Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Miasto weźmie tyle, ile daje państwo. Koniec sporu o odszkodowanie za grunty zabrane pod inwestycję mostową

Radosław Konczyński
Skarb Państwa nie wypłaci samorządowi Malborka takiej kwoty za wywłaszczenie pod budowę drugiej nitki mostu na Nogacie, jakiej chciałyby władze miasta. Ostatecznie będzie to więc niespełna 840 tys. zł.

Samorząd już dostał jedną rekompensatę od państwa - ponad 700 tys. złotych za niecałe pół hektara położone na brzegu Nogatu od strony centrum miasta. Do rozwiązania pozostaje kwestia odszkodowania za grunty przejęte na drugim brzegu rzeki, przy skrzyżowaniu dróg krajowych nr 22 i 55 od strony dzielnicy Kałdowo. Tutaj powstał spór pomiędzy władzami miasta a wojewodą pomorskim.

- Wtedy otrzymaliśmy ok. 700 tysięcy złotych za niecałe pół hektara, a teraz za działki o łącznej powierzchni ok. 3 hektarów mielibyśmy dostać ponad 800 tys. zł - dziwił się wiceburmistrz Malborka Jan Tadeusz Wilk, odpowiedzialny m.in. za sprawy gospodarcze.

Oprócz kwoty zaskakująca dla włodarzy okazała się treść wyceny, która trafiła do urzędu w kwietniu. Wiceburmistrz twierdzi, że widniało w niej, iż obszar Malborka zdominowany jest przez grunty rolne, które stanowią 82 procent powierzchni, oraz przepływają tędy rzeki Nogat i Święta. Według włodarzy, pomylono gminę wiejską Malbork z miastem Malbork, bo Święta nie płynie przez miasto, a pola owszem, są, ale na niewielkich obrzeżach. Między innymi dlatego odwołali się od tej wyceny do wojewody, licząc nawet na kilkaset tysięcy złotych więcej.

Wojewoda rozpatrzył odwołanie i nie zamierza zmieniać zdania. Samorząd może dostać niespełna 840 tys. zł.

- Otrzymaliśmy odpowiedź na ośmiu stronach, ale, według mnie, uniknięto tego trudnego zagadnienia dotyczącego pomylenia gminy wiejskiej z miastem Malbork. W mojej opinii, wycena jest krzywdząca i za niska minimum o 600 tys. zł. Pozostaje nam możliwość odwołania się do ministra inwestycji i rozwoju - mówi Jan Tadeusz Wilk.

Urząd Wojewódzki w Gdańsku zapewnia, że sporządzony przez biegłego rzeczoznawcę majątkowego operat szacunkowy zawiera wszystkie elementy wymagane prawem.

- Sugerowana rzekoma pomyłka to nic innego jak opis gminy wiejskiej Malbork jako gminy bezpośrednio sąsiadującej z miastem Malbork, który miał na celu przedstawienie rangi miasta dla przylegających miejscowości, a także kierunki rozwoju obszaru. Szeroki opis miejsca położenia nieruchomości jest elementem wymaganym przez prawo. Nie można więc mówić o pomyleniu samorządów - czytamy w odpowiedzi z Urzędu Wojewódzkiego.

Włodarze mieli dylemat, czy skorzystać z prawa do odwołania, bo nawet zaniżone, ich zdaniem, odszkodowanie przydałoby się już teraz w budżecie miasta. Borykają się bowiem z takimi samymi problemami, jak inne samorządy: dzisiaj warunki dyktują firmy startujące do przetargów publicznych, ceny są windowane i rosną koszty inwestycji.

- Wydawało nam się, że odszkodowanie powinno być wyższe, ale odpowiemy wojewodzie, że zgadzamy się na zaproponowaną kwotę, bo ta procedura trwa już dwa lata. Te środki już teraz są nam potrzebne na inwestycje, a nawet gdyby minister w jakiś sposób podzielił nasze racje, to przekazałby sprawę do ponownego rozpatrzenia. A to może trwać latami - tłumaczy Marek Charzewski, burmistrz Malborka.


Zobacz: Inscenizacja Oblężenia Malborka 2018 (fragmenty)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto