Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Kontrole w "domu dziecka" po liście zarzutów przedstawionej przez wychowawców

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Fot. Pixabay
Służby wojewody pomorskiego i Państwowa Inspekcja Pracy sprawdzają sytuację w Fundacji Dzieciom „Wyrównajmy ich szanse” w Malborku. To pokłosie listy uwag zgłoszonych przez część wychowawców pod adresem władz fundacji i dyrektorki placówek socjalizacyjnych, która z tymi zarzutami się nie zgadza.

Fundacja Dzieciom „Wyrównajmy ich szanse” od 2012 roku prowadzi trzy placówki socjalizacyjne w Malborku. Po zmianach w prawie taka forma opieki zastąpiła dawny dom dziecka (Ośrodek Wsparcia Dziecka i Rodziny "Na Skarpie"). Prezesem fundacji i dyrektorem placówek, zbudowanych przez samorząd powiatu, została i pełni te funkcje do dziś Mariola Englert, wcześniej dyrektor "Na Skarpie".

Do tej pory do opinii publicznej nie trafiały niepokojące informacje na temat działalności fundacji, aż do czasu, gdy w ostatnich tygodniach 10 z 14 wychowawców postanowiło zabrać głos. To doświadczeni, długoletni pracownicy trzech placówek socjalizacyjnych. Poskarżyli się na warunki swojej pracy, co – jak zapewniają – ma bezpośrednie przełożenie na jakość opieki nad dziećmi, które wymagają szczególnej troski, bo już raz zostały skrzywdzone przez los. Pod skrzydła fundacji są przecież kierowane przez sąd z różnych przyczyn. A placówka ma zastąpić im rodzinny dom. Według wychowawców – tak nie jest.

Pracownicy całą listę uwag przedstawili niedawno w piśmie do władz powiatu, a ostatnio w audycji Radia Gdańsk. Opowiedzieli, że są przeciążeni pracą, co odbija się na ich wychowankach. Wyliczają, że w placówkach brakuje wsparcia specjalistycznego - psychologa, pedagoga, pomocy terapeutycznej, pracownika socjalnego. Te zadania spadają na barki wychowawców, którzy są też intendentami, kierowcami, praczkami, kucharkami.

Przez siedem lat fundacji malarz zatrudniony na umowę był tylko raz. Wszystkie prace wykonujemy my, malujemy ściany z dziećmi, naprawiamy szafki, przepychamy rury – mówiła jedna z pracownic w audycji radiowej.

Na liście niedociągnięć wymienione zostały również nieusunięte awarie, mające bezpośredni wpływ na jakość życia, m.in. nieczynna przez ok. 1,5 roku łazienka chłopców w jednym z domów (14 dzieci korzystało z jednej łazienki), zmywarka niedziałająca od około roku (1 dziecko z pomocą wychowawcy zmywało ręcznie naczynia po 14 osobach), zepsute drzwi wejściowe w jednym z domków (przez pewien czas trzeba było wchodzić przez taras).

Wychowawcy poruszyli też sprawy żywieniowe, informując, że dzieci mają ograniczony dostęp do świeżych owoców, i jako przykład podając, że „przez cały rok jedzą głównie jabłka”, a banany i pomarańcze od święta. Kolejny punkt to, jak twierdzą pracownicy, nierówne traktowanie dzieci – jedne miały dostawać ubrania za kilkadziesiąt, inne za kilkaset złotych.

W zarzutach pod adresem szefostwa pojawiają się także uwagi dotyczące złego traktowania wychowawców. Państwowa Inspekcja Pracy sprawdza, czy rzeczywiście można je uznać za mobbing.

W małej części stanowisko władz fundacji zostało przedstawione w audycji Radia Gdańsk. Kierownik PCPR przytoczyła słowa pani prezes, która miała powiedzieć, że dzieci mogą korzystać z pomocy poradni psychologicznej. A sprawa zmywarki też miała być już załatwiona.

- Wiele też istotnych zmian się zadziało w fundacji od momentu, kiedy pracownicy zgłosili się z problemami. Wiele rzeczy zostało zrobionych, ale wiele jeszcze jest do zrobienia. To nie jest obce dla pana starosty i członków zarządu. Były spotkania z panią dyrektor. To nie jest tak, że pracownicy są pozostawieni sami sobie. Problem jest, można powiedzieć, duży. Ja się tutaj obawiam o bezpieczeństwo dzieciaków i nie chciałabym, żeby w jakiś sposób odczuły konflikt pomiędzy dyrektorem a pracownikami – mówiła w Radiu Gdańsk Wioletta Jachim, kierownik PCPR.

Fundacja Dzieciom „Wyrównajmy ich szanse” to podmiot niezależny od władz powiatu. Teoretycznie bieżącą kontrolę powinna sprawować nad nią Rada Fundacji. Protestujący pracownicy uznali, że tego nadzoru brak, oczekiwali więc jednak większego zainteresowania sprawą ze strony Starostwa Powiatowego w Malborku.

- To nie jest nasza jednostka organizacyjna, fundacja ma swoje statutowe organy - zastrzega Piotr Szwedowski, etatowy członek Zarządu Powiatu, który w zakresie swoich obowiązków ma m.in. sprawy pieczy zastępczej. - My jako powiat ogłaszamy konkurs na świadczenie bardzo ważnych zadań, fundacja do niego przystępuje i podpisujemy umowę. Nas interesuje potem, czy dzieci są pod dobrą opieką i jakie mają warunki.

Z kasy samorządu fundacja otrzymuje pieniądze na prowadzenie trzech placówek socjalizacyjnych (w budżecie powiatu na 2020 rok widnieje kwota blisko 1,3 mln zł), więc choćby z tego powodu władze samorządowe mają prawo wymagać, by dzieci i młodzież miały opiekę na wysokim poziomie. Ostatnią kontrolę, za pośrednictwem Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, starosta zlecił w grudniu 2018 roku, a zakończyła się w styczniu 2019 r. Kierownik PCPR podkreśla, że nie dotyczyła ona fundacji jako takiej (bo takie kontrole nie leżą w gestii centrum), tylko działalności placówek socjalizacyjnych. Wtedy w protokole pokontrolnym pojawiły się uwagi, które teraz podnosi część pracowników fundacji, m.in. brak pomocy psychologicznej, konieczność wzbogacenia jadłospisu.

Były uchybienia, m.in. dotyczące braku psychologa. Zasugerowaliśmy, żeby go zatrudnić. Były też uwagi odnośnie jadłospisu, żeby go rozszerzyć – mówi nam Wioletta Jachim.

Przedstawiciel Zarządu Powiatu również potwierdza, że te sprawy po kontroli były przedmiotem zaleceń starostwa.

- Natomiast głosy, które ostatnio docierały do nas od załogi, dotyczyły raczej relacji wewnętrznych, a my nie mamy kompetencji ani właścicielskich, ani służbowych, żeby je oceniać. Podkreślam jednak, że jesteśmy bardzo zainteresowani dobrem dzieci, stąd wcześniejsze kontrole również z naszej strony pod kątem zaopiekowania. Sprawą się interesujemy i teraz czekamy przede wszystkim na wyniki kontroli przeprowadzonej przez służby wojewody, który ma nadzór merytoryczny nad fundacją. Jeśli się okaże się, że są jakieś nieprawidłowości zagrażające dzieciom, to jesteśmy gotowi nawet wypowiedzieć umowę – mówi Piotr Szwedowski.

Kontrola ze strony Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego już się odbyła, trwa analiza zebranych informacji. Do czasu sporządzenia wystąpienia pokontrolnego przez Oddział Wspierania Rodziny i Systemu Pieczy Zastępczej Wydziału Polityki Społecznej służby wojewody nie będą się wypowiadać.

Jak w tej sytuacji rozumieć maksymę „Dziecko jest chodzącym cudem, jedynym, wyjątkowym i niezastąpionym”, którą można przeczytać na stronie internetowej fundacji?

- Wychowawcy cały czas starają się stworzyć normalny dom dla dzieci. Poruszali sprawę w grudniu 2019, przedstawiając argumenty w starostwie, a najpierw chcąc porozmawiać z panią dyrektor. Część potrzebnych napraw czy zakup sprzętów został zrealizowany, lecz jeszcze wiele czeka na wykonanie. Nie wprowadzono żadnego programu naprawczego, nie ustalono regulaminów itp. A atmosfera w pracy jest nienormalna. Wychowawcy i dzieci nie wiedzą, jak mają się zachowywać, co myśleć i powoli nie mają już sił na walkę z „systemem” - mówi nam jedna z osób związanych z wychowawcami.

Próbowaliśmy porozmawiać z panią dyrektor. - To nieprawda - odparła Mariola Englert i poprosiła, by z komentarzem poczekać do czasu zakończenia trwających kontroli. - Na razie nie chcę się wypowiadać. Jak kontrole wojewody i inspekcji pracy się zakończą, to wtedy tak – dodała.
Ale dało się wyczuć, że prezes fundacji nie zgadza się z wytoczonymi zarzutami.

Malbork. II Mikołajkowy Bieg Dobroczynny [ZDJĘCIA cz. 2]. Ty...

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto