Malbork. Odśnieżanie w mieście nie wszystkim wyszło idealnie po pierwszym ataku zimy. Najlepiej wiedzą to piesi

Ostatni raz śnieg padał w Malborku w święta. A wtedy, wiadomo, to czas, gdy odpuszcza się nawet służbom oczyszczania. Każdy chce posiedzieć z rodziną przy choince. Ale czwartek (30 grudnia) to czwarty dzień roboczy, podczas którego można było coś zrobić, zwłaszcza z zasypanymi chodnikami. Ciężko jest chodzić po takiej nawierzchni. Problem mają z tym osoby starsze, bo stopy zapadają się w mokrym śniegu. Trudno poruszać się także rodzicom, pchającym wózki z dziećmi, ale i w pełni sprawny pieszy musi zwolnić, bo chwilami nogi same się rozjeżdżają.

Na przykład mostek nad kanałem Juranda na ul. Targowej wyglądał w czwartkowe przedpołudnie tak, jakby śnieg padał dopiero co, nawet jeden płatek nie został tam usunięty.

Ale tych miejsc trochę jest. Nie zgadzamy się, że miasto nie odśnieża. Robimy tyle, ile możemy. Śnieg pada jednocześnie na wszystkie ulice i chodniki, więc nie da się wszędzie od razu wszystkiego zrobić, w tym problem – mówi nam Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

Jak wyliczyli urzędnicy, magistrat musi zadbać o 118 km ulic, które są wmieście. To mniej więcej tyle, co przejechanie z Malborka do Gdańska i z powrotem. Ustalona kolejność odśnieżania jest taka, że im mniejsza liczba mieszkańców, tym później dociera tam ekipa. A czasem w ogóle się nie pojawia, bo nie zdąży.
Utrzymanie w należytym stanie jezdni i chodników, za które odpowiada miasto, powierzone zostało Zakładowi Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Malborku sp. z o.o. Na drogach są jeszcze dwaj zarządcy. Na krajowych: „55”, czyli ul. Wałowej, Armii Krajowej, 500-lecia i Głowackiego oraz „22”, która obejmuje al. Rodła i Wojska Polskiego rządzi gdański oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Natomiast za ul. Sikorskiego i gen. de Gaulle’a, czyli malborskie odcinki drogi wojewódzkiej nr 515, odpowiada Zarząd Dróg Wojewódzkich.

I tu pojawia się też pytanie, dlaczego nie egzekwuje się też usuwania śniegu od innych zarządców? Zgodnie z malborskim regulaminem utrzymania czystości i porządku w mieście, to na właścicielach i administratorach ciąży konieczność uprzątnięcia śniegu, lodu i innych zanieczyszczeń niezwłocznie po ich pojawieniu się z chodników położonych wzdłuż nieruchomości. Jak czytamy w dokumencie, „za chodnik uznaje się wydzieloną część drogi publicznej służącą do ruchu pieszego położoną bezpośrednio przy granicy nieruchomości”.
To, co zostanie zgarnięte, powinno być zgromadzone przy jezdni, by umożliwić swobodne i bezpieczne poruszanie się przechodniom. Nie można ich zrzucać na jezdnię. Z tego obowiązku zwalnia właścicieli tylko jedna sytuacja: gdy na chodniku przyległym do ich domu czy kamienicy dopuszczone jest płatne parkowanie.

Sądząc z tego, jak wygląda Malbork, część chodników wygląda idealnie, ale nie wszyscy pamiętają o tych zadaniach. A nikt z Urzędu Miasta tego nie kontroluje. A potem całe niezadowolenie kierowane jest pod adresem magistratu i padają uwagi: „Latem nie koszą, zimą nie odśnieżają”.

Moim zdaniem, nawet jeśli zimą padałby deszcz, to i tak w internecie byłoby pisane, że miasto nie odśnieża – uważa Marek Charzewski.

Jednocześnie włodarz zgadza się, że są takie miejsca, o które trzeba zadbać lepiej. Choćby o przystanki, gdzie odśnieżony jest tylko fragment zatoczki. Przez to, by wsiąść do autobusu, trzeba byłoby przedzierać się przez śnieg. Zwłaszcza wówczas, gdy podjeżdża dłuższy model albo jednocześnie dwa pojazdy.
Na razie prognoza pogody mówi o odwilży, więc problem nieodśnieżonych tras wkrótce sam się rozwiąże.
Nie wiadomo też, ile pieniędzy podatników poszło na likwidowanie skutków tego pierwszego ataku zimy. Do urzędu nie wpłynęła jeszcze faktura za grudniowe odśnieżanie, dotrze na początku stycznia 2022 r.