Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Nogat i Kanał Juranda zarastają. Rośliny przesłaniają nurt i robi się tak wąsko, że... nawet kaczki mogą mieć problem, by się minąć

Anna Szade
Anna Szade
Radosław Konczyński
Kaczka Dziwaczka pewnie byłaby zdumiona, słysząc radnych z Malborka, którzy troszczą się o rzeczne ptactwo. Jedni uważają, że pozbawi je domów usunięcie roślinności z brzegów Nogatu, by go udrożnić i odsłonić nieco brzegi. Ale pojawiła się też uwaga o Kanale Juranda, który tak zarósł, że… „kaczki mogą mieć problem, by się mijać”.

Odkąd bulwar nad Nogatem w Malborku został oddany do użytku, oczy wielu mieszkańców zwróciły się w stronę wody. A tam przyroda aż bucha zielenią. A skoro rzeka ma służyć nie tylko jako tło dla spacerów, a stać się żeglowna, trochę trzeba byłoby nad nią popracować. Tak przynajmniej uważają niektórzy radni.

Wszyscy widzimy, że Nogat bardzo mocno zarasta. Pierwszym elementem powinno być pozbycie się tego, co w środku rośnie. Nawet przy bulwarze, który teraz zrobiliśmy, to wrażenie jest takie, że zrobiło się ładnie, ale w rzece robi się dżungla, która już estetyczna nie jest – mówi radny Dariusz Rowiński.

PRZECZYTAJ TEŻ: Malbork. Bulwar pięknieje, a Nogat... zarasta. Regularnie krytykują to mieszkańcy, którzy chcieliby, by wygląd rzeki pasował do brzegu

Wtórował mu kolega z samorządowej ławy, który przyznał, że owszem, jednym podoba roślinność, drugim nie. Ale jeśli rzeka ma zostać udrożniona, to obecny stan na pewno temu nie sprzyja. Nie jest to więc atrakcja dla wszystkich wodniaków.

Nogat jest coraz płytszy, więc i coraz mniej jest możliwości żeglugi. Zapomnijmy o jachtach kilowych, natomiast i jachty mieczowe mają swoje zanurzenie i wkrótce będą ciągnąć mieczem po dnie. roślinność wchodzi w silniki, które mają chłodzenie wodą zewnętrzną, zapycha się chłodzenie i automatycznie i jest do zatarcia – zwracał uwagę radny Jacek Markowski, który prywatnie jest żeglarzem.

Ale pojawił się też głos, by stanąć po stronie natury, która nie jest tylko po to, by służyć człowiekowi.
- Jak słyszę, że Nogat jest zarośnięty i przeszkadza w żegludze, to zastanawiam się, komu i w jaki sposób. Podczas spacerów widzę żaglówki, motorówki, wędkarzy, skutery i nie mam wrażenia, aby ta roślinność przeszkadzała. Mi podoba się ten zielony brzeg. Spacerując, widzę też, że te zarośla są siedliskami dla wielu ptaków i zwierząt. Bądźmy więc ostrożni, bo łatwo szafować wyroki: „Wytnijmy!”, a za chwilę będziemy rozmawiali, czemu tam jest tak goło i nie ma kaczuszek – mówi radny Tomasz Klonowski.

Zwolennik porządkowania, radny Edward Orzęcki, uzasadnia, że Nogat nie musi stać się nagle sterylny.

Nie chodzi o to, by wyrywać zieleń i ją niszczyć. Kiedyś, za dobrych czasów, jak tylko rzeka była ścięta lodem, to ktoś jechał i ścinał te badyle - przypomina Edward Orzęcki. - Teraz te suche rośliny wpadają do wody, gniją i zamulają ją. A później nowe szybko na wiosnę rosną, dodatkowo wzmacniane nawozami, które wraz z wodą spływają z pól. To się kumuluje i wygląda, jak wygląda.

Burmistrz Marek Charzewski przypomina: rzeki i kanały, choć w Malborku, należą do Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. To od 1 stycznia 2018 r. główny podmiot odpowiedzialny za krajową gospodarkę wodną.
- Wody Polskie to rządowa instytucja, która decyduje, czy można usunąć zieleń, bagrować, a nawet, czy coś zmienić na samym brzegu. Nawet robiąc bulwar, to rozmawialiśmy, co możemy zrobić na nabrzeżu, bo to podlega pod Wody Polskie – tłumaczy włodarz.
Ale nawet jako były pan od przyrody ze średniej szkoły, jest zdania, że trzeba zachować pewną równowagę i nie można dawać naturze forów.

Jeśli chodzi o zarastanie Nogatu, to cały czas rozmawiamy z Wodami Polskimi. Ostatnio choćby w przypadku Castle Triathlon Malbork trasa dla pływaków nieco się zmieniła, bo za mostem dochodzi dochodzi do zarastania. Więc jeśli nie ma zgody na to, by oczyścić brzegi, to chociaż na środku trzeba chyba wyzbierać tę roślinność – uważa Marek Charzewski.

Okazuje się, że ten nadmiar dotyczy nie tylko Nogatu. W Kanale Juranda ludzie co prawda raczej się nie kąpią, ale zwrócili uwagę, że momentami nie widać wody, tak bardzo rozpanoszyła się tam zieleń. Nagłośnił temat radny Adam Ilarz, do którego z prośbą o interwencję zwrócili się mieszkańcy. Najgorzej jest w pobliżu mostku prowadzącego do ul. Targowej.

Stopień zarośnięcia jest tak duży, że kaczki będą miały problem, by się mijać. Prosiłbym o wystosowanie pisma do Wód Polskich. Nie byłem w stanie odpowiedzieć osobom, które zasygnalizowały mi temat, czy tak ma wyglądać, czy ktoś o tym zapomniał – mówi Adam Ilarz i składa interpelację.

Na to odpowiedź może być tylko jedna.
- Oczywiście, że wystąpimy do Wód Polskich w tej sprawie, powołując się na wniosek radnego – zapewnia burmistrz.
Faktycznie, tuż przy drewnianym mostku jeszcze widać nurt, ale parę kroków dalej, poniżej stopnia wodnego, wszystko jest zarośnięte. To swego czasu było ulubione miejsce kaczek, ale i… dokarmiających je mieszkańców. Urząd Miasta wystawił tam nawet jakiś czas temu tabliczkę, by powstrzymać zwłaszcza rozsypywanie chleba, który dla ptaków nie jest wskazany.
Kaczki widać pod mostem. Tam, na szczęście, są w stanie się minąć.

Malbork. Rejsy po Nogacie to okazja, by dostrzec walory rzek...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto