Malbork. Góra odpadów wyrzucanych przez mieszkańców rośnie. Przejrzeliśmy raport dotyczący śmieci malborczyków

Jak wynika z „Analizy stanu gospodarki odpadami komunalnymi dla miasta Malborka za rok 2021”, wciąż jest różnica między liczbą osób zameldowanych a mieszkańcami, którzy złożyli deklaracje śmieciowe w magistracie. Na koniec grudnia ubiegłego roku w urzędowej ewidencji ludności było 35 839 osób. Po zliczeniu wszystkich deklaracji wyszło, że malborczyków było 32 488, czyli o 9,35 proc. mniej.

Dlatego cały czas szukamy tych brakujących mieszkańców. Rok wcześniej było ich jeszcze mniej w systemie gospodarki odpadami. Trzeba jednak pamiętać, że mówimy o ludziach zameldowanych i faktycznie mieszkających, dlatego mogą występować te różnice – komentuje Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

Faktycznie, w 2020 r. zaledwie 31 414 osób zadeklarowało płacenie za wywiezienie śmieci, czyli rok później było ich więcej o 1074 osoby. Ale co z tego, skoro i tak wpłacone przez nich pieniądze to za mało, by pokryć wszystkie wydatki za odbiór odpadów i dostarczenie ich na składowisko. W ubiegłym roku miasto zapłaciło za te usługi 10 398 355,84 zł, tymczasem zadeklarowane przez malborczyków wpływy to 8 758 013,41 zł. Gołym okiem widać, że sporo brakuje. Dokładnie 1 613 342,43 zł. Tyle trzeba będzie „dosypać” z miejskiej kasy kosztem innych wydatków.
- Wszystkie samorządy dokładają, a mamy też trochę niższe opłaty za śmieci – przyznaje Marek Charzewski.

Nawet w powiecie są różnice w stawkach:

• Malbork - w zabudowie wielorodzinnej płaci się 24 zł od osoby miesięcznie, w domach jednorodzinnych - 27 zł od osoby miesięcznie
• Nowy Staw - 28 zł od osoby miesięcznie
• Stare Pole - 26 zł od osoby miesięcznie
• Miłoradz - 25 zł od osoby miesięcznie
• gmina Malbork 23 zł od osoby miesięcznie

Autorzy raportu dotyczącego odpadów komunalnych w Malborku we wnioskach sugerują, że należałoby podnieść stawkę opłaty za gospodarowanie odpadami zarówno od osoby dla nieruchomości zamieszkałych, jak i stawkę lub normę dla pakietu pojemników dla nieruchomości mieszanych w części niemieszkalnej. Władze stoją więc przed koniecznością ustalenia wysokości opłat śmieciowych. Tym bardziej, że harmonogram podwyżek ustalonych w w uchwale Rady Miasta z 2019 r. kończy się na 2022 r. Na razie jednak nikt nie pokusił się o żadną wstępną kalkulację na kolejne lata.

Będziemy regulować stawki przede wszystkim patrząc na inflację – zapowiada włodarz.

Ale problem jest też taki, że pieniędzy jest za mało, bo… śmieci jest za dużo. Przez 12 miesięcy poprzedniego roku malborczycy wyrzucili 21 167,3831 Mg odpadów, o 1779,9817 Mg więcej w porównaniu do 2020 r. Megagram, którym posługują się autorzy raportu, to tyle samo, co tona. Jest standardową jednostką stosowaną w praktyce i przepisach prawnych dotyczących recyklingu do określania ilości odpadów. Niestety, malborczycy odpuścili sobie również segregację, bo ponad połowa tego, co wyrzucają do śmietnika, to odpady zmieszane. Liczby nie kłamią.

Ilość odpadów komunalnych zmieszanych z nieruchomości zamieszkałych oraz mieszanych niezamieszkałych w 2021 r. wyniosła 11653,2280 Mg i zwiększyła się w stosunku do roku 2020 o 529,0210 Mg – czytamy w urzędowej analizie.

A to akurat problem nie tylko dla środowiska. Za takie przyjmowane zmieszane odpadki tczewski Zakład Utylizacji Odpadów Stałych kazał sobie płacić ponad 400 zł za tonę. Ale już na przykład dostarczenie tony plastiku to nieco ponad 100 zł. To wszystko jest potem wliczane w rachunki, jakie płacą malborczycy.
- Niezbędne jest dalsze zwiększanie wysiłków w celu poprawy wskaźnika segregacji i ograniczenia ilości odpadów: mniej opakowań, opakowania wielokrotnego użytku, mniej plastiku itp. - to kolejny wniosek z raportu.

Ale ważne jest też pilnowanie, gdzie wrzuca się swój worek. Czasem jest tak, że do papieru trafiają mokre odpadki kuchenne, przez co cały kontener nie nadaje się do odzysku. A to częste widoki w śmietnikach, niestety. A potem słychać lament, że „my segregujemy, a potem wszystko i tak wrzucają do jednej śmieciarki”. Tyle że pracownicy firmy odbierającej odpady nie mogą zrobić inaczej.

Nadzieją na zmianę jest planowana w Malborku sortownia odpadów. To zadanie trafiło na listę zadań, na które miasto chciałoby pozyskać fundusze z rządowego Polskiego Ładu. Inwestycja może kosztować ok. 19 mln zł. Ten wydatek ma szansę się zwrócić, co zresztą mieszkańcy w przyszłości mogliby poczuć we własnych kieszeniach, bo nie rosłyby tak szybko opłaty za śmieci. A to dlatego, że ich sortowanie zanim trafią one na składowisko, to sposób na obniżenie kosztów.

Obecnie to partyzantka, bo śmieci są segregowane ręcznie. Przyjeżdża śmieciarka, wyrzuca wszystko na taśmę, przy której siedzą panie i panowie w rękawiczkach i prowizorycznie wybierają poszczególne frakcje. Jednak są specjalne systemy i urządzenia, które sprawiają, że człowiek nie musi od początku do końca w tych odpadkach grzebać – tłumaczył nam niedawno Jan Tadeusz Wilk, wiceburmistrz Malborka.

Czy wkrótce będzie szansa na taką nowoczesną sortownię, dowiemy się, gdy rząd ogłosi listę dofinansowanych inwestycji. Niewykluczone, że gdy się nie uda, władze będą szukały innych źródeł finansowania.