

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Zdjęcia: Radosław Konczyński
Od lat organizacje pozarządowe z Malborka liczą na "cud", czyli zwiększenie kwoty dotacji z budżetu samorządu. Najgłośniej te opinie dobiegają ze środowiska sportowego. O wsparciu dla klubów przeznaczonym w tym roku przez miasto rozmawiamy z prezesem największego stowarzyszenia sportowego, Radosławem Rabendą z MKS Pomezania Malbork.

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu rozstrzygnięty został konkurs na zadania zlecone przez miasto w zakresie kultury fizycznej na rok 2021. Przedstawiciele trzeciego sektora mogli ubiegać się o dofinansowanie szkolenia sportowego oraz organizowania i udziału w zawodach i imprezach sportowo-rekreacyjnych, w szczególności dla dzieci i młodzieży. Po dotację zgłosiło się 18 podmiotów, w większości kluby sportowe, które wnioskowały o dofinansowanie na łączną kwotę 964 tys. 117 zł. Do rozdania jest 390 tys. zł, które ostatecznie zostało rozdzielone pomiędzy 17 organizacji. Nic nie dostało TP Nogat.

Jak odebraliście tegoroczny rozdział dotacji dla stowarzyszeń sportowych?

Radosław Rabenda, prezes MKS Pomezania: Ogólna kwota dotacji na wszystkie stowarzyszenia sportowe jest podobna i nie zmienia się chyba od pięciu lat, a jeśli się zmienia, to niewiele. W tym roku 18 podmiotów wnioskowało o dotacje na łączną kwotę prawie miliona złotych, więc to jest punkt odniesienia. Stowarzyszenia, może nie wszystkie, ale poszerzają swoją działalność, chciałyby się rozwijać. Obiekty w Malborku mamy bardzo dobre, ale za tym nie idzie podniesienie poziomu wsparcia.

Mamy taką sytuację, jak w tym roku, że stowarzyszenia są zawiedzione tymi kwotami i nie mówię tylko o Pomezanii. Pewnie inne z tym się zgodzą, że tak jak wszystkim rosną koszty życia, tak i stowarzyszeniom rosną rachunki.

A konkretnie w Pomezanii dlaczego jesteście zawiedzeni?
Nasza działalność zwiększyła się dwukrotnie w ciągu 2-3 lat pod względem uczestników zajęć. No więc jeśli odniesiemy do tego dotację, która jest taka sama lub niewiele się zmienia, to proporcje są zachwiane dosyć mocno, a chcąc zapewnić ciągłość szkolenia, rozgrywek i podnosić poziom treningów dla dzieci, jesteśmy stawiani w trudnej sytuacji. I jak to często bywa, te koszty będą prawdopodobnie przerzucane na rodziców tylko po to, żeby nie zawieść dzieci, które starają się, grają, trenują, a także nie zawieść trenerów, którzy wykonują swoją pracę. My staramy się zapewnić jakość szkolenia na odpowiednim poziomie.

Ilu trenerów pracuje w klubie?
Trenerów jest 12-14, bo są też dochodzący; w treningach pomagają również młodzi zawodnicy Pomezanii, więc to jest i dla nich szansa, żeby uczyć się od starszych szkoleniowców i zrobić sobie uprawnienia.
Wśród trenerów też jest widoczne rozgoryczenie, bo oni także widzą, jaka jest kwota dotacji. Pytają, dlaczego tak jest, że stowarzyszenie jest coraz większe, jest coraz więcej treningów, coraz więcej dzieci, a kwota od miasta podobna. Są zawiedzeni i trochę odbierają to jako niedowartościowanie.

Nie zapominajmy, że trenerzy u nas nie są zatrudnieni w klubie i to nie jest ich jedyny dochód, tylko zawsze dodatkowy. Nie ma trenerów, którzy utrzymują się tylko z pracy w klubie. Gdy organizują dodatkowe zajęcia, wyjazdy weekendowe czy obozy, półkolonie, to dzieje się w ich wolnym czasie, więc muszą otrzymać godziwe wynagrodzenie, bo trzeba szanować ich pracę.

Nie jesteśmy stricte komercyjnym tworem. Pewnie, że moglibyśmy zrobić składki po 250 zł miesięcznie od dziecka, ale liczba uczestników zmniejszyłaby się o połowę, bo rodzice, których na to nie stać, musieliby odmawiać dzieciom przyjemności. A to chyba nie o to chodzi, tym bardziej, że jest to zadanie własne gminy zlecane stowarzyszeniu.
Zabiegamy też o pozyskiwanie środków, piszemy projekty w konkursach rządowych o dofinansowanie, więc nie siedzimy z założonymi rękami. Chcielibyśmy jednak, żeby miasto pomogło w tym podstawowym bycie, żebyśmy nie musieli liczyć z roku na rok, że uda nam się pozyskać coś z zewnątrz.

W takim razie, Pana zdaniem, jaka kwota powinna być przeznaczana na stowarzyszenia sportowe?
Na pewno z roku na rok miasto nie podwoi tej kwoty, ale wydaje mi się, że te wnioski, które stowarzyszenia piszą, są realne. Występujemy o dofinansowanie 200 tys. zł i jesteśmy w stanie to udokumentować. Na organizację meczów, czyli koszty transportu, obsługi sędziowskiej, obsługi medycznej przeznaczamy w roku 85 tys. zł. Podaję to tylko jako przykład, żeby móc sobie zobrazować i odnieść wprost do kwoty dotacji (99 tys. zł na 2021 rok - dop. red.).

Myślę, że gdyby ta kwota łącznie dla wszystkich stowarzyszeń zwiększyła się o 200 tys. zł na początek, to nie byłoby takich tarć między organizacjami, liczenia proporcji, czy ktoś ma uczestników tylu, czy tylu, tylko po prostu zapewniłoby byt stowarzyszeniom, które chcą coś robić w Malborku. Bo my to robimy dla dzieci z naszego miasta. Tego nam odmówić nie można.

A taka kwota, która pozwoliłaby spokojnie działać stowarzyszeniom?

Docelowo milion złotych na Malbork na stowarzyszenia sportowe to nie jest niewykonalne. Gdyby miasto założyło sobie, że co roku dokładane będzie po 150 tys. zł, można dojść do tego poziomu.
Czas już chyba się zastanowić, podjąć jakieś kroki, szukać środków w budżecie miasta, bo w przeciwnym razie stowarzyszenia będą stały w miejscu, nie będą się rozwijały, a chyba nie o to nam chodzi, żeby obiekty, które mamy w Malborku, nie były w pełni wykorzystywane. Utrzymanie tych obiektów bez względu na to, czy ktoś na nich trenuje, czy nie, będzie kosztować tyle samo. Zawsze zaznaczam, że my jesteśmy wdzięczni, że korzystamy z obiektów nieodpłatnie, ale to jest zadanie własne gminy.

A Miejska Rada Sportu nie ma tu nic do powiedzenia?
Rada Sportu, której też jestem członkiem, ma charakter opiniujący przy burmistrzu. Burmistrz może z nami konsultować politykę dofinansowań, jakąś strategię rozwoju sportu w Malborku, tylko że nie mamy żadnego wpływu na wysokość dotacji. Możemy tylko sugerować, zgłaszać nasze problemy, a decyzyjność leży po stronie burmistrza. Rada złożona jest z działaczy klubów. Wiedząc, jaka jest kwota dotacji i że burmistrz tą kwotą dotacji ma związane ręce, zdajemy sobie sprawę, że zawsze ktoś będzie pokrzywdzony.

Trudno też porównywać jeden do jednego działalność różnych dyscyplin, my możemy tylko jakoś wskazywać, że w klubie piłkarskim trenuje kilkuset uczestników, a w innych sekcjach jest kilkunastu, bo taka jest specyfika tych dyscyplin; jedna jest mniej, druga bardziej popularna. Aczkolwiek możemy opierać się na budżetach, którymi stowarzyszenia operują i na wydatkach rocznych, które zapewniają podstawowy byt, bo ja nie mówię o luksusach.

Może trzeba wprowadzić jakieś korekty do kryteriów oceny?
Kryteria są bardzo czytelne, ale brakuje mi jednego, dwóch dodatkowych. Na pewno kryterium rozwojowego, czyli oceny, jak stowarzyszenie się rozwija rok do roku, czy stoi w miejscu, czy ogranicza swoją działalność. Przecież to bardzo łatwo sprawdzić. My szkolimy dzieci. Jeśli rok do roku jest ich coraz więcej, to znaczy, że stowarzyszenie się rozwija, tym samym ma większe koszty i ma większe potrzeby. Jeśli szkoli coraz mniej dzieci, to te koszty są realnie coraz mniejsze bądź takie same. Takiego wskaźnika nie ma. Dyskusje toczone są na tej zasadzie, że dyscyplin porównywać z sobą nie można. Ja się z tym zgodzę, aczkolwiek kryterium rozwojowe byłoby wymierne.

Ile obecnie macie drużyn?
Dochodzimy już do takiej granicy, że za dużo nie można zrobić, bo w najmłodszych rocznikach zgłaszamy po dwie drużyny do rozgrywek, żeby dzieci mogły grać. To jest na tę chwilę 16 zespołów młodzieżowych zgłoszonych do rozgrywek w PZPN (nie licząc seniorów). W tym dwie drużyny to jest liga wojewódzka. Trzecia drużyna, z rocznika 2007/08, ma szansę na awans na ten poziom. To byłyby już trzy drużyny w lidze wojewódzkiej, a gra na tym poziomie jest droższa niż utrzymanie drużyny seniorów, bo wyjazdy są o wiele dłuższe. Więc możemy sobie wyobrazić, jak to będzie wyglądać, a nie chciałbym stanąć przed dylematem, czy zgłaszać zespół do rozgrywek, czy nie.

Czego oczekujecie od władz samorządu?
My będziemy dalej funkcjonować tak, jak funkcjonujemy, będziemy robić wszystko, żeby szkółka dalej się rozwijała albo przynajmniej utrzymała się na obecnym poziomie. Z naszej strony nie mamy sobie nic do zarzucenia. Odnosząc się do sytuacji z dotacją, myślę, że wszystkie stowarzyszenia powiedzą to samo. Jedne są w takiej sytuacji, drugie w innej, być może niektórym ta dotacja wystarcza, ale realnie nam potrzebne jest większe wsparcie. Myślę, że ta kwota powinna się zmienić, ale zostawiam to burmistrzowi i Radzie Miasta i stamtąd powinien wyjść pomysł. Jako stowarzyszenia robimy coś dla społeczności lokalnej, jesteśmy gotowi do dyskusji, możemy usiąść do stołu z burmistrzem i rozmawiać.

Dziękuję za rozmowę.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto