Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Łąki zamiast trawników budzą emocje mieszkańców. Władze muszą tłumaczyć się z niekoszonych zieleńców

Anna Szade
Anna Szade
W tym roku w Malborku rzadziej koszone są trawniki, bo tak zdecydowano w magistracie. Nie wszystkim mieszkańcom ta decyzja przypadła do gustu i krytykują obecny wygląd zieleni miejskiej.

Władze Malborka już dawno ogłosiły, że w tym roku kosiarze pojawią się na skwerach i zieleńcach dopiero w drugiej połowie maja. I jak zapewniają, nie chodzi wyłącznie o oszczędności na zlecanej spółce komunalnej usłudze utrzymania zieleni. Przede wszystkim o zabezpieczenie miasta na ewentualną suszę. Wyższa roślinność dużo lepiej magazynuje deszczówkę niż wypalona słońcem równo przystrzyżona murawa. To również zaproszenie przyrody do miasta, bo wśród tych „chwastów” lepiej czują się owady, a nawet drobne zwierzęta.

Praktyka pokazuje się, że bardzo trudno pogodzić te interesy, zwłaszcza w pierwszym sezonie traktowanym przez magistrat za rodzaj eksperymentu. Wiadomo, dla jednych szklanka jest do połowy pełna, dla innych - do połowy pusta. Tak samo jest z trawnikami. Niektórzy krytykują służby miejskie za wybujałą roślinność, dopatrując się w niej totalnego zaniedbania, bo chcieliby niemal stadionowej murawy na każdym rogu. A inni cieszą się, że zamiast wypalonego słońcem klepiska mają w mieście kawałek dzikiej łąki.

Na włodarza już w maju, gdy zieleń była ciut bujniejsza niż zwykle, spadła fala krytyki. Część malborczyków uważa, że jeśli zieleń będzie mogła odetchnąć i nie będzie niepokojona kosiarkami, to niektórzy mieszkańcy - wręcz przeciwnie. Są tacy, którzy obawiają się uczulających pyłków traw albo plagi kleszczy, które będą czyhać na człowieka między źdźbłami. Wówczas burmistrz zapewniał, że i tak nie zamierza wycofać się ze swojego planu.

- Generalnie będziemy kosić, ale zdecydowanie rzadziej – tłumaczył burmistrz Marek Charzewski.

Część łanów faktycznie została ścięta. Są jednak miejsca, gdzie trawa zdążyła zakwitnąć, zamieniając trawnik w samoistną łąkę. I natychmiast pojawiły się głosy, że miasto wygląda na coraz bardziej zaniedbane.
- Tak zarośnięta jest ul. Zakopiańska – wytknął włodarzom nasz Czytelnik, załączając na dowód zdjęcia.

Pytamy więc kolejny raz w magistracie, jak to jest z trawnikami.
- Kosimy w tym roku z opóźnieniem, bo jedno koszenie, które zwykle odbywało się w sezonie, postanowiliśmy sobie darować – tłumaczy Marek Charzewski.

To oznacza, że tak naprawdę trawniki nie zamienią się w zarośniętą miejską dżunglę. Tym bardziej, że są miejsca, które wymagają regularnej interwencji kosiarek, nie tylko ze względów estetycznych, ale np. by wysoka roślinność nie zasłaniała widoczności na drogach, bo to może być niebezpieczne. Natomiast w niektórych lokalizacjach, by uatrakcyjnić wygląd tej „zapuszczonej” miejskiej zieleni, w tym roku dosiane będą kwiaty.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto