Malbork: Po śmiertelnym wypadku w Martągu kierowca usłyszał wyrok

9 sierpnia przed godz. 20 nowostawianin wziął kluczyki od volkswagena golfa swojej partnerki i pojechał. Wcześniej pił alkohol. Po wypadku tłumaczył, że było to trochę piwa i wódki. Na łuku drogi krajowej nr 55 w Martągu zjechał na przeciwległy pas i uderzył w prawidłowo jadące daewoo tico, w którym znajdowało się małżeństwo z Dębiny. 55-letni kierowca daewoo zginął na miejscu, a jego żona została przetransportowana śmigłowcem do jednego z gdańskich szpitali.

Przeczytaj też: Śmiertelny wypadek na drodze nr 55 w Martągu

Wkrótce okazało się, że sprawca miał 1,74 promila alkoholu w organizmie. Szokujących informacji było więcej. Mężczyzna... nigdy nie posiadał prawa jazdy, a mimo to wsiadł za kierownicę.

Po czterech miesiącach od wypadku zapadł w malborskim sądzie wyrok w tej sprawie. Wystarczyła jedna rozprawa, bo oskarżony przyznał się do winy i dobrowolnie poddał się karze. Po konsultacji z obrońcą zaproponował dla siebie 7 lat więzienia i 10 lat zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów (nawet roweru).

Maksymalnie groziło 39-latkowi 12 lat pozbawienia wolności. O tym, że usłyszał wyrok skazujący, zdecydowały dwie przesłanki.

- Były to bardzo poważne skutki wypadku, bo jedna osoba nie przeżyła, a drugiej grozi trwałe kalectwo. Znaczenie miało też permanentne naruszanie prawa przez oskarżonego. Ten mężczyzna, mimo 39 lat, ma już w karcie karnej 10 wyroków – mówi Andrzej Iwanowski, przewodniczący Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Malborku.

Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura zamierza się odwołać w części dotyczącej środka karnego. Chce dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów.