Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Dron polata nad kominami w mieście i wyłapie największych trucicieli? Magistrat zapewnia, że ma taki plan

Anna Szade
Anna Szade
Piotr Krzyżanowski
Malbork ma dron, z którego… nie korzysta. Czy w sezonie grzewczym będzie wynajdował największe kopciuchy? To może być problem, gdyż to dość kosztowna operacja. Zdaniem radnej Bożeny Piątkowskiej, nie ma co oszczędzać, gdy w grę wchodzi jakość powietrza, jaką wszyscy oddychają i wydać te 40 tys. zł.

Dron jest w Malborku od końca 2021 r. Na razie… leży. Strażnicy miejscy dopiero co zdobyli uprawnienia, by korzystać z tego sprzętu i, jak to określił wiceburmistrz Jan Tadeusz Wilk, „musieli zdać egzamin z latania”, by w ogóle móc oderwać go od ziemi. Teraz to możliwe i mają mieć oko na miasto. Czy także pod kątem dymiących kominów? Na takie wykorzystanie dronów decyduje się wiele ośrodków w całej Polsce.

Nasz dron jest wyposażony w szereg urządzeń, ale nie ma tego, który przeprowadzi analizę dymu – przyznaje Jan Tadeusz Wilk w rozmowie z nami.

O to, by nie zwlekać i uzupełnić sprzęt latający w dodatkowe czujniki, apeluje radna Bożena Piątkowska.
- Wiemy, co się teraz dzieje z opałem, podczas trwającej wojny ludzie znów zaczną palić byle czym. W związku z tym konieczne jest dokupienie wyposażenia, by dron spełniał swoje zadanie – mówiła Bożena Piątkowska w swoim wniosku złożonym podczas posiedzenia Komisji Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej i Komunikacji Rady Miasta Malborka.

Sam dron kosztował 10 tys. zł, które pochodziły z tzw. rezerwy kryzysowej wojewody pomorskiego. Na ekstra wyposażenie trzeba byłoby wydać co najmniej 40 tys. zł. A jednak, jak tłumaczy wiceburmistrz Wilk, to wcale nie gwarantuje, że stanie się prawdziwym pogromcą kopciuchów.

Taki zapis z kamery, że ktoś kopci, nie jest wystarczającym dowodem, by udowodnić komuś zatruwanie środowiska, potrzebna jest i tak próbka popiołu. Dlatego wciąż są wątpliwości, czy wydawać te pieniądze. Może być tak, że i bez nich dron może wychwycić takiego truciciela, do którego strażnicy udadzą się na kontrolę pieca i pobranie próbki – tłumaczy Jan Tadeusz Wilk.

PRZECZYTAJ TEŻ: Malbork. Jakość powietrza bada sześć nowych czujników. Malborczycy mogą na bieżąco sprawdzić, czym oddychają

Ostateczna decyzja, czy kupować, czy nie kupować, jeszcze nie zapadła. Władze obiecują, że do sezonu grzewczego wszystko stanie się jasne.
- Prawdopodobnie byłaby możliwość ponownego pozyskania funduszy z rezerw wojewody, ale jeszcze zastanowimy się, czy warto sięgać po instrument, który nie do końca wypełnia swoją funkcję – zapowiada wiceburmistrz.

Jak nam wcześniej mówił Tomasz Farysej, komendant Straży Miejskiej w Malborku, najskuteczniejszym sposobem złapania truciciela na gorącym uczynku jest pobranie z paleniska próbki popiołu i przekazywanie jej do wyspecjalizowanego laboratorium. W poprzednim sezonie grzewczym za takie badanie każdorazowo inkasowało 600 zł.
Najlepiej więc byłoby popracować nad świadomością mieszkańców, by nie tylko nie palili czym popadnie, ale również wymienili piece na bardziej efektywne. Jak wyliczyli urzędnicy, w budynkach komunalnych, by sprostać obowiązującej na Pomorzu uchwale antysmogowej, trzeba byłoby w krótkim czasie wydać ponad 15 mln zł. A przecież część bezklasowych źródeł ciepła znajduje się w nieruchomościach prywatnych.

Malbork. Uchwała antysmogowa to konieczność wymiany pieców t...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomorskie Targi Mieszkaniowe "Dom Mieszkanie Wnętrze" w Gdyni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto