Przypomnijmy, 35-latek został odnaleziony w Nogacie, w pobliżu brzegu na wysokości Cmentarza Komunalnego. Zanim do tego doszło, z pierwszych informacji wynikało, że ugrzązł po pas w mule. Później policja podała, że sytuacja była jeszcze trudniejsza. Policjant i strażnik miejski, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce, mieli zobaczyć kilka metrów od brzegu, między trzcinami, wystające nad wodą jedynie głowę i rękę.
Wyciągnięty z rzeki miał tylko 28 stopni. Gdyby pomoc nie dotarła, mógłby umrzeć z zimna. Najpierw funkcjonariusze okryli mężczyznę swoimi mundurami, następnie dzięki sprawnej akcji ratowników medycznych udało się go osuszyć, ogrzać i stan uległ znacznej poprawie. 35-latek trafił do lecznicy w Sztumie, gdzie działa Szpitalny Oddział Ratunkowy i jest kardiologia. Na początku tygodnia odwiedzili go tam policjanci, by dowiedzieć się, dlaczego wszedł do Nogatu. W niedzielę jego kondycja nie pozwalała bowiem na takie ustalenia.
Ale teraz też niewiele więcej wiadomo.
- W rozmowie z policjantami mężczyzna nie był w stanie racjonalnie wytłumaczyć, jak znalazł się w rzece. Twierdził, że pamięta tylko, że był na cmentarzu, i nie pamięta, jak i dlaczego wszedł do wody. W przeprowadzonych czynnościach wykluczono udział osób trzecich w tej sprawie. Nie wszczęto również dalszego postępowania z uwagi na brak przesłanek świadczących o tym, że miałoby dojść do czynu samobójczego - wyjaśnia asp. Sylwia Kowalewska, rzeczniczka prasowa KPP Malbork.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?