Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Okiem radnych miasta. Tak minął pierwszy rok pięcioletniej kadencji władz samorządu

Anna Szade
Od lewej: Tomasz Klonowski, Dariusz Kowalczyk i Adam Ilarz
Od lewej: Tomasz Klonowski, Dariusz Kowalczyk i Adam Ilarz Fot. Radosław Konczyński
Co było najważniejsze podczas pierwszych 12 miesięcy obecnej kadencji władz samorządowych, która potrwa pięć lat? Chcieliśmy, by taki subiektywny ranking stworzyli wszyscy radni, ale z naszego zaproszenia, wysłanego na urzędowe adresy mailowe radnych, skorzystała tylko trójka z 21-osobowego składu Rady Miasta.

Ślubowanie i radni, i burmistrz złożyli podczas pierwszej sesji Rady Miasta, która odbyła się 19 listopada ubiegłego roku. Wszyscy deklarowali wówczas, że będą mieli na względzie przede wszystkim dobro i pomyślność mieszkańców. Tymczasem jeden z komentatorów uważa, że długo radni byli skupieni przede wszystkim na sobie.

- W ciągu pierwszych 12 miesięcy bieżącej kadencji za najważniejsze „wydarzenie” w samorządzie należy uznać precedens, jaki miał miejsce przy wyborze przewodniczących i wiceprzewodniczących komisji stałych - zwraca uwagę radny Dariusz Kowalczyk, który występuje w radzie w barwach burmistrza. - Zaangażowanie radnych było tak ogromne, że każda komisja od niepamiętnych już lat liczyła prawie wszystkich radnych. I tak oto, w ferworze walki, przy dużej ilości negatywnych emocji Rada Miasta dopiero po pół roku trwania swojej kadencji dokonała wyboru przewodniczących i wiceprzewodniczących stałych komisji.

Zdaniem Dariusza Kowalczyka ta sytuacja miała ukryty przekaz, bo choć oficjalnie radni opozycyjni w stosunku do włodarza zaprzeczają, że łączy ich sojusz, to według radnego rzeczywistość jest inna.

- Przebieg wyborów potwierdził, że w Malborku mamy do czynienia z koalicją „Nasz PO-PiS” („Nasz” to skrót od Naszego Malborka - red.), której najważniejszym celem było obsadzenie stanowisk przewodniczących oraz wiceprzewodniczących w prezydium Rady Miasta i w komisjach stałych własnymi radnymi - uważa Kowalczyk.

Kluczowe uchwały, które zdaniem radnego przełożyły się lub przełożą na życie w mieście, dotyczą podwyżek cen biletów MZK oraz opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi.

- Decyzje te były bardzo trudne, bo dodatkowym obciążeniem finansowym zostali obarczeni mieszkańcy Malborka. Jednakże bez podjęcia tych uchwał nie można by było w najbliższej przyszłości rozmawiać o polepszeniu kondycji spółki miejskiej oraz zbilansowaniu całego systemu gospodarowania odpadami, przy jednoczesnym braku obciążenia budżetu - podkreśla Dariusz Kowalczyk.

Adam Ilarz, radny KW Prawo i Sprawiedliwość, widzi problem śmieci z nieco innej perspektywy, bo łączy go z pojawieniem się w magistracie drugiego wiceburmistrza.

- Zatrudnienie Józefa Barnasia było zdecydowanie najważniejszym wydarzeniem dla miasta w pierwszym roku kadencji nowego samorządu w sytuacji, gdy tandem burmistrzów Charzewski - Wilk od kilku lat nie radził sobie (przez brak podejmowanych skutecznych działań) na polu gospodarki śmieciami. A to jest jedno z najważniejszych zadań naszego miasta. Mimo że w wielu kwestiach mamy odmienne stanowiska i poglądy, doceniam, iż wiceburmistrz Barnaś próbuje problem powyższy doprowadzić do stanu pewnej normalności. Używam słowa „próbuje”, ponieważ jeszcze za wcześnie na jakąkolwiek ocenę jego działań - komentuje radny Adam Ilarz.

Krytycznie na poczynania władzy wykonawczej patrzy również radny Tomasz Klonowski (również PiS).

Niestety, ostatni rok rządów obecnego burmistrza oraz jego zastępców jest kontynuacją obranej taktyki w poprzedniej kadencji. Nadal obserwujemy politykę bywania w centrum uwagi, a nie rzetelnej pracy - uważa Tomasz Klonowski.

I nie zostawia suchej nitki na Marku Charzewskim i jego zapleczu.
- W efekcie zaniedbań ostatnich pięciu lat, takich jak: brak pozyskania inwestorów, znikome korzystanie z programów rządowych oraz po prostu, w mojej ocenie, nieprofesjonalne zarządzanie miastem, Malbork staje nad skrajem zapaści finansowej - Tomasz Klonowski jest bezlitosny dla urzędującego włodarza.

To właśnie stan miejskiej kasy najbardziej niepokoi radnego.
- Burmistrz w projekcie budżetu proponuje między innymi zaciągnięcie blisko 15 mln złotych kredytu w 2020 r., przed chwilą mieliśmy do czynienia z serią proponowanych podwyżek przedkładanych Radzie Miasta przez burmistrza. Niestety, nie wygląda to dobrze - uważa radny Klonowski.

Jego zdaniem, burmistrz nie współpracuje z Radą Miasta.
- Mamy do czynienia z, można powiedzieć, seryjnym blokowaniem pomysłów i inicjatyw radnych, którzy nie są z obozu burmistrza. Nie tak powinna wyglądać praca na rzecz Malborka i należy głośno o tym mówić. Niech mieszkańcy zadadzą sobie jedno pytanie: Ile obietnic wyborczych składanych w kampaniach wyborczych spełnił Marek Charzewski? - podsumowuje Tomasz Klonowski.

Zarówno burmistrz, jak i radni mają jeszcze cztery lata kadencji przed sobą. Dlatego radny Kowalczyk uważa, że trzeba mieć na to gotowy plan.

- Najistotniejszym wyzwaniem dla malborskiej społeczności będzie wspólne przygotowanie nowej strategii rozwoju miasta Malborka na kolejne lata. Powinna uwzględniać m.in. szukanie oszczędności w budżecie poprzez zakup usług opiekuńczych, zmniejszenie wydatków na oświatę oraz sprawy związane z ekologią - wskazuje główne kierunki Dariusz Kowalczyk.

Za wyzwanie na nadchodzące lata radny Ilarz uznał natomiast „opłacanie drogiego (ewentualnie bardzo drogiego) systemu biletu metropolitalnego”. Jego zdaniem uchwała o włączeniu Malborka do systemu może być takim wyzwaniem. Chodzi o Falę, bo tak nazywa się wspólny bilet metropolitalny, który ma zostać wprowadzony już w połowie 2020 roku. Ma być albo aplikacją w smartfonie, albo specjalną kartą, do których potrzebne będą specjalne „kasowniki”, czyli czytniki w środkach komunikacji zbiorowej. Będą też papierowe bilety z kodami QR. Najdroższe będzie jednak to, czego nie widać, czyli cały system informatyczny, by pasażer wsiadający do autobusu, pociągu, tramwaju, przesiadający się na rower metropolitalny czy wypożyczający samochód nie musiał się martwić o zapłatę za przejazd. I to w całym regionie.

Pomimo deklaracji pełnej chęci uczestnictwa w tym programie ze strony władz miasta, prezes MZK w Malborku sp. z o.o. i pozostałych radnych, byłem jedynym radnym, który miał wątpliwości i uchwały powyższej nie poparł - przypomina Adam Ilarz.

Sprawa ta nie daje radnemu spokoju. Dlatego, jak nas poinformował, w trybie dostępu do informacji publicznej zwrócił się do władz Kwidzyna z pytaniem, dlaczego oni nie są zainteresowani tym przedsięwzięciem wspólnym dla całego regionu.

- W odpowiedzi dowiedziałem się, iż „miasto Kwidzyn było zainteresowane przystąpieniem do ww. projektu z uwagi na podniesienie jakości usług komunikacyjnych i ułatwienie z korzystania z transportu publicznego. Na dzisiaj, po szczegółowej analizie i obliczeniu kosztów związanych z inwestycją, miasto Kwidzyn zrezygnowało z przystąpienia do programu wspólnego biletu metropolitalnego”. Moje wątpliwości nie zostały więc rozwiane - przyznaje radny Ilarz.

Nowa Rada Miasta Malborka po pierwszej sesji [ZDJĘCIA]. Koal...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto