Do tej szokującej sytuacji doszło w poniedziałek (5 listopada) w jednym z domów w malborskiej dzielnicy Wielbark. Jak ustalili policjanci i prokuratura, 61-letni mąż kłócił się ze swoją 42-letnią małżonką. W pewnym momencie miał ją oblać benzyną i podpalić. Kobieta wybiegła na korytarz, gdzie otaczające ją płomienie ugasił jeden z sąsiadów. To sąsiedzi wezwali na pomoc pogotowie.
61-latek został zatrzymany jeszcze tego samego dnia.
- Nie przyznał się, by działał z zamiarem pozbawienia życia - wyjaśnia Piotr Wojciechowski, zastępca prokuratora rejonowego w Malborku.
Prokuratura nie dała wiary jego wyjaśnieniom i w środę złożyła w sądzie wniosek o tymczasowe aresztowanie pod zarzutem usiłowania zabójstwa. W czwartek przed południem sąd zastosował ten najsurowszy środek zapobiegawczy na 3 miesiące, kierując się dwoma względami. Po pierwsze - surową karą grożącą za czyn, który jest zarzucany 61-latkowi (to zbrodnia, grozi dożywocie). Po drugie - mężczyzna nie ma stałego miejsca zameldowania i zamieszkania, co mogłoby utrudniać postępowanie prokuratorskie.
Przeczytaj też: Oskarżeni o pobicie i podpalenie mieszkańca Malborka
W postanowieniu o areszcie dla 61-latka znalazł się m.in. przypuszczalny motyw jego działania. Podejrzany rzekomo był zazdrosny i miał pretensje do kobiety, że spotyka się z innymi mężczyznami. Mąż twierdzi też, że chciał oblać żonę tylko wódką, ale przez przypadek chwycił za butelkę z benzyną, a ona akurat wtedy, jak wyjaśnił, paliła papierosa.
Sąd uznał, że nie przesądzając o winie [bo to będzie przedmiotem późniejszego procesu - red.], należy stwierdzić, iż istnieje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa zarzucanego przez prokuraturę. Sąd wziął pod uwagę zeznania świadków, którzy mieli słyszeć, że mężczyzna odgrażał się żonie, iż ją spali, a chwilę potem widzieli ją w płomieniach na klatce schodowej.
Swoją rolę w tym rodzinnym dramacie odegrał też alkohol. Na pewno w poniedziałkowy wieczór mąż był pijany. Z tego, co się dowiedzieliśmy, od alkoholu nie stroniła pokrzywdzona kobieta.
Ranna została w poniedziałek wieczorem zabrana śmigłowcem LPR najpierw do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, a gdy jej stan się ustabilizował - przetransportowano ją do szpitala specjalistycznego w Gryficach, gdzie obecnie przebywa. Z pomocą lekarzy nadal walczy o życie.
Czytaj też czwartkowy "Dziennik Bałtycki" i piątkowy "Dziennik Malborski".
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?