Wartość projektu miejskiego przewoźnika to blisko 19,7 mln zł, przy dofinansowaniu ponad 13,8 mln zł.
- Bardzo się cieszymy. Dostaliśmy dzisiaj oficjalnie formalne pismo z Centrum Unijnych Projektów Transportowych, instytucji pośredniczącej w unijnym dofinansowaniu, że jesteśmy w grupie podmiotów, które otrzymały dotację – cieszy się Małgorzata Zemlik, prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji w Malborku sp. z o.o. - Powinniśmy w ciągu dwóch miesięcy podpisać umowę, choć stąpamy bardzo ostrożnie, bo temat jest dla nas gorący.
Na liście podmiotów, które wywalczyły pieniądze, malborska firma jest w połowie stawki. Malbork rywalizował m.in. z Opolem, Poznaniem, Gdynią, Krakowem czy Szczecinem.
- Jesteśmy najmniejszym miastem, które otrzymało dofinansowanie, choć nie najmniejszym projektem – mówi prezes MZK. - Zainteresowanie tym programem było bardzo duże. Początkowo na jego realizację przewidziana była pula 300 mln zł, a jest 460 mln zł, więc być może byśmy w ogóle się nie załapali, bo projekty, które zajmują pierwsze miejsca na liście rankingowej, są bardzo duże.
Informacja o nowej dotacji wcale nie oznacza, że nagle po Malborku będzie jeździło kilkanaście autobusów elektrycznych, kupionych z dofinansowaniem z dwóch różnych źródeł. Na taki luksus spółki nie stać. I choć ten deszcz pieniędzy, który spadł na nią, nie jest zupełnym zaskoczeniem, to wywołuje pewne komplikacje i konieczność podjęcia szybkich decyzji.
Przypomnijmy, MZK miał na dniach podpisać umowę na dofinansowanie pięciu „elektryków” z innego źródła, czyli z programu GEPARD, którego realizatorem jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie. Spółka 9 grudnia miała ostatecznie wyłonić dostawcę pięciu autobusów finansowanych z tej dotacji, wydawało się więc, że wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Ale tak to już jest, jeśli chodzi o zewnętrzne fundusze, że czasem to jedna wielka loteria.
- Składaliśmy dwa wnioski, mając nadzieję na dofinansowanie z POIŚ, czyli z tego drugiego źródła, bo poziom dofinansowania jest dla nas dużo korzystniejszy – tłumaczy Małgorzata Zemlik. - Pieniądze na wkład własny są dla nas praktycznie takie same. A to dlatego, że dotacja w NFOŚiGW wynosiła 60 proc., a w POIŚ – 85 proc.
Obecnie trwa praca nad scenariuszem, co zrobić dalej. Zwłaszcza w kontekście rozpoczętej procedury przetargowej, dotyczącej kupna pięciu autobusów, ładowarki na pętli „jedynki” na Wielbarku i trzech podwójnych w zajezdni MZK z "gorszej" dotacji.
- Jesteśmy po spotkaniu z burmistrzem. Myślę, że będziemy korzystać z większej dotacji – mówi prezes Zemlik. - Są dwie drogi: albo unieważnimy ogłoszony przetarg, albo zmodyfikujemy go pod drugi projekt.
A to oznaczałoby, że po mieście będzie jeździć sześć 12-metrowych "elektryków": trzy na linii nr 1, trzy na linii nr 6, będą też dwie zewnętrzne ładowarki: na Wielbarku i na Piaskach oraz trzy podwójne w bazie spółki.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?