Restauracja istnieje na parterze budynku przy ul. Piłsudskiego od około trzech lat. Część mieszkańców twierdzi, że wtedy zaczęły się kłopoty z powietrzem w ich mieszkaniach. Opowiadają, że najgorzej bywało w ciepłe dni, gdy okna w części kuchennej restauracji były otwarte non stop. Powietrze z kuchni ulatuje wtedy na wyższe kondygnacje. Pora roku się zmieniła, jest zimniej, więc i tylne okna w lokalu gastronomicznym nie są otwierane, ale mieszkańcy wyższych poziomów chcą, by sprawa została rozwiązana na przyszłość.
- Te okna w restauracyjnej kuchni powinny być zamknięte - mówi nam jedna z lokatorek. - Tymczasem przez całe lato było otwarte, a to my musieliśmy zamykać okna. Zresztą to trwa trzy lata. Te zapachy już "się wgryzły". Bez przerwy jest wyczuwalny jakiś tłuszcz w mieszkaniu.
- Kiedyś mieliśmy kwiaty na balkonie, można było tam posiedzieć, ale teraz nikt nie siedzi. Nasze okna prawie cały czas są zamknięte. Kwiatów tam nie trzymamy - dodaje inna mieszkanka.
Prania raczej też nie wywieszają. Funkcję suszarni pełni mieszkanie. Ubrania schną w łazience i pokojach.
- Ja tu mieszkam 30 lat, ale dopiero teraz przez trzy lata tak jest. Jak do mnie przyjeżdża bratanica z dziećmi, to oni tu się nie zatrzymują, wolą wynająć pokój w hotelu. Bo tu gorąco i duszno. Ja mam 82 lata, jestem chora i potrzebuję spokoju, a tutaj oprócz tych zapachów jeszcze hałasuje mi wentylator umieszczony tuż pod moim balkonem - mówi kolejna kobieta.
Mieszkańcy trochę retorycznie pytają, dlaczego do nich nikt nie przyjdzie, nie porozmawia i... nie powącha.
- Jesteśmy pozostawieni sami sobie. Tu mieszkają biedni, starzy ludzie. Kto za nimi się wstawi? - pada pytanie.
Postanowiła to zrobić jedna z mieszkanek. Powiadomiła sanepid. - Na tę chwilę nie mogę się autorytatywnie wypowiedzieć. Po piśmie od mieszkańców wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające. Rozesłaliśmy pisma do Wojewódzkiego inspektoratu Ochrony Środowiska, nadzoru budowlanego, zarządcy. Czekamy na odpowiedzi. Sprawa jest wyjaśniana - powiedziała nam Elżbieta Zybko, dyrektor malborskiego sanepidu.
Zarządcą dla wspólnoty jest miejska spółka, Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.
- Szukamy kompromisowego rozwiązania - zapewnił nas Władysław Krawczyk, prezes miejskiej spółki, i przypomina, że wspólnota zgodziła się na restaurację na parterze.
Po drugiej stronie (restauracyjnej) pojawia się pewne zaskoczenie tymi uwagami, ale jednocześnie dowiedzieliśmy się, że zostaną podjęte działania: z kuchni lokalu jeden wyciąg powietrza ma być wyprowadzony przez istniejący komin, a drugi wyszedłby przez okno do góry nad dach.
- Wtedy okna w kuchni byłyby zamknięte i zapachy by się nie przedostawały. Chcemy to zrobić i zobaczymy, czy to zadziała - usłyszeliśmy. - Szkoda, że mieszkańcy wcześniej się do nas nie zgłosili.
Oni jednak twierdzą, że się zgłaszali, ale nikt ich nie chciał słuchać.
- To budynki z lat 60., ich przeznaczenie jest mieszkalne. Jak był sklep, to żyliśmy w pełnej zgodzie. Niech istnieje ten lokal, ale on dla nas nie może być uciążliwy. Dlaczego tak jest, że my czujemy te kuchenne zapachy? - mówi kolejna z mieszkanek.
- Gdyby te okna były zamknięte, to niech sobie będzie ta restauracja - dodaje następna. - To prawda, że na zebraniu ponad trzy lata temu zgodziliśmy się na restaurację, ale my chcemy normalnie żyć. Nie chcemy się z nikim kłócić.
- Na pewno zrobimy wszystko, żeby restauracja nie była uciążliwa dla mieszkańców. Przecież nam też nie zależy na konflikcie - usłyszeliśmy od przedstawiciela właścicielki.
Niektórzy mieszkańcy wcześniej byli już nawet gotowi wyprowadzić się z budynku przy Piłsudskiego. Będą usatysfakcjonowani dopiero wtedy, gdy rzeczywiście będą mogli odetchnąć pełną piersią w swoich mieszkaniach.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?