Jak wynika z „Analizy stanu gospodarki odpadami komunalnymi na terenie miasta Malborka za rok 2018”, 15 proc. mieszkańców „wyparowało” z miasta. Oczywiście, cudzysłów ma tu swoje duże znaczenie. Zameldowanych jest bowiem 37 255 osób, ale raport podaje, że za wywóz odpadów rachunki płaci tylko 31 601. Tendencja ta utrzymuje się od lat, odkąd rozpoczęła się śmieciowa rewolucja, czyli od 2013 r.
- To niepokojący wskaźnik. Nie daj Boże, gdyby miał pokazywać wyludnianie się Malborka w zastraszającym tempie - komentuje Paweł Dziwosz, przewodniczący Rady Miasta Malborka.
Tych obaw zdaje się nie potwierdzać rosnąca góra odpadów wyrzucanych przez malborczyków. W 2018 r. było to 429 kg na głowę mieszkańca, o 10 kg więcej niż rok wcześniej. Tymczasem w 2017 r. wg Głównego Urzędu Statystycznego jeden Pomorzanin pozbył się średnio 346 kg odpadów. Te dane mogą sugerować, że miasto nie wypracowało do tej pory skutecznej metody kontroli śmieciowych deklaracji, które składają mieszkańcy.
W dodatku wciąż rosną koszty opróżniania śmietników. W ub. roku trzeba było na to wydać 6,2 mln zł. Zabrakło ponad 540 tys. zł, bo w tym samym czasie opłaty malborczyków wyniosły łącznie 5,67 mln zł. Pieniądze wygospodarowano z miejskiej kasy, czyli cała społeczność złożyła się na pokrycie należności za tych, którzy się od tego uchylają.
- Po wakacjach będziemy musieli zmierzyć się z kwestią nowej uchwały dotyczącej zagospodarowania odpadów - zapowiada burmistrz Malborka Marek Charzewski.
Planowana jest zmiana sposobu naliczania opłat i uszczelnienie systemu. Od nowego roku śmieciowy cennik ma być uzależniony od wskazań liczników za wodę. Według władz w ten sposób trudniej będzie unikać regulowania należności.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
