Wiele razy opisywaliśmy sytuację tego stowarzyszenia. Wolontariuszy nie jest wielu, a ręce mają pełne pracy. Bo nie odmawiają pomocy właściwie nikomu, kto zadzwoni z informacją o psie czy kocie, który został porzucony lub dzieje mu się krzywda ze strony obecnych właścicieli.
- Jeśli dzwoni do mnie dorosły pan z Waplewa i płacze, bo znalazł kota, który... cuchnie zgnilizną, prosi o pomoc dla niego, to co my mamy zrobić? Odmówić? - pyta retorycznie Krystyna Panek, prezes Malborskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt Reks.
Chodzi o Ampiego (imiona zwierzętom nadają wolontariusze), który był w stanie agonalnym. Teraz czuje się już dużo lepiej.
- Miał amputowaną nóżkę, drugą ma złamaną. Jeżeli ta nóżka się zrośnie, a taką mamy nadzieję, on na pewno sobie poradzi. Ten kotek obecnie waży niecałe 2 kilogramy - opowiada Krystyna Panek.
Mężczyzna, który chciał pomóc Ampiemu, akurat sam przywiózł kota do Malborka, ale częstokroć wolontariusze muszą sami jechać po znalezionego, porzuconego czworonoga. Paliwo kosztuje. Zgłoszenia przychodzą z różnych miejscowości powiatu malborskiego, ale normą stały się już interwencje w powiecie sztumskim. Zdarza się, że dzwonią mieszkańcy powiatów nowodworskiego, a nawet kwidzyńskiego.
Tylko w ubiegłym tygodniu Reks miał w tzw. domach tymczasowych (u swoich wolontariuszy i innych osób, które odpowiadają na apele o przetrzymanie zwierzęcia choćby przez pewien czas) sześć kotów po wypadkach. Leczenie takich „przypadków” też sporo kosztuje. Tylko za listopad i grudzień organizacja miała do opłacenia faktury na około 20 tysięcy złotych. W grudniu doszły kolejne rachunki.
- W Malborku jako Reks nie mamy żadnych dotacji, miasto opłaca zabiegi weterynaryjne, ale to i tak jest duże wsparcie. Gminy Sztum i Lichnowy też opłacają. W pozostałych przypadkach, jeśli chodzi o leczenie zwierząt, jesteśmy zdani na darowizny od ludzi. A tych pieniędzy potrzebujemy cały czas. Dopiero na przełomie czerwca i lipca spodziewamy się środków z odpisu 1 procenta podatku. Ostatnio otrzymaliśmy z tego źródła ok. 44 tys. zł. Ale nie chcemy, żeby za kilka pieniędzy wpłynęły pieniądze i od razu rozeszły się na spłatę zaległości - wyjaśnia Krystyna Panek.
W przypadku udzielanej pomocy weterynaryjnej przeważającą liczbę stanowią koty. I nie jest to przypadek. Bo w wielu gminach wolno żyjących mruczków nie ubywa.
- Po prostu nadal dochodzi do niekontrolowanego rozmnażania kotów. Potrzebne są długofalowe programy sterylizowania zwierząt, tak jak w Malborku, gdzie po kilku latach pracy już widać efekty. Przykładem jest Osiedle Południe, gdzie koty zostały wysterylizowane, odpchlone, są po prostu zadbane. W Malborku obecnie jednym z tych miejsc, gdzie występuje problem, jest ulica Westerplatte - mówi Krystyna Panek.
Wszystkie informacje na temat możliwości pomocy Reksowi można znaleźć na jego profilu na Facebooku - TUTAJ. Nie chodzi tylko o faktury za leczenie, ale też karmę dla zwierząt, koszty związane z interwencjami (paliwo), adopcję czworonogów. Na profilu Reksa można znaleźć zdjęcia psów i kotów, które czekają na nowych, dobrych opiekunów.
Już teraz można też wesprzeć stowarzyszenie, uczestnicząc w zbiórce na stronie Pomagam.pl - TUTAJ
***
Zaplanuj dobrze urlop w 2019 roku:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?