Mirosław Marach zmarł nagle 26 grudnia 2020 roku. Miał 58 lat. Ostatnie pożegnanie rozpoczęło się mszą świętą żałobną w kościele Miłosierdzia Bożego na Wielbarku. Potem doczesne szczątki pana Mirosława złożono na Cmentarzu Komunalnym.
W uroczystościach nie mogło zabraknąć przedstawicieli Polskiego Związku Łowieckiego, w tym Koła Łowieckiego Szarak, którego członkiem był przez 19 lat, pełniąc też funkcję prezesa. W kościele i na cmentarzu obecny był poczet sztandarowy Szaraka. Myśliwską oprawę muzyczną zapewnił zespół sygnalistów. Ostatnią mowę wygłosił Tomasz Łopata.
Kolego, przyjacielu, towarzyszu łowów, Mirku. Spójrz, pogoda. Bardzo chciałbym zadzwonić teraz do Ciebie i powiedzieć: „Chodź, biegniemy do kniei, bo nasza zwierzyna potrzebuje pomocy.” Zawsze byłeś pierwszy w tej pomocy i zawsze byłeś inicjatorem – mówił nad grobem Tomasz Łopata z KŁ Szarak.
I przypomniał, że w 2001 r. przyjmował Mirosława Maracha do koła. Szybko okazało się, że nowy myśliwy to człowiek pełen energii i pomysłów.
- Dzisiaj oczy Twojej rodziny, przyjaciół toną w łzach, a krtań dusi żal. Dlaczego tak wcześnie? Tyle energii było w Tobie, tyle pasji. Jeszcze to, jeszcze to by się zrobiło. Największą pasją Twojego życia było łowiectwo. Łowiectwo w najlepszym tego słowa znaczeniu: pomoc zwierzynie; nowe inicjatywy; co zrobić, żeby to było piękniejsze. Za umiłowanie naszego towarzysza łowów, jakim jest nasz pies myśliwski, a byłeś wielkim fascynatem tej dziedziny, Zarząd Okręgowy PZŁ w Elblągu poprosił Cię o współpracę, byłeś członkiem rady kynologicznej – przypomniał Tomasz Łopata.
W lokalnym środowisku myśliwskim, zwłaszcza w kole Szarak, Mirosław Marach pozostawił po sobie trwały, całkiem namacalny ślad. W lasach w okolicy Półmieścia (gm. Nowy Staw), gdzie lubił spędzać czas w myśliwskiej części swojego życia, znajduje się pamiątkowy kamień, który został tam ustawiony w 2006 r. właśnie z Jego inicjatywy.
Wielki kamień z rogami jelenia i krzyżem świętego Huberta w środku. Pamiętam, jak się radziłeś: „Tomek, co tam napiszemy?” A ja wtedy powiedziałem, że to musi być przesłanie o wszystkim, ogólne. Napiszmy: „Tym, co służyli, służą i służyć będą św. Hubertowi”. Nie myślałem wtedy, że tak szybko znajdziesz się w grupie tych, co służyli – mówił na cmentarzu Tomasz Łopata.
Pan Mirosław zostawił też po sobie dobre rady i pomysły, których nie zdążył zrealizować, ale koledzy myśliwi obiecują z nich czerpać.
- Miejmy tylko nadzieję, że św. Hubert tam, na tych łowiskach niebiańskich, przyjmie Cię z otwartymi rękami, a Ty pomyślisz również o nas, tych, którzy następni pójdą tam za Tobą, i przygotujesz nam stanowiska. Żegnamy Cię, przyjacielu, towarzyszu łowów. Niech Ci knieja szumi, a trąbka myśliwska niech daje nam znak i Ty pamiętaj o tym, że pamiętamy i pamiętać będziemy do końca - skończył Tomasz Łopata.
Za swoją pracę jako myśliwy pan Mirosław został odznaczony Medalem Zasługi Łowieckiej, a od swojego Szaraka dostał Honorowy Kordelas.
Znany był też jako przedsiębiorca prowadzący Ośrodek Szkolenia Kierowców Mar-Pol i stację diagnostyczną. W kościele nie było to możliwe, bo z powodu epidemii obowiązują limity osób, ale na cmentarzu zjawił się tłum osób, które z nim współpracowały. Wśród nich byli także przedstawiciele służb mundurowych.
WARTO WIEDZIEĆ
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?