Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Jadą starą karetką przez świat (odc. 15). Spotkanie z Polonią w Baku

Aleksandra Wiśniewska, Peryferie.com
FOT. ANDRZEJ WIŚNIEWSKI
Malborczyk Andrzej Wiśniewski i jego żona Aleksandra od 14 czerwca 2018 roku od godz. 14.14 są w podróży przez świat. Jadą specjalnie zaadaptowanym na kampera starym ambulansem. Ola w swoich opowiadaniach sukcesywnie opisuje to, co im się przydarza. Poniżej jeszcze jedna relacja z Baku.

Spacery po Starym Mieście Baku stają się naszym codziennym nawykiem. Rozpoznają nas już sprzedawcy pamiątek, właściciele kafejek i panie porządkowe, które spotykamy przy kocich budkach, kiedy zostawiamy naszą daninę w postaci stosów suchej karmy. Baku zaczyna nas adoptować. Otaczać domową atmosferą znajomych miejsc i ludzi. Jakże idealną tego kulminacją jest spotkanie wigilijne Polonii Baku, na które zaprasza nas Olga Jurzanina-Makowielska – pani prezes wspólnoty.

Ukraińska restauracja, w której odbywa się spotkanie, pęka w szwach. Pośrodku dużej sali kłębi się tłum ludzi. Drepczą na czubkach palców. Wyciągają szyje. Każdy chce zobaczyć, co dzieje się na zaimprowizowanej scenie. A tę przejmują soliści, chórki, starsi, młodsi – przekrój przez całe pokolenia. W każdym repertuarze – kolędy i pastorałki. Po polsku. Podczas gdy za organizacją imprezy stoi Ambasada Polski w Azerbejdżanie, jej część artystyczna to zasługa Polonii i czuwającej nad wszystkim pani prezes.

Pani Olga to wnuczka Aleksandra Makowielskiego – wybitnego historyka i filozofa, który do Baku trafił w 1920 roku na zaproszenie Uniwersytetu Bakijskiego. Światowej sławy specjalista w dziedzinie filozofii starogreckiej wykładał na nim przez następnych 40 lat. To on i matka pani Olgi zaszczepili w niej głębokie poczucie polskości i patriotyzmu.

Dzień przed spotkaniem wigilijnym ta dystyngowana, starsza pani z burzą siwych włosów i skłonnością do serdecznego śmiechu opowiada nam o historii Polonii w Baku. Według statystyk prowadzonych przez panią Olgę, na przełomie XIX i XX wieku liczba Polaków dochodziła do 2500. Naturalne było, że tak liczna grupa dążyła do utworzenia organizacji zrzeszających Polonię. Pomiędzy kilkoma, które się wtedy wyłoniły, bardzo duże znaczenie miały Rzymskokatolickie Towarzystwo Dobroczynności i Katolicka Wspólnota Polska. Organizacje powstały w 1903 roku po tym, jak imperator wydał pozwolenie na budowę w Baku rzymskokatolickiej świątyni, sfinansowanej ze środków własnych komuny katolickiej. Z inicjatywy towarzystwa, którego przewodniczącym został potentat naftowy Stefan Rylski, powstała biblioteka i jedyna w mieście bezpłatna czytelnia. W przeciągu kolejnych lat powstała szkoła katolicka i pod architektonicznym kierownictwem Płoszki wzniesiono kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Pieczę nad parafią przejął pochodzący z Tbilisi ksiądz Stefan Demurow, uwieczniony przez Żeromskiego na kartach „Przedwiośnia” jako „ksiądz-Gruzin”.

Wspólnota katolicka i ściśle powiązana z nią Polonia cieszyły się latami spokojnego funkcjonowania. Wszystko zmieniły czasy represji stalinowskich. Ginie rozstrzelany Demurow, zburzony zostaje kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Przestaje istnieć katolickie zgromadzenie Polonii.
Mimo że wydarzenie miało miejsce kilka lat przed narodzinami pani Olgi, pamięta je z opowiadań matki: - Wcześniej rodzina mieszkała właśnie obok tego kościoła. Obok stał uniwersytet, na którym wykładał dziadek. Mamusia mi opowiadała, że jak kościół został zniszczony, to przyszli Polacy i płakali. Właśnie od tego czasu nie było zrzeszenia Polaków. Mieć narodowość polską było bardzo ryzykowne. Każdy się bał, bo Polska wtedy określana była jako „kraj burżuazyjny”, „wróg ZSRR”.

W domu Makowielskich nigdy nie zgadzano się z reżimem, a polska kultura między murami domu podtrzymywana była zawsze.
- Urodziłam się w 1941 roku i od dzieciństwa byłam wychowana przez matkę. Ojciec był Rosjaninem, ale matka z nim się rozwiodła. Dziadek, babcia i matka to moja rodzina. Pamiętam, jak mnie uczyli pierwszej piosenki - „Wlazł kotek na płotek”. A potem był już Mickiewicz. Po wojnie, jak poszłam do szkoły, bardzo mnie dziwiło, że wszyscy wokół mówiący po rosyjsku to Rosjanie, a ja jestem Polka. I jeszcze mamusia przestrzegała: „W szkole nie gadaj, żeś Polka”. Ale potem przeczytała mi „Trzech Budrysów”. A tam przecież jest, że nie ma piękniejszej niż Laszka. I ja się z tym zgodziłam, ale w szkole nic nie mówiłam – pani Olga serdecznym śmiechem kończy swe najwcześniejsze wspomnienia.

Możliwość ponownego zjednoczenia Polaków w Azerbejdżanie pojawia się dopiero po upadku ZSRR. W 1991 roku zostaje zarejestrowane stowarzyszenie Polonia – Centrum Przyjaźni i Współpracy Azerbejdżan-Polska. Rok później z inicjatywy pochodzącej z polskiej rodziny katolickiej Swietłany Barancewicz wysłany zostaje list do Watykanu z prośbą o duszpasterską opiekę katolicką w Baku. Wkrótce z Polski do Baku przyjeżdża ksiądz Jerzy Piluś, który gromadzi wokół siebie katolicką Polonię. W 2001 roku powstaje kaplica parafii katolickiej pod wezwaniem Chrystusa Zbawiciela. To ona stanowi ośrodek spotkań bakijskiej Polonii, która już bardzo aktywnie dąży do utworzenia pełnoprawnej organizacji. Wypracowany w pocie czoła moment przychodzi w 2003 roku, kiedy to zarejestrowana zostaje wspólnota polska „Polonia Azerbejdżan”. Jej działalność – po dziś dzień – wspiera Ambasada Polska w Azerbejdżanie.

Zapytana o wyjazd do Polski, pani Olga odpowiada:
- Ja do Polski mogłam wyjechać. Wiele okazji było. Ale zajmowałam się dziadkiem, potem matką i dziećmi. No i ktoś powinien tu mieszkać. Już dawno sobie postanowiłam – ktoś powinien tu mieszkać, żeby promować Polskę i prowadzić naszą organizację.

Od momentu zarejestrowania Polonia Baku nie przestaje się rozwijać. Organizuje regularne spotkania. Bierze udział w ogólnoświatowych akcjach promowania Polski, takich jak czytanie „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego. Lektury, w której członkowie Polonii mogli rozpoznać ludzi i wydarzenia bezpośrednio dotyczące ich przodków w Azerbejdżanie. Bardzo ściśle współpracuje z Ambasadą Polski. Wspólnie organizują i uczestniczą w okolicznościowych imprezach, jak obchody Święta Trzeciego Maja, Dnia Niepodległości czy spotkania wigilijne. Do tego dochodzi odpowiedzialna rola wydawania rekomendacji w sprawie przyznania Karty Polaka.

Najwspanialszym podsumowaniem naszego spotkania z panią Olgą i Polonią Azerbejdżanu jest sytuacja, która przytrafia się nam w kawiarni. Spotykamy się tu z członkiem organizacji, którego poznaliśmy na spotkaniu wigilijnym. Młody, inteligentny, oczytany. Z pasją opowiada o Polonii, o współorganizowanych przez nią wyjazdach do Polski. Wszystko w płynnym polskim języku.
W pewnym momencie po angielsku zagaduje nas Azerbejdżanin siedzący przy stoliku obok.
- Rozmawiają państwo po polsku, prawda? Wykładałem na uczelni w Poznaniu i stąd poznałem. Piękny, piękny język.
Nazajutrz wyjeżdżamy z Baku odkrywać dalsze zakątki Azerbejdżanu.

Tekst: Aleksandra Wiśniewska
Zdjęcia: Andrzej Wiśniewski
Peryferie.com

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto