Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. "Naczelniczki", "inspektorki" - czy w magistracie będą żeńskie formy stanowisk? Panie wolą być traktowane na równi z mężczyznami

Anna Szade
Anna Szade
Urząd Miasta Malborka
Czy urzędniczki z malborskiego magistratu chcą być tytułowane "naczelniczkami" czy "inspektorkami"? Okazuje się, że... nie ma to dla nich znaczenia. Podkreślają, że dużo ważniejsze jest, by nie nikt nie dyskryminował ich ze względu na płeć. Co na to burmistrz Malborka?

Joanna Mucha w 2012 r. wywoływała uśmiech na twarzy i długą dyskusję o giętkości języka polskiego, gdy prosiła, by nazywać ją ministrą sportu. Dekadę później, 1 lutego 2022 r., Magdalena Czarzyńska-Jachim, powiesiła tabliczkę z feminatywą „wiceprezydentka Sopotu” już bez takich gwałtownych reakcji, zachęcając urzędniczki, by poszły w jej ślady.

Mam nadzieję, że pracujące w Urzędzie Miasta Sopotu panie chętnie będą stosować żeńskie formy nazw stanowisk. Zmienią stopki w e-mailach czy powieszą tabliczki przy drzwiach. Ja swoją już mam - mówiła wiceprezydentka Magdalena Czarzyńska-Jachim.

Naczelniczki w magistracie. Czy w Malborku kobiety pójdą w ślady Sopotu?

Czy Malbork dołączy do tych miast, w których kobiety pracujące w urzędach na konkretnych stanowiskach mogą na tabliczkach pisać „naczelniczka” czy „sekretarzyni”? W oficjalnych pismach nic się nie zmienia, formy nadal są męskie, bo polskie prawo za takimi zmianami nie nadąża. Nazwy stanowisk pracowników administracji samorządowej określa rozporządzenie rady ministrów z 15 maja 2018 r. do ustawy o pracownikach samorządowych.
Pytanie, czy tylko przepisy zostają w tyle. W mniejszych środowiskach taka decyzja o przejściu na żeńską formę może być odbierana jako deklaracja poglądów feministycznych, a od tego tylko krok do uznania za „lewaczkę”, przez co sprawowanie publicznej funkcji przestaje być neutralne.

W Malborku na 143 osoby zatrudnione w Urzędzie Miasta na podstawie umowy o pracę aż 94 to kobiety. Co ciekawe, sporo z nich zajmuje kierownicze stanowiska. Czy panie chcą być naczelniczkami?

Jest to dla mnie totalny bezsens, głos feminizmu zastosowany nie tam, gdzie trzeba. Nie wyobrażam sobie nazewnictwa: „pracowniczka”, „inspektorka”, „młodsza referentka”, „naczelniczka”, „sekretarzyni”, „pełnomocniczka”, a może nawet „burmistrzyni”. Według mnie, brzmi to wręcz niepoprawnie - uważa jedna z nich.

,

Jej zdaniem, to trochę jak kwiatek do kożucha.
- Prawa kobiet nie w nazewnictwie stanowisk powinny być wzmacniane. To tylko nazwa stanowiska. Absolutnie nie wdrożyłabym prawa do używania form żeńskich. Nazewnictwo „pracownik”, „naczelnik”, „sekretarz”, „inspektor” czy też „burmistrz”, jako odmiany męskie dla kobiet, w niczym im nie ujmują, wręcz podkreślają ich siłę – tłumaczy nam jedna z rozmówczyń.

Burmistrz, którzy stoi na czele całego magistratu, nie miałby nic przeciwko, gdyby jednak któraś z urzędniczek zdecydowała się na zmianę.

Mogę zadeklarować, że jeśli któraś z pań będzie chciała być naczelniczką, to nie widzę przeszkód, by na tabliczce przed wejściem do jej pokoju miała taką nazwę – mówi nam Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

Problemy kobiet w pracy to ciągłe udowadnianie swojej wartości

Ale kobietom naprawdę wcale nie chodzi o nazewnictwo, to najmniejszy problem.
- Naczelnik czy naczelniczka, to tylko funkcja i bez większego znaczenia dla mnie jest to, jak ktoś się do mnie zwraca. Szczerze mówiąc, to zmiękczanie i tytułowanie typu „prezydentka”, „skarbniczka” czy dalej już według tej zasady, mnie osobiście trąci manifestem i feminizmem. I niczego oprócz tych kwestii nie wnosi. Dalej mówiąc, nawet trochę mnie śmieszy. Kobieta wszak różni się od mężczyzny i jaki jest koń, każdy widzi – uważa inna z kobiet z magistratu, pracująca od lat na kierowniczym stanowisku.

Ale mimo wieloletniego doświadczenia, wykształcenia, podnoszenia swoich kwalifikacji, wciąż spotyka się ze stereotypowym traktowaniem kobiet, co przyczynia się do tego, że paniom jest trudniej niż mężczyznom.

Niestety, wciąż pokutuje przekonanie, że kierowanie to domena mężczyzn. Wielokrotnie zdarzało mi się być ocenianą na tzw. pierwszy rzut oka: „Kobieta, kierownik… E, co ona może wiedzieć?”. Na samym starcie mamy więc gorzej. Nadrabiamy to ciężka pracą, wielokrotnie cięższą od tej wykonywanej w tym samym czasie przez mężczyzn. I to jest dramat! Że musimy ciągle udowadniać, że zasługujemy na tę funkcję, gdy tymczasem panowie mają się dobrze i nic nikomu udowadniać nie muszą – podsumowuje urzędniczka.

Jednak burmistrz, mężczyzna, na co dzień nie dostrzega żadnych przejawów dyskryminacji kobiet. Ani w bezpośrednich relacjach, ani w stawianych zadaniach, ani nawet zarobkach, na co zwykle skarżą się kobiety, czując wciąż nad głową szklany sufit.

Patrząc na nasz urząd, to nie wiem, czy nie jest odwrotnie. Bardziej kobiety rządzą. Widać to również po kadrze kierowniczej, jest jeden naczelnik Wydziału Inżynierii Miasta i pełniący obowiązki naczelnika Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. Natomiast jeśli chodzi o wynagrodzenia, to myślę, że tym bardziej nie ma znaczenia płeć, bo to rodzaj stanowiska decyduje – podkreśla Marek Charzewski.

Dlatego i dla włodarza ewentualna zmiana nazw na feminatywy, gdyby taki wniosek ze strony pań się pojawił, miałby tylko wizerunkowe znaczenie.
- Ważne, by to traktowanie i docenianie osiągnięć było równe, niezależnie od płci – podkreśla Marek Charzewski, tym samym podpisując się pod postulatem jednej z urzędniczek.

Kobiety w czasach PRL. W Malborku nieczęsto były bohaterkami...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto